Kiedyś Nowy Rok witano… 1 marca

W kalendarzu rzymskim było tylko 10 miesięcy i Rzymianie Nowy Rok witali 1 marca.

To dlatego w językach zachodnioeuropejskich nazwy czterech miesięcy (września, października, listopada i grudnia) zawierają łacińskie liczebników septem – siedem, octo – osiem, novem – dziewięć, decem – dziesięć, co nie zgadza się ze stanem faktycznym (bo september to dziewiąty miesiąc roku, october – dziesiąty, november – jedenasty, december – dwunasty).

Etymologicznie rzecz biorąc, powinny to być odpowiednio miesiące… siódmy, ósmy, dziewiąty i dziesiąty, ponieważ tak wynika z nazwy. Nieprawdaż?

Zwyczaj rozpoczynania nowego roku od pierwszego dnia stycznia wprowadził Juliusz Cezar. Denerwowało go to, że długość roku kalendarzowego jest mniej więcej o 1/4 dnia krótsza od długości roku zwrotnikowego, co powodowało, iż kalendarz „spóźniał się” o jeden dzień względem zjawisk astronomicznych, takich jak porównania czy przesilenia.

Na polecenie Juliusza Cezara aleksandryjski astronom Sosigenus podjął więc próbę zreformowania kalendarza. Na początek dodał dwa miesiące (nazwał je januarius – nasz styczeń i februarius nasz luty) i wstawił je przed martiusem (nasz marzec). Dlaczego? Dlatego, że uznał, iż januarius (jako miesiąc Janusa, boga stworzyciela nieba i ziemi, ojca wszystkich innych bogów) jest ważniejszy niż martius.

Sosigenus przyjął ponadto, że długość roku ma wynosić 365 i 1/4 dnia, a więc co cztery lata (ściślej w latach podzielnych przez cztery) powinien on liczyć 366 dni (taki rok nazwano z czasem rokiem przestępnym albo bisekstylnym, tzn. dwuszóstkowym). Z tego powodu miesiące parzyste musiały mieć po 30 dni, a nieparzyste 31 z wyjątkiem februariusa (lutego), który normalnie liczył 29 dni, a w roku przestępnym − 30. Niejako przy okazji na cześć Juliusza Cezara miesiąc quintilis (od quintus ‘piąty’, bo liczyło się od martiusa) przemianowano na julius (lipiec).

Wydawało się, że pozostanie tak na wieki. Ale oto mniej więcej 40 lat później następca Juliusza Cezara Octavianus Augustus zażyczył sobie, by nazwę miesiąca sextilis (sierpień) zmienić na augustus. Powstał jednak problem. Miesiąc nazwany imieniem tego władcy nie mógł być krótszy od miesiąca Juliusza Cezara liczącego 31 dni, dodano więc do augustusa jeden dzień, zabierając go februariusowi.W ten sposób zakłócony został dotychczasowy rytm długości miesięcy.

Zapamiętajcie, że pierwszym w historii rokiem rozpoczętym 1 stycznia był rok DCCVIII a.u.c. (skrót od: ab urbe condita albo anno urbis conditae), tzn. 708 od założenia miasta (Rzymu), czyli według obecnie stosowanej rachuby czasu 46 p.n.e. (skrót od: przed naszą erą, tzn. przed narodzeniem Chrystusa).

Jednak obecny zwyczaj rozpoczynania roku 1 stycznia wprowadzono znacznie później, bo dopiero w 1563 r. edyktem króla francuskiego Karola IX (uwaga: w Anglii jeszcze później, w 1752). To właśnie jego obwinia się za to, że ostatecznie popsuł kalendarz, po pierwsze nie ingerując w pozbawione sensu liczebnikowe nazwy miesięcy (mógł to jeszcze zmienić), a po drugie godząc się na to, żeby februarius (luty) ma być drugim miesiącem roku, a nie… ostatnim.

Nieprzypadkowo XIX-wieczny francuski astronom Camille Flammarion grzmiał swego czasu: Czyż nie słuszniej było rozpoczynać rok w dniu wiosennego porównania, kiedy cała przyroda budzi się do życia? Tymczasem wybrano najbardziej nieprzyjemną porę, aby w chłodzie, deszczu, śniegu, zamieci życzyć sobie dobrego Nowego Roku?. Miał chyba rację…

Pan Literka

Scroll to Top