Nie do poznania

Część językoznawców (na szczęście nie wszyscy!) uważa to wyrażenie za niepoprawne i stoi na stanowisku, że należy mówić i pisać „zmienić się do niepoznania”.

Gdybym kilka napotkanych osób zagadnął o to, czy często posługują się wyrażeniem nie do poznania i czy nie wydaje im się ono niepoprawne, z pewnością wszystkie odpowiedziałyby tak: – Oczywiście, że używam wyrażenia „nie do poznania” i nie widzę w nim żadnego językowego uchybienia. 

Trudno byłoby się dziwić takiemu stanowisku ludzi, gdyż wyrażenie nie do poznania (w znaczeniu ‘bardzo, znacznie, tak że nie można kogoś lub coś poznać’) jest niezwykle rozpowszechnione, spotyka się je zarówno w mowie potocznej, jak i tekstach pisanych, np.

Malwinko, ale urosłaś, ale wypiękniałaś nie do poznania;

Okolice krakowskiego dworca PKP zmieniły się nie do poznania;

Aktorka po kuracji odchudzającej jest nie do poznania.

Tymczasem spotka nas niespodzianka, kiedy poznamy opinię na ten temat części językoznawców.

Otóż niektóre słowniki i poradniki, z Wielkim słownikiem poprawnej polszczyzny PWN (z 2004 r.) pod red. prof. Andrzeja Markowskiego na czele, podają, że nie należy mówić i pisać nie do poznania, tylko… do niepoznania. Takie samo stanowisko znajdujemy w poradniku Polski bez błędów  Magdaleny Tytuły i Marty Łosiak („Park Edukacja” 2008).

Jeśli zajrzymy do słowników wydanych chociażby przed półwieczem (np. do 10-tomowego Słownika języka polskiego PWN pod red. prof. Witolda Doroszewskiego), to rzeczywiście przekonamy się, że odnotowują one wyrażenie do niepoznania.

Był bowiem dawniej powszechnie w użyciu rzeczownik odsłowny niepoznanie rozumiany jako ‘fakt, że ktoś nie poznał kogoś lub nie został poznany’, występujący z przyimkami do i w, czyli tworzący wyrażenia do niepoznania i w niepoznaniu.

Pierwsze definiowano jako ‘w sposób uniemożliwiający poznanie, tak że nie można, trudno poznać’ (np. Biedna kobiecina w ciągu kilku miesięcy zmieniła się i zestarzała do niepoznania), drugie znaczyło ‘nie dając się poznać; skrycie, tajnie, incognito’ (np. Rozeszła się pogłoska, że i król szwedzki w niepoznaniu na polu elekcyjnym się znajdował).

Czasem wyrażenie do niepoznania zastępowano wyrażeniem do niepoznaki (np. Wyraz zmienia często do niepoznaki pierwotne znaczenie). Nie należało go mylić ze sformułowaniem dla niepoznaki, co znaczyło ‘tak, żeby nie można było poznać kogoś lub czegoś, dla zatarcia śladów, dla odwrócenia uwagi, zmylenia kogoś’.

Nikogo też nie dziwiły podobnie zbudowane określenia do niemożliwości (czyli ‘do ostatecznych granic’), do nieprzytomności (‘bardzo intensywnie’), a także do niezniesienia, do nieuwierzenia, do niewytrzymania, co odpowiednio objaśniano jako ‘nie do zniesienia’, ‘nie do uwierzenia’, ‘nie do wytrzymania’. Ciekawe, że przy haśle do niepoznaki , tożsamym – jak wspomniałem – z wyrażeniem do niepoznania, widniał dopisek – inaczej ‘nie do poznania’.

Co z tego wynika?

Ano to, że od dziesiątków czy setek lat posługiwano się wymiennie wyrażeniami, które przywołujemy, czyli mówiono i pisano zarówno do niepoznania (do niepoznaki), jak i nie do poznania, i traktowano je jako twory logiczne, utworzone zgodnie z zasadami słowotwórstwa. To, że później pierwsze zostało wyparte przez drugie, tzn. że cząstka nie znalazła się na początku, było naturalnym dążeniem ludzi do posługiwania się połączeniem wyrazowym łatwiejszym do wymówienia.

Nie bez znaczenia, jeśli chodzi o wygranie owej rywalizacji przez wyrażenie z członem nie na pierwszym miejscu, okazało się i to, że istniały w polszczyźnie wyłącznie określenia w rodzaju nie do wiary, nie do pomyślenia, nie do zapomnienia, nie do wzięcia itp. (a nie: do niewiary, do niepomyślenia, do niezapomnienia, do niewzięcia).

Dziś mało kto powie zmienić się do niepoznania czy było to do niezniesienia, prawie zawsze sięgnie po zwroty zmienić się nie do poznania; było to nie do zniesienia.

Owe pierwsze konstrukcje uchodzą obecnie za mocno archaiczne! Dlatego zachodzę w głowę, dlaczego Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN upiera się przy tym, że należy mówić i pisać do niepoznania, a nie: nie do poznania, co ochoczo podchwyciły autorki poradnika Polski bez błędów i namawiają nas do tego samego…

Na szczęście odmiennego zdania są pozostali językoznawcy.

W Uniwersalnym słowniku języka polskiego PWN (z 2004 r.) prof. Stanisław Dubisz przy haśle poznanie zamieszcza adnotację: (fraz.) nie do poznania ‘w sposób uniemożliwiający lub bardzo utrudniający poznanie’; inaczej do niepoznania, a w Innym słowniku języka polskiego PWN (z 2000 r.) prof. Mirosław Bańko przytacza wyłącznie określenie nie do poznania, podpierając się współczesnymi cytatami.

A więc jednak nie do poznania górą!

 MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top