Darzbór!

Myśliwi nie przyjmują do wiadomości, że ich łowieckie powitanie ma być pisane jako jeden wyraz. – Przecież akcentuje się [darz bór] – mówią…

– Jestem myśliwym – pisze internauta (k**k@wp.pl) – i od dawna mam wątpliwości związane z zapisem naszego pozdrowienia. Czy ma to być „darz bór!” czy też „darzbór!”? W powszechnym użyciu jest u nas pisownia rozdzielna, „darz bór!”, ale „Słownik języka łowieckiego” Stanisława Hoppego (PWN, Warszawa 1981) podaje zapis łączny, „darzbór!”. Co więc w tej sytuacji robić?

Najprościej należałoby odpowiedzieć czytelnikowi tak: skoro znawca łowiectwa, autor podręcznikaPolski język łowiecki (z 1939 r.) i Słownika języka łowieckiego (pierwsze wydanie Warszawa 1966), każe pisać darzbór! i taką postać podaje się we wszystkich słownikach, to należy przyjąć to do wiadomości i nie dyskutować.

Niestety, jest inaczej. Myśliwi upierają się (wiem to skądinąd) przy zapisie rozdzielnym darz bór!, takaż pisownia występuje w dokumentach kół łowieckich, we wspomnieniach myśliwych itp. Miłośnicy polowań twierdzą, że tak pisało się od zawsze i nie wolno tego „poprawiać”, gdyż słownictwo jest cząstką całej tradycji myśliwskiej. Czy w tej sytuacji nie należałoby pójść na kompromis, wycofać się z arbitralnej decyzji, że ma być darzbór!, i usankcjonować obydwu wersji: darzbór! i darz bór!?

Spróbujmy przeanalizować omawiane sformułowanie od strony językowej (jak jest zbudowane, co dokładnie znaczy, jak się je wymawia?). Wiele to wyjaśni…

Otóż darzbór! (darz bór!) to okrzyk, zawołanie myśliwych, którym witają się albo żegnają lub życzą sobie powodzenia na polowaniu. Niewątpliwie mamy tutaj do czynienia z formułką archaiczną, o czym świadczy postać mianownikowa bór stojąca po rozkaźniku darz. Współcześnie przecież w konstrukcjach zawierających formy trybu rozkazującego 2. osoby (np. patrz, śpij, jedź, daj, idź) występuje wołacz (np. Kasiu, Marku, mamo, babciu, synu). Mówimy i piszemy: Patrz, jak idziesz, Kasiu; Śpij dobrze, Marku; Jedź ze mną, mamo; Daj mi spokój, babciu; Idź wreszcie do sklepu, synu).

Ale właśnie… Czy powiedzenie darz bór! da się „podciągnąć” pod ów składniowy paradygmat, tzn. czy można go przerobić na zwrot darz, borze!, inaczej ‘zsyłaj nam, myśliwym, pomyślność, szczęście podczas łowów, borze’?

Odpowiedź brzmi… nie. Okazuje się bowiem, że w pozdrowieniu myśliwych darzbór! (darz bór!) nie chodzi o formę trybu rozkazującego 2. osoby darz – jak można by przypuszczać – lecz o starą formę rozkaźnika… 3. osoby i nie odpowiada ono dzisiejszemu ‘darz nam, borze’, lecz ‘niech ci bór darzy’, czyli ‘niech cię obdarza, przynosi dary’. Są Państwo zaskoczeni?

Jeśli tak, to proszę sobie uzmysłowić, że powiedzenie darz bór! jest tak samo zbudowane jak formułki Tak mi dopomóż Bóg czy Bóg zapłać. Ich również nie wolno „uwspółcześniać” i zamieniać naTak mi dopomóż, Boże i Boże, zapłać (czyli wprowadzać formy wołacza Boże), ponieważ członydopomóż i zapłać i tym razem nie są rozkaźnikami 2. osoby czasowników dopomagać oraz zapłacić; to także dawne formy 3. osoby trybu rozkazującego, a całość owych powiedzeń odczytujemy następująco: ‘niech mi Bóg dopomoże’; ‘niech ci Bóg zapłaci’ (pisze na ten temat prof. Bogusław Kreja w poradnikuMówię, więc jestem. Rozmowy o współczesnej polszczyźnie, t. I, Gdańsk 2000).

Myśliwi nie mają z taką interpretacją swojego powitania najmniejszego kłopotu – od wieków dobrze odczytują okrzyk darz bór! jako ‘niech cię bór obdarza, niech ci przynosi dary’. Ich zdaniem za zapisem rozdzielnym przemawia również to, że akcent w darz bór! utrzymuje się na ostatniej sylabie – mówi się [darz bór], a nie: [darz bór], co ewidentnie wskazuje na dwuczłonowość całego połączenia.

Dlaczego zatem do słowników języka polskiego trafiło owo starodawne powiedzenie zapisane łącznie, czyli jako darzbór! – spytajmy retorycznie. Dlaczego traktuje się je jak zrost? Prof. Andrzej Markowski pisze w Polszczyźnie znanej i nie znanej (Warszawa 1993), że jednym z powodów mogłoby być to, iż z czasem sformułowanie darz bór! przestało być rozumiane dosłownie (powszechnie weszło w obieg wykrzyknienie niech darzy bór), a więc był to sprzyjający moment, żeby zacząć je pisać łącznie (jak np. dobranoc czy bodaj; dawne bogdaj, Bóg daj).

Można mniemać, że podobnego argumentu użył przeszło pół wieku temu prof. Witold Doroszewski. Otóż niewykluczone (to jedynie moja hipoteza), że przekonał wówczas Stanisława Hoppego, kiedy ten przyniósł mu opracowane hasła z zakresu łowiectwa do 10-tomowego Słownika języka polskiego, iż należy pisać darzbór!, a nie: darz bór! Jako miłośnik i znawca łowieckiej tradycji, Hoppe z pewnością posłużył się zapisem darz bór!, ale nie protestował, kiedy usłyszał argumenty wybitnego językoznawcy. Czy jednak nie powinien był twardo stać wtedy na stanowisku rzeszy myśliwych, którzy do dzisiaj nie przyjmują do wiadomości, że należy pisać darzbór!?

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top