Na uniwersytecie poprawne. Nawiasem mówiąc też

Są tacy „znawcy” polszczyzny, którzy krytykują te wyrażania. I nie mają racji

Po wywiadzie, którego jakiś czas temu udzieliłem w „Angorze” Tomaszowi Zimochowi w cyklu „Nie tylko o sporcie”, doszły mnie słuchy – podobno z kręgów polonistycznych – że w rozmowie błędnie się posłużyłem zwrotem obroniłem doktorat na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach (czyli „że wyszedłem na dach i tam się to wszystko odbywało”) i wyrażeniem nawiasem mówiąc („jak można znakiem graficznym mówić?”).

Rzadko kiedy reaguję na zaczepki w sprawach polszczyzny tzw. znawców języka, ale tym razem nie wytrzymałem. Pomyślałem, że wyłącznie ignorant językowy lub ktoś złośliwy, nieprzychylnie do mnie nastawiony mógł to zakwestionować.

O żadnym uchybieniu z mojej strony być nie może. Rzekomo błędny zwrot obronić doktorat na uniwersytecie i wyrażenie nawiasem mówiąc uznaje się za jak najbardziej poprawne. Oto, co pisze na ten temat Andrzej Markowski (Jak dobrze mówić i pisać po polsku, Przegląd Reader’s Digital, Warszawa 2000, s. 335):

„Poprawne jest tylko powiedzenie: studiować na uniwersytecie. Ma ono długą tradycję, której nie potrzeba zmieniać jedynie dlatego, że wyraz [przyimek – M.M.] na bywa nadużywany lub używany niepotrzebnie w takich wyrażeniach, jak na hali, na kasie”.

Dowiadujemy się tam również tego, że połączenie wyrazowe z użyciem przyimka w – np. studiować w uniwersytecie, pracować w uniwersytecie itp. – niektórzy znawcy przedmiotu uważają za kalkę składniową z języka rosyjskiego, dosłowne odwzorowanie w polszczyźnie zwrotów учиться в университете, работать в университете.

Niewykluczone, że całe nieporozumienie związane z używaniem przyimka na ze słowem uniwersytet (że to niepoprawne) bierze się jeszcze z tego, że jeśli chodzi o nazwy innego rodzaju uczelni: szkołę wyższą czy akademię, to za jedynie poprawne traktuje się zwroty studiować w Wyższej Szkole Biznesu oraz w Akademii Sztuk Pięknych, a nie: na Wyższej Szkole Biznesu, na Akademii Sztuk Pięknych (tak: Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN, Warszawa 2004, s. 10).

Wydaje się, że w odniesieniu do akademii jest to dzisiaj zalecenie normatywne nieprzystające do rzeczywistości. Często słyszy się studiować na Akademii Sztuk Plastycznych, pracować na  Akademii Medycznej. I według mnie należałoby to zaakceptować.

Co się tyczy poprawności określenia nawiasem mówiąc, to zająłem się tą kwestią na łamach „Angory” siedem lat temu.

Napisałem wówczas, że przytaczając w słownikach znaczenie graficzne i matematyczne słowa nawias i zakres jego użycia, leksykografowie podają jednocześnie zwroty: być poza nawiasem, usunąć kogoś poza nawias, stawiać kogoś, coś poza nawias, poza nawiasem i właśnie nawiasem mówiąc, traktując je jako frazeologizmy.

Wspomniałem i o tym, że w przeszłości słowo nawias znaczyło również ‘coś, co zwisa, sterczy pochyło, porusza się po łuku’ i że taką właśnie definicję na pierwszym miejscu podawał Słownik języka polskiego Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego (Warszawa 1904, t. III, s. 202). Dodałem ponadto, że nawiasem nazywano ‘sposób strzelania pod pewnym kątem, po linii krzywej’.

Jeżeli więc ktoś chodził nawiasem, to w sensie dosłownym ‘poruszał się bokiem, łukowato okrążając, omijając coś’, a przenośnie – ‘postępował po swojemu, chadzał własnymi ścieżkami’. Dlatego forma nawiasem nabrała nowych, wtórnych treści ‘z ukosa, bokiem, mimochodem’.

Właśnie do dawnego znaczenia omawianego wyrazu (‘coś, co porusza się po łuku’) nawiązuje przenośne powiedzenie nawiasem mówiąc. Używając go, informujemy odbiorców o tym, że dodajemy do wypowiedzi ustnej treści drugorzędne, mniej ważne, będące jak gdyby poza sferą rozważań.

MACIEJ  MALINOWSKI

Scroll to Top