Gniot stylistyczny

O treści kondolencji złożonych Japończykom przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, napisanych bardzo złą polszczyzną, należy jak najszybciej zapomnieć…

Kończę dziś omawianie uchybień językowych popełnionych przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w tekście kondolencji złożonych w Ambasadzie Japonii w Warszawie po trzęsieniu ziemi i przejściu fali tsunami w tym kraju.

Było ich niestety kilka: ortograficznych (bulu, nadzieji, naród zamiast Naród, a przecież autor zwracał się bezpośrednio do Japończyków), interpunkcyjnych (brak przecinka przed zaimkiem która wprowadzającym zdanie podrzędne i niepotrzebna kropka w dacie po 2011), jeden typograficzny (pozostawienie spójnika i na końcu wiersza) i parę składniowo-stylistycznych (Jednoczymy się, w imieniu całej Polski; z narodem Japonii; …na pokonanie dramatu katastrofy).

Ze względu na trudności z odczytaniem pisma darujmy sobie wytknięcie głowie państwa ewentualnie jeszcze jednego potknięcia (że w tekście widnieje forma Japoni przez jedno i. Może są dwa -ii, tylko nad jednym brakuje kropki?).

Przypomnijmy w całości treść kondolencji (w wersji oryginalnej, z błędami)i:

Jednoczymy się, w imieniu całej Polski, z narodem Japonii w bulu i w nadzieji na pokonanie dramatu katastrofy która dotknęła Japonię i poruszyła cały świat.

Bronisław Komorowski,
Anna Komorowska

17.03.2011.

Już w pierwszym zdaniu coś zgrzyta. Niezręcznie z czasownikiem jednoczymy się został użyty równoważnik zdania w imieniu całej Polski. Co niby miało znaczyć owo jednoczymy się w imieniu całej Polski? Kto się jednoczył: prezydent i jego żona? wszyscy rodacy? Jeżeli ci drudzy, to po co było dodawać w imieniu całej Polski? W imieniu gospodarzy można czasem powitać gości, a w czyimś imieniu coś robić, ale jednoczyć się w imieniu kogoś?

Jednak i samo sięgnięcie po czasownik jednoczyć się budzi wątpliwości. Mało kto wie, że pierwotnie nie mówiło się i nie pisało jednoczyć się, tylko jednocić się (od jednota ‘jedność’). W formie czasownikowej twarde –t- przeszło w -ć- (zapisywane jako –ci-), ale że istniał też w polszczyźnie bezokolicznik jednaczyć z głoską -cz- (od gwarowego: jednaki ‘jednakowy’), ostatecznie jednocić sięotrzymało brzmienie jednoczyć się.

Od wieków jednoczyć się znaczyło ‘łączyć się z kimś do wspólnego działania’, ‘łączyć się w jedno’. Składnia jednoczyć się w czymś (a także po czymś, np. żałobie) jest wytworem nowomowy czasów PRL-u, kiedy ów czasownik jednoczyć (a także imiesłów zjednoczony) pojawiały się w przemówieniach partyjnych dygnitarzy bardzo często. Niewątpliwie powstała pod wpływem składni czasownika łączyć się, która wchodzi w związek z rzeczownikami i zaimkami w miejscowniku, np. łączę się z tobą w tym trudnym dla ciebie okresie.

Jak wiadomo, łączyć się i jednoczyć się znaczą właściwie to samo, a więc skoro poprawnie jestłączyć się w czymś, to i jednoczyć się w czymś – mogli błędnie pomyśleć niektórzy i zaczęli tak mówić i pisać.

Jeśli mimo wszystko prezydent chciał się posłużyć równoważnikiem w imieniu całej Polski, to po pierwsze od niego powinien był zacząć wpis, a po drugie wybrać inną formę czasownikową, np.

W imieniu całej Polski składam Narodowi japońskiemu wyrazy najgłębszego współczucia z powodu tragedii, jaką było trzęsienie ziemi i przejście fali tsunami.

W innym wypadku kondolencje mogły przybrać postać:

Razem (albo wspólnie) z całą Polską łączę się (łączymy się) w bólu z Narodem japońskim po kataklizmie, jakim było trzęsienie ziemi i przejście fali tsunami, co poruszyło cały świat (człon jaki dotknął Japonię jest w tym wypadku niepotrzebny, redundantny).

Ewentualnie w drugim zdaniu nie zaszkodziłoby dodać:  

Mamy nadzieję, że Japonia najszybciej jak to możliwe upora się ze skutkami owego straszliwego żywiołu.

Sięgnięcie przez prezydenta po karkołomną stylistycznie konstrukcję Jednoczymy się w nadziei na pokonanie dramatu katastrofy pozostawmy bez komentarza…

Jeszcze dwa słowa o kwękoleniu premiera Donalda Tuska.

Otóż takiego wyrazu nigdy w polszczyźnie nie było. Od czasownika kwękać gerundium (inaczej rzeczownik odsłowny) brzmi kwękanie. Premier utworzył więc sobie ad hoc neologizm, skontaminował dwa wyrazy: kwękanie i biadolenie (kwęk-olenie), i wyszło mu kwękolenie…

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top