Agenda

Etymologicznie to ciekawe słowo…

– Chciałabym poznać Pana opinię na temat nowego znaczenia słowa „agenda”, czyli „plan, porządek czegoś, lista”. Według mnie „agenda” jest „oddziałem, filią instytucji, urzędu”. Czy taką ingerencję w znaczenie tego wyrazu należy uznać za uzasadnioną? (e-mail od internauty).

Czytelnik dotknął ważnej kwestii we współczesnej polszczyźnie, a mianowicie tego, że coraz częściej zagraża jej neosemantyzacja, to znaczy że w codziennym obiegu pojawiają się wyrazy w nieznanym wcześniej znaczeniu.

Tym samym ktoś przyzwyczajony do tradycyjnej definicji danego słowa czuje się nieswojo, nierzadko nie zrozumie przekazu drugiej osoby, a tym samym cała komunikacja międzyludzka zostaje zakłócona.

Przypominam, że neosemantyzm to istniejący już w języku wyraz lub wyrażenie o znaczeniu zaakceptowanym przez leksykografów, które zmieniają nagle sens, nabierają nowych treści i nazywają coś zupełnie innego.

Czy jednak słowo agenda pozostaje takim właśnie wyrazem? Okazuje się, że nie do końca. Spróbuję to Państwu – najlepiej jak umiem – wyjaśnić.

Omawiany wyraz nie jest tworem rodzimym, zapożyczyliśmy go dawno temu z języka łacińskiego, w którym agendum znaczy dosłownie ‘rzecz do wykonania’.

Zwróćmy uwagę na zakończenie -um tego latynizmu, charakterystyczne dla rzeczowników II deklinacji i na jego definicję nazywającą coś syngularnego – ‘jedną rzecz do wykonania’. Dopiero w mianowniku l. mn. pojawia się forma agenda (l. poj. agendum – l. mn. agenda).

Wychodzi na to, że na gruncie polszczyzny leksykografowie zdepluralizowali słowo agenda, potraktowali je jako rzeczownik rodzaju żeńskiego (ta) agenda, które tym samym otrzymało nowe brzmienie pluralne agendy.

Nieprzypadkowo w Słowniku ortoepicznym. Jak mówić i pisać po polsku Stanisława Szobera (Warszawa 1937, s. 2) widniało wyłącznie hasło agendy ‘sprawy do załatwienia, interesy’. Autor leksykonu był – jak widać – wierny rodowodowi łacińskiemu omawianego zapożyczenia.

Zakończenie -a w słowie agenda sprawiło, że wkrótce otrzymało ono nowy sens –  ‘notatnik do wpisywania spraw bieżących wymagających załatwienia, terminarz’. Od tego czasu można było nosić przy sobie agendę lub coś zapisać, zapisywać w agendzie.

Podsumujmy tę część naszych rozważań. Agendy były ‘rzeczami, sprawami do wykonania”, agenda – ‘notatnikiem, w którym się to i owo zapisywało’.

Nie można się zatem dziwić, że z czasem wykształcił się nowy sens tego wyrazu ‘ustalony plan, porządek, program zebrania lub spotkania’, nawet jeśli trochę w tej innowacji pomogła angielszczyzna (to be on the agenda znaczy ‘być, znaleźć się w porządku dziennym obrad’, a to draw up or make an agenda – ‘sporządzić, przygotować porządek dzienny obrad’).

Słyszy się zatem bądź czyta o agendzie posiedzenia, agendzie narady, agendzie zebrania, agendzie konferencji itp.

Jak widać, da się chyba ową ewolucję semantyczną wyrazu agenda jakoś obronić (od znaczenia ‘sprawy do załatwienia’ przez „notatnik’ i wreszcie ‘program, plan zebrania’), a tym samym przyjąć do wiadomości, że agenda nie jest klasycznym neosemantyzmem, który by należało z góry dyskwalifikować.

Dlaczego zatem mimo wszystko słowo to rani uszy wielu użytkowników polszczyzny, kiedy chodzi o ‘porządek dzienny’?

Dlatego że przez długie lata w świadomości ludzi wykształcił się inny sens agendy – ‘filia, ekspozytura urzędu, instytucji’, podawany w słownikach na pierwszym miejscu, np. agenda ministerstwa, agenda miasta, agenda firmy ubezpieczeniowej.

Skąd się wzięło takie znaczenie agendy, nie wiadomo. Może pomylono agendę z agencją (obydwa te słowa wywodzą się z czasownika agĕre ‘działać’)? Niewykluczone.

MACIEJ  MALINOWSKI

Skomentuj

Scroll to Top