Jest spory kłopot z poprawnym używaniem przez Polaków formy rozkazującej 2. os. lpoj. oraz form rozkazujących 1. os. lmn. i 2. os. lmn. wywiedzionych od czasownika jeździć.
Ponieważ w rdzeniu tego czasownika (jeździ-) występuje samogłoska e, owe rozkaźniki – jak nakazują podręczniki do gramatyki języka polskiego – powinni brzmieć i mieć postać graficzną jeźdź, jeźdźmy, jeźdźcie.
Zgodnie z tym należy powiedzieć czy napisać:
Jeźdź ze mną, Kasiu, codziennie do szkoły tym samym autobusem o godz. 7.15;
Jeźdźmy wspólnie co tydzień do babci;
Nigdy nie jeźdźcie okazją, gdyż to zbyt niebezpieczne.
Formy jeźdź, jeźdźmy, jeźdźcie są jak najbardziej regularne i systemowe, inne czasowniki z tej grupy koniugacyjnej (VIa, np. chodzić, radzić, studzić) tak samo mają rozkaźniki tego rodzaju: chodź, chodźmy, chodźcie; radź, radźmy, radźcie; studź, studźmy, studźcie.
Te nie sprawiają w wymowie żadnych trudności.
W wypadku rozkaźników jeźdź, jeźdźmy, jeźdźcie dzieje się jednak inaczej.
Powodem jest to, że przed miękką głoską [dź] pojawia się w nich miękka głoska [ź] (nie ma tego przy chodź, radź, studź itp.). Tym samym tworzy się zbitka spółgłoskowa [źdź], niezwykle przeszkadzająca w artykulacji.
Z tego względu duża część użytkowników polszczyzny – żeby łatwiej dało się to wymówić – wspomaga się końcówką -ij i mówi, a nawet pisze jeździj, jeździjmy, jeździjcie.
Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją A. Markowskiego (Warszawa 2004, s. 367) dopuszcza do użytku te formy jedynie w normie potocznej. Według normy wzorcowej wciąż musimy mówić i pisać jeźdź, jeźdźmy, jeźdźcie.
Pan Literka