Kto to jest sensat?

W słownikach znajdziemy już dwie definicje tego rzeczownika. Ale kiedyś była wyłącznie jedna i nie miała związku z… „sensacją”!

W „Salonie politycznym «Trójki» „(z 7 czerwca) prezydent Aleksander Kwaśniewski − na pytanie Jolanty Pieńkowskiej „A nie myślał pan nigdy, aby wystąpić o swoją teczkę?” − odpowiedział:

„Nie myślałem ani nie mam na to ochoty, (…) ale dziwię się, że bardzo interesuje to niektórych członków komisji śledczej . (…) To naprawdę jest swoista karta choroby, która wymaga specjalistów znających się na rzeczy, a nie sensatów, którzy chcą wyciągać z tego pochopne wnioski”.

Chodzi mi o słowo sensaci, którym posłużył się prezydent. Otóż użył on owego wyrazu w nowym znaczeniu, które dopiero niedawno zostało zaaprobowane przez językoznawców i znalazło drogę do słowników (mamy więc do czynienia z neosemantyzmem). Dziśsensat może już oznaczać ‘człowieka doszukującego się we wszystkim sensacji’ albo ‘kogoś, kto sam wzbudza sensację, np. wyglądem, zachowaniem’, ale jeszcze dziesięć lat temu (sic!) taką definicję trzeba by uznać za niepoprawną. Słowniki i poradniki podawały bowiem, że sensat (z łac. sensatus ‘obdarzony rozumiem’) to ‘człowiek mądry, uczony, poważny, pewnych zasad’ albo ‘osoba przesadnie poważna, silący się na uczoność, mędrkująca, odgrywająca rolę uczonego’ (np. Słownik języka polskiego − tzw. wileński − Maurycego Orgelbranda z 1861 r.). Wyłącznie tak rozumieli sens tego słowa pisarze dwieście czy sto lat temu: Córki naszej nie damy nigdy za sensata – pisał Ursyn Niemcewicz, a Człowiek, który w dwudziestym piątym roku choruje na sensata, w trzydziestym będzie próchnem – Bolesław Prus. Obydwaj nie mieli bynajmniej na myśli kogoś, kto we wszystkim doszukuje się elementów sensacyjnych.

Jak to się zatem stało, że pierwotne znaczenie wyrazu sensat zostało zapomniane (albo w ogóle nie było znane), uważa się je teraz za przestarzałe, a dominuje nowe, mające związek z wyrazem sensacja? Zdaniem prof. Jana Miodka, „sensat” jest formacją nie motywującą się od konstrukcji „człowiek przesadnie poważny”, bo w tej ostatniej nie ma ani jednego elementu brzmieniowo i znaczeniowo zbieżnego z naszym słowem. Ludzie znaleźli natomiast taką motywację w formie „sensacja” i ta narzuciła nowe, związane z sobą znaczenie ‘człowiek doszukujący się we wszystkim elementów sensacyjnych’.

Tak więc funkcjonuje dziś w polszczyźnie rzeczownik sensat w nowej definicji, przekręcany czasem na sensant. Być może dzieje się tak przez analogię do słowa nominant (‘osoba nominowana, tzn. zgłoszona do jakiejś nagrody’), której nie zamieszczają wydawnictwa poprawnościowe, a która mimo to często pojawia się w tekstach prasowych. W słownikach znajdziemy jedynie słowo nominat (z łac.nominatus ‘mianowany’), oznaczające ‘osobę mianowaną, powołaną na jakieś stanowisko (np. Nominat partii na prezydenta, na premiera). Jeśliby się już upierać przy formie nominant, to – zdaniem innego językoznawcy Bogusława Krei – winien on raczej oznaczać nie ‘osobę nominowaną’, lecz ‘osobę nominującą, która nominuje’, ponieważ rzeczowniki na -ant na ogół odpowiadają imiesłowom czynnym (np. denuncjant ‘ktoś, kto potajemnie na kogoś donosi’, konsultant to ‘specjalista udzielający wskazówek’, ainterpelant – ‘osoba występująca z interpelacją’). Dlatego o kimś, kto został zgłoszony do jakiejś nagrody, należałoby raczej powiedzieć, że to nominat, a nie: nominant.

Na koniec przypominam, że słowo seksistka nie oznacza ‘kobiety pełnej seksu’, tylko nazywa tak ‘zwolenniczkę seksizmu’, czyli poglądu, według którego przedstawiciele płci przeciwnej są mniej zdolni i mniej inteligentni. Z kolei seksistki nie należy mylić z…sekserką. Ta ostatnia jest pracownicą zakładu drobiarskiego, zajmującą się rozpoznawaniem płci kurcząt zaraz po ich wykluciu się.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top