Nie wolno mylić wyrazów abonament i abonent.
Pierwszy jest rzeczownikiem nieżywotnym i oznacza ‘przedpłatę, opłatę z góry za korzystanie z jakichś usług lub otrzymywania przez określony czas produktów w zamian za wniesienie opłaty od razu lub zobowiązanie się do regularnych opłat’.
Drugi jako rzeczownik żywotny nazywa ‘osobę korzystającą z abonamentu’. Inaczej na abonenta mówi się prenumerator, dawniej było także w obiegu słowo przedpłatnik.
Pamiętajmy więc, że z jednej strony płaci się abonament radiowo-telewizyjny (miesięcznie, kwartalnie, półrocznie lub rocznie), przechodzi z karty na abonament za usługę komórkową w Orange, Plus czy T-Mobile czy wykupuje abonament na obiady, koncerty do filharmonii lub miejsce postojowe w mieście.
Z drugiej – są Biura Obsługi Abonenta, nowe oferty dla abonentów sieci komórkowych i internetu, a niekiedy bywa tak, że abonent jest czasowy niedostępny (głos w słuchawce telefonu).
Obydwa rzeczowniki zapożyczyliśmy z języka francuskiego: abonament od abonnement, abonent od abonné (dosł. ‘abonujący’, ale za pośrednictwem niemieckiego Abonnent).
Dawniejsze słowniki poprawnej polszczyzny (np. Słownik ortoepiczny. Jak mówić i pisać po polsku Stanisława Szobera, Warszawa 1936, s. 1), przestrzegały przed tym, by nie mówić i nie pisać ambonament (przez skojarzenie z amboną ‘kazalnicą’), a w l. mn. abonamenta (zamiast abonamenty).
Kiedyś mógł być abonament (czego), np. loży w teatrze, dzisiaj wykupujemy abonament (na co), np. na koncerty, i abonament (do czegoś), np. do kina.
Dodam, że różnica między abonamentem i abonentem uwidacznia się też w formach gramatycznych: (ten) abonament, (tego) abonamentu, (te) abonamenty oraz (ten) abonent, (tego) abonenta, (ci) abonenci.
Pan Literka