To dawna nazwa przyjęcia z okazji wprowadzenia się do nowego mieszkania
– Czytając starą książkę, zetknęłam się ze słowem „inkrutowiny”. Z kontekstu wynikało, że chodziło o coś w rodzaju imprezy z okazji zamieszkania w nowym domu. Brzmi dość sympatycznie, podoba mi się. Czy w związku z tym mogę Pana prosić o wyjaśnienie pochodzenia tego wyrazu, dzisiaj chyba mocno archaicznego i pomijanego przez słowniki? (e-mail od internautki).
Słowo inkrutowiny wcale nie jest współcześnie przestarzałe na amen, niekiedy pojawia się w krzyżówkach, a nawet odnotowuje je Wielki słownik wyrazów obcych PWN pod redakcją Mirosława Bańki (Warszawa 2003, s. 546). Czytamy tam: inkrutowiny –win, nmos, blp, etn. «przyjęcie z okazji wprowadzenia się do nowego mieszkania; osiedliny» <lit. įkurtùvės>.
Niewątpliwie jednak omawiany wyraz nie należy obecnie do obowiązującego zasobu leksykalnego polszczyzny, gdyż nie odnotowują go papierowe wydania słowników ogólnych języka polskiego z Uniwersalnym słownikiem języka polskiego PWN pod redakcją Stanisława Dubisza (Warszawa 2003, t. II) na czele.
Zresztą hasło inkrutowiny pomijał już trzytomowy Słownik języka polskiego PWN pod redakcją Mieczysława Szymczaka (Warszawa 1978, t. I) i był to dowód na to, że polszczyzna może się bez tego określenia obejść, określenia – dodajmy – nie swojskiego, ale zapożyczonego przed wiekami z języka litewskiego.
Warto bowiem wiedzieć, że inkrutowiny są lituanizmem wzorowanym na słowie įkurtùvės i jego wariantach įnkurtùvės, kurtùvės.
Kiedy do www.translate.google.com wpisze się słowo įkurtùvės, otrzymamy tłumaczenie ‘oblanie własnego mieszkania’, a kiedy wpiszemy tam jego synonimy įnkurtùvės, kurtùvės, wyjdą nam ‘schroniska’. Wszystko się jednak zgadza, własny dom stanowi przecież specjalny rodzaj schroniska dla człowieka.
W tym miejscu konieczne jest bliższe wyjaśnienie jednej kwestii.
Otóż w oryginale (proszę zerknąć na podaną wyżej etymologię) w języku litewskim występuje forma z cząstką -kurt-, a nie -krut-, a zatem czy nie powinniśmy przypadkiem mówić i pisać inkurtowiny zamiast inkrutowiny?
Okazuje się, że tak. Powinny być inkurtowiny.
W Słowniku wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia: używanych w języku polskim z lat 1894-1905 roku Jana Karłowicza (s. 224) widniało właśnie hasło inkurtowiny z informacją: zob. inkrutowiny, krutowiny. Tak samo Słownik języka polskiego (tzw. warszawski) Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego (Warszawa 1902, t. II, s. 95, s. 578) zamieszczał oboczne hasło inkrutowiny // krutowiny // inkurtowiny.
Jeszcze Stanisław Szober w swym Słowniku ortoepicznym. Jak mówić i pisać po polsku (Warszawa 1937) zalecał: inkrutowiny, lepiej inkurtowiny = wprowadzenie się do nowego domu (z lit. įnkurtùvės). W wydaniu tego słownika z 1948 roku (już pod nazwą Słownik poprawnej polszczyzny) wciąż widniało omawiane hasło w takim brzmieniu.
W następnych edycjach słowo inkrutowiny na dobre pominięto.
Jak się łatwo domyślić, nasi przodkowie zlekceważyli postać gramatyczną lituanizmu įnkurtùvės i tworząc nowy twór z rodzimą końcówką -iny, zamienili przy okazji cząstkę -kur- na cząstkę -kru-. W słowie inkurtowiny zaszła więc normalna metateza (gr. metáthesis), tzn. przestawka fonetyczna w śródgłosie wyrazu, polegająca na zmianie sąsiednich sylab (-kur– na -kru-).
Tym sposobem upowszechniło się na dobre określenie inkrutowiny nazywające ‘przyjęcie wyprawiane przez właścicieli bądź lokatorów z okazji wprowadzenia się do nowego mieszkania’. Od razu doczekało się swojskich synonimów wprowadziny, wnosiny, siedliny, nowosiedliny, osiedliny. Tak jednak już od dawna nie mówimy.
MACIEJ MALINOWSKI