Japońskim słowem emoji [wym. emodzi] nazywa się rozbudowany system emotikonów, czyli ikon, za pomocą których można przekazywać w SMS-ach czy w e-mailach więcej treści, uczuć i emocji.
Nie są to już zwykłe, pojedyncze „buźki”, którymi się od dawna posługujecie, lecz obrazki przedstawiające przedmioty, ludzi o różnym wyrazie twarzy, w sytuacjach rodzinnych czy towarzyskich, zwierzęta, pojęcia abstrakcyjne itp.
Zestawione w sensowny ciąg kombinacji i schematów, emojis (to l.mn. od emoji) stanowią głębszy przekaz, stają się gotową wiadomością, którą daje się komuś przesłać, nie używając do tego celu ani jednego słowa.
Jak widać, system emoji zapożyczony z Japonii to nic innego, tylko coś w rodzaju nowoczesnego pisma obrazkowego rozprzestrzeniającego się w internecie, głównie na Facebooku, Tweeterze i Instagramie, rodzaj komunikacji niewerbalnej (bez słów).
Ikonki emoji pojawiają się tam najczęściej w komentarzach i podpisach pod zdjęciami, zastępując tekst.
Jeśli np. połączymy ze są trzy emojis (rekina, morza i noża), mogą one w całości nazywać tytuł filmu „Szczęki”.
Podobno niektórzy zaczynają już układać wiersze składające się wyłącznie z emojis, a w języku emoji powstał ponoć przekład biografii piosenkarki Miley Cyrus i książki „Moby Dick” pt. „Emoji Dick” amerykańskiego pisarza Hermana Melville’a.
Słowo emoji powstało z połączenia e (‘obraz’) i moji (‘charakter’) i – jak wspomniałem – należy je wymawiać z głoską dzi.
Ponieważ pojawia się kłopot z rodzajem gramatycznym tego japonizmu (to emoji? ta emoji?), myślę, że moglibyśmy się podeprzeć nie wymową, ale pisownią i na własny użytek utworzyć słowo (ta) emoja.
Mielibyśmy więc parę wyrazową (ten) emotikon i (te) emotikony oraz (ta) emoja i (te) emoje. Te drugie formy wymawiałoby się wtedy z jotą, a w dopełniaczu l. poj. i l. mn oraz w celowniku i miejscowniku l. poj. pisało -oi (emoi).
Pan Literka