Co to jest trybuszon?

To inaczej korkociąg. Nie należy się posługiwać tym wyrazem w znaczeniu zestaw trzech przyrządów (korkociągu, otwieracza do kapsli i chowanego nożyka)…

– Proszę o wyjaśnienie, co to jest „trybuszon”. Barmani i kelnerzy nazywają tak współcześnie niewielki przyrząd podręczny wielkości scyzoryka, składający się z trzech elementów: z korkociągu, otwieracza butelek zamkniętych kapslem oraz nożyka do usuwania folii ochronnej z butelek. Według mnie takie znaczenie „trybuszonu” wydaje się nieuzasadnione, gdyż chodzi chyba wyłącznie o korkociąg (e-mail od internauty).

Tak. Trybuszon (z fr. tirebouchon, tire-bouchon, od tirer ‘ciągnąć’ i bouchon ‘korek, zatyczka’) to inaczej korkociąg, grajcar (grajcarek), wyrwicz. Jest to dzisiaj wyraz nieco archaiczny, notowany jednak jeszcze przez niektóre słowniki języka polskiego. Na przykład w Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny Wydawnictwa „Kurpisz” pod redakcją Haliny Zgółkowej (Poznań 2003, t. 43, s. 253) czytamy: trybuszon (wyraz przestarzały) ‘przyrząd służący do wyciągania korków, mający najczęściej postać metalowej spirali lub śruby zaopatrzonej w uchwyt’.

Identycznie definiuje trybuszon słownik regionalizmów krakowskich Powiedziane po krakowsku wydawnictwa „Libron” – Filip Lohren (Kraków 2017, s. 320.

Na hasło trybuszon, z wyjaśnieniem, że w dopełniaczu l. poj. możliwa jest oboczność trybuszonu // trybuszona, natrafiamy jeszcze w Wielkim słowniku ortograficznym PWN pod redakcją Edwarda Polańskiego (Warszawa 2017, s. 1162).

Jak widać, pod względem etymologicznym wątpliwości nie może być żadnych – mamy do czynienia z wyrazem nazywającym wyłącznie metalowy przyrząd w kształcie spirali (zwanej niekiedy robakiem), stosowany do wyciągania korka z butelki.

Trybuszonem jest zarówno prosty szpikulec skręcony śrubowo, na którego końcu znajduje się drewniany uchwyt umożliwiający wkręcanie przyrządu w korek i wyjmowanie go, w całości metalowy korkociąg z przekładnią zębatą, metalowy korkociąg z dźwignią, jak i zwykły korkociąg chowany w scyzoryku.

Znaczenie trybuszona (trybuszonu), o którym wspomina internauta w e-mailu do mnie – że chodzi o zestaw trzech (sic!) przyrządów (korkociągu, otwieracza do kapsli i chowanego nożyka) – jest niczym nieuzasadnione (to radosna twórczość barmanów, kelnerów i producentów rozmaitych metalowych mininarzędzi).

W jednej z krakowskich restauracji, o nazwie „Klimaty Południa”, na ścianie zainstalowano przeszkloną gablotę z kolekcją rozmaitych starych trybuszonów (często unikatowych). Imponująca ekspozycja…

A tak w ogóle, to nie powinniśmy dzisiaj używać określenia trybuszon (z nagłosowym try-). Powinien być tyrbuszon, o wiele bardziej uzasadniony morfologicznie, będący trafniejszym odwzorowaniem fonetyczno-graficznym galicyzmu tirebouchon (lub jego wariantu pisowniowego z łącznikiem tire-bouchon).

Słowo to wymawia się [tirbuszã], z akcentem oksytonicznym, czyli przyciskiem na ostatniej sylabie, i początkowym [tir], które na gruncie staropolskiej polszczyzny przeszło w [tyr]. Do tyr- dodaliśmy człon –buszon (spolszczony fonetycznie) i w ten sposób stworzyliśmy słowo tyrbuszon, jak najbardziej poprawne słowotwórczo.

I taki wyraz – tyrbuszon – funkcjonował w XIX w. w polszczyźnie naszych przodków i trafił nawet do słowników. Zamieścił go Słownik języka polskiego Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego (Warszawa 1919, t. VII, s. 191), opatrując cytatem z Józefa Ignacego Kraszewskiego: Nóż angielski: począwszy od sztyletu do tyrbuszona, znajdziesz w nim wszystko, co tylko z żelaza Anglik dla miłego grosza zrobić może.

Dlaczego mimo to mówimy i piszemy dzisiaj trybuszon? Znowu dało o sobie znać zjawisko fonetyczne zwane metatezą, polegające na przestawieniu kolejności liter (jak w wyrazie felieton, o czym pisałem; powinien być fejleton).

MACIEJ  MALINOWSKI

Scroll to Top