Uczony, naukowiec, pracownik nauki

Kiedy po drugiej wojnie światowej wprowadzono do obiegu komunikacyjnego słowo naukowiec, nie wszystkim przypadło ono do gustu

– Piszę do Pana w sprawie wyrazów „uczony” i „naukowiec”. Czy oznaczają one to samo „ktoś, kto zajmuje się zawodowo pracą naukową, badaniami i osiąga znaczące wyniki”? Rozmawialiśmy niedawno podczas urlopu w wąskim gronie o wielu kwestiach związanych z polszczyzną i powstał między nami spór, czy rzeczowniki „uczony” i „naukowiec” to synonimy. Część osób twierdziła, że tak, ale część – że nie. Jakie jest Pana zdanie na ten temat? (e-mail od internauty).

Jeślibyśmy zajrzeli do współcześnie wydanych słowników (np. Uniwersalnego słownika języka polskiego PWN pod redakcją Stanisława Dubisza, Warszawa 2003, t. II, s. 1067 i t. IV, s. 948), tobyśmy się przekonali, że – istotnie – wyrazy uczony i naukowiec traktuje się w nich synonimicznie, aczkolwiek objaśnienie ich znaczenia pozostaje nieco odmienne.

Czytamy tam, że naukowiec to ‘osoba pracująca naukowo’, ale uczony – ‘osoba pracująca naukowo, mająca w dziedzinie nauki osiągnięcia i będąca w niej autorytetem’.

Jak widać, w pierwszym wypadku jest mowa jedynie o tym, że ten ktoś zajmuje się nauką zawodowo, pracuje na uczelni bądź w instytucie czy ośrodku badawczym, wykłada, prowadzi badania, publikuje artykuły, pisze książki naukowe.

Za drugim razem wskazuje się już wyraźnie na to, że aby zapracować na miano uczonego, oprócz działalności naukowo-dydaktycznej w szkole wyższej czy stricte naukowej w instytucie badawczym potrzeba wykazania się osiągnięciami (raczej nieprzeciętnymi) w dziedzinie nauki, być w środowisku kimś znaczącym, wybitnym.

Wynikałoby z tego, że uczony jest na pewno naukowcem, ale nie odwrotnie: nie każdy naukowiec może być nazwany uczonym. Prawdziwymi uczonymi, czyli osobami, które dzięki nieprzeciętnym walorom umysłu osiągają w nauce poziom nieosiągalny dla innych, są nieliczni.

Zwracał na to uwagę już w latach 60. Zenon Klemensiewicz (Polszczyzna piękna i poprawna. Porady językowe, Wrocław–Warszawa–Kraków 1963, s. 156):

„Nieporozumieniem jest traktować wyraz naukowiec jako synonim wyrazu uczony. Każdy uczony jest naukowcem, ale tylko stosunkowo bardzo nieliczni naukowcy wznoszą się na poziom uczonego, tzn. pracownika nauki, który zdobyczami twórczego wysiłku przyczynia się do postępu swojej dyscypliny”.

W zacytowanym fragmencie mówi się o pracowniku nauki. W środowisku akademickim dość często używa się tego określenia (pracownik nauki bądź pracownik naukowy). Nazywa się w ten sposób wszystkich zatrudnionych w szkole wyższej na stanowisku dydaktycznym lub naukowo-dydaktycznym od asystenta do profesora.

Jednak świeżo upieczony magister, rozpoczynający dopiero przygodę z nauką, mimo że został pracownikiem naukowym, chyba nie automatycznie staje się naukowcem. Musi na miano naukowca zapracować, wykazać się znaczącymi osiągnięciami naukowym. A na to potrzeba talentu, pracy i czasu.

Z tego, co do tej pory napisałem, wynika, że słowo naukowiec nie jest równoznaczne nie tylko z wyrazem uczony, ale i z wyrażeniem pracownik naukowy. Kiedy je wprowadzano do obiegu w latach 50. na wzór takich wyrazów, jak bankowiec, handlowiec, fachowiec itp., odezwały się głosy, że to gwałt na polszczyźnie.

Hugo Steinhaus, wybitny matematyk, a zarazem wielki entuzjasta polszczyzny, prześmiewczo nazwał wówczas naukowcem ‘tego, który wymyślił ten wyraz’, i zabawił się słownie w grę słów, że naukowiec to nauk owiec.

Dlatego niektórzy opowiadali się wtedy za określeniem człowiek nauki, a w l. mn. ludzie nauki. Nie udało się już jednak wyrugować naukowca. Syngularnej postaci człowiek nauki dzisiaj się raczej nie używa, za to o ludziach nauki mówi się i pisze często.

MACIEJ MALINOWSKI

(e-mail od internautki)

Szanowny Panie

Co do tekstu Uczony, naukowiec, pracownik nauki pozwolę sobie dorzucić cytatę z jednego z przekładów Dwunastu krzeseł: „Pan zapewne jest robotnikiem nauki?”

Scroll to Top