Mona Lisa lub Mona Liza. A co z odmianą członu Mona?

Dawniej pisało się wyłącznie Lisa” i odmieniało człon Mona” (Mony”, Monie”, z Moną”, o Monie”). Od jakiegoś czasu można pisać Liza” i unieruchamiać fleksyjnie człon „Mona” („Mona Lizy”, „Mona Lizie, z Mona Lizą”, „o Mona Lizie”)

– Wdałem się ostatnio w dyskusję z założycielem zespołu Papa Dance i lekko obśmiałem sformułowanie „Mona Lizą byłaś mi” użyte w tekście jednej z piosenek na płycie „Mój Disneyland”, bo strasznie drażni moje ucho. Tymczasem rozmówca stwierdził, że radio zaakceptowało kiedyś formę „Mona Lizą” jako właściwą i po uzyskaniu opinii fachowców zezwoliło na wejście piosenki na antenę – pisze internauta.

Mamy tutaj do czynienia nie z jedną kwestią językową, ale… z dwiema.

Pierwsza dotyczy ortografii, tzn. tego, czy dopuszcza się spolonizowaną pisownię Mona Liza obok oryginalnej Mona Lisa.

Druga jest gramatyczna, fleksyjna, właśnie ta, o którą pyta internauta,tzn. czy wolno mówić Mona Lisy, Mona Lisie, czy jednak człon pierwszy musi być odmieniany: Mony Lisy, Monie Lisie, z Moną Lisą,o Monie Lisie.

Powszechnie uznaje się, że modelką do portretu, który namalował Leonardo da Vinci, była kobieta o imieniu i nazwisku Lisa Gherardini, z pochodzenia wieśniaczka, żona bogatego florenckiego kupca handlującego jedwabiem Francesca del Giocondo.

Portret o niewielkich rozmiarach miał zawisnąć na jednej ze ścian w jadalni domu państwa Giocondów.

Da Vinci zwlekał jednak z wykonaniem pracy, dlatego Francesco del Giocondo nie zapłacił za gotowe malowidło. W tej sytuacji obrażony malarz wywiózł je do Francji, a pani Lisa Gherardini Giocondo straciła tylko czas na pozowanie.

Nie brakuje jednak głosów, że da Vinci stworzył… ukryty autoportret i że wyraz twarzy zwany enigmatycznym uśmiechem ma wyśmiewać „nierozumność ludzi, którzy tego nie widzą”.

Dziś obraz namalowany w początkach XVI wieku (ok. 1503 – 1506), arcydzieło czasów renesansu, noszący nazwę Mona Lisa (albo po włosku La Gioconda i po francusku La Joconde) znajduje się w paryskim Luwrze i jest własnością państwa francuskiego.

Ale wróćmy do spraw językowych…

Mona Lisa jest wyrażeniem włoskim, w którym mona to odpowiednik madonny w znaczeniu ‘młoda kobieta o pięknej i uduchowionej twarzy’ (wł. madonna dosł. ‘moja pani’, z łac. mea domina), Lisa zaś – imię żeńskie.

Włoskie Mona Lisa można więc przetłumaczyć jako ‘(moja) pani Lisa’

Ponieważ obydwa wyrazy są rodzaju żeńskiego o zakończeniu -a, nie ma żadnych powodów, by nie odmieniać całej nazwy.

Tak właśnie traktował sprawę  Słownik poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją Witolda Doroszewskiego i Haliny Kurkowskiej (Warszawa 1973, s. 348): Mona Lisa [wym. Mona Liza], np. Portret Mony Lisy, nie inaczej Słownik ortograficzny języka polskiego wraz z zasadami pisowni i interpunkcji pod redakcją Mieczysława Szymczaka (Warszawa 1986, s. 480): Mona Lisa, Mony Lisy, Monie Lisie ‘portret’.

Jak widać, nikomu z autorów słowników nie przyszło dawniej do głowy pisać inaczej niż Mona Lisa i pozostawiać człon Mona bez odmiany. Nie spolszczało się bowiem imion czy nazwisk w tytułach dzieł literackich czy dzieł sztuki, chociaż w 1874 roku wydano powieść historyczną Józefa Ignacego Kraszewskiego Hrabina Cosel pod nazwą Hrabina Kosel (ciekawe, że zmieniono literę c na k, ale zostawiono s…).

Minęło trochę lat i oto mamy nowe ustalenie normatywne co do Mony Lisy:

człon Mona może pozostawać bez odmiany…

Pierwszy zezwolił na to Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN (Warszawa 2000, s. 1525), a następnie Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN (Warszawa 2004, s. 555), obydwa pod redakcją Andrzeja Markowskiego.

Czytamy tam:

Mona Lisa [wym. Mona Liza], Mona nieodm., rzadz. odm., Mona Lisy, Mona Lisie, Mona Lisę, rzadz. Mony Lisy, Monie Lisie.

Zauważmy, że  i w jednym leksykonie, i w drugim występuje wyłącznie pisownia Mona Lisa, tymczasem Wielki słownik ortograficzny PWN pod redakcją Edwarda Polańskiego (Warszawa 2006, s. 431) zamieszcza pisownię Mona Liza (portret), choć wers wyżej widnieje hasło Mona Lisa (bez objaśnienia) z dopiskiem zob. Mona Liza.

Jednoznacznie obocznie traktuje już zapis Mona Lisa i Mona Liza Jan Grzenia w Słowniku nazw własnych PWN (Warszawa 2002, s. 260): Mona Liza ‘portret Leonarda da Vinci’ albo Mona Lisa.

Jaki wypływa z tego wniosek?

Otóż taki, że unieruchomienie fleksyjne członu Mona stało się faktem, tak samo jak oboczna pisownia Mona Lisa i Mona Liza (Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN wcześniej czy później tę drugą też zaakceptuje).

Większość ludzi traktuje dziś wyrażenie Mona Lisa (Mona Liza) tak, jakby było scalone i tworzyło jeden wyraz (Monalisa, Monaliza), dlatego wybiera w przypadkach zależnych brzmienia Mona Lisy, Mona Lisie itd.

Przypomina to trochę historię związaną z tym, jak traktować gramatycznie (tzn. odmieniać czy nie?) angielski człon Robin w nazwie własnej Robin Hood.

Robin to oczywiście imię, ale Hood jest przydomkiem (od słowa hood ‘kaptur’), który wziął się z tego, że legendarny średniowieczny banita okradający bogatych i rozdający dobra ubogim nosił pelerynę z kapturem (inaczej mówiono na niego Robin z Locksley albo Człowiek w kapturze).

O dziwo, od samego początku słowniki unieruchomiły fleksyjnie człon Robin i podawały odmianę: Robin Hooda, z Robin Hoodem, o Robin Hoodzie, co wzbudzało wątpliwości wytrawnych znawców polszczyzn.

Pytali: dlaczego nie: Robina Hooda, z Robinem Hoodem, o Robinie Hoodzie?)

Ciekawe jednak, że należało wówczas obowiązkowo mówić i pisać Mony Lisy, Monie Lisie, z Moną Lisą

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top