Wart kogoś, czegoś (a nie: warty)

Młodzi użytkownicy polszczyzny mówią i piszą warty kogoś, czegoś

– Na stronie internetowej Onetu widniał niedawno tekst z następującym tytułem: „Kościelny konflikt w Krakowie. Walka o majątek warty kilkaset milionów złotych”. Czy przymiotnik „warty” jest już zaakceptowany przez językoznawców, czy zwyczajnie dziennikarz popełnił błąd, nie wiedząc, że za jedynie poprawną uznaje się formę „wart”? (e-mail nadesłany przez internautę).

Niestety, zdarza się (i to coraz częściej), że w rozmaitych tekstach pojawiających się w portalu Onet występują uchybienia językowe. Świadczy to bardzo źle o osobach tam piszących, ale także o redaktorach czy wydawcach dopuszczających informacje z błędami do rozpowszechniania.

Wykonałem szybką kwerendę na ten temat w sieci i bez trudu odnalazłem tekst przywołany w e-mailu przez korespondenta. Rzeczywiście tytuł zawiera błąd (Kościelny konflikt w Krakowie. Walka o majątek warty kilkaset milionów złotych).

Informacja nie jest przez nikogo podpisana (ani nawet zasygnowana inicjałami). Została przygotowana (opracowana) na podstawie artykułu zamieszczonego na stronie internetowej krakowskiego oddziału wyborcza.pl.

Tylko że tam żadnego lapsusu językowego autorka Małgorzata Skowrońska nie popełniła. Zatytułowała swój artykuł tak: Abp Marek Jędraszewski robi skok na kasę Kapituły Katedralnej na Wawelu. To majątek wart kilkaset milionów złotych.

Jak widać, użyła słowa wart, a nie: warty. Wychodzi na to, że dopiero w Onecie napisano niepoprawnie warty kilkaset milionów złotych.

Można założyć, że ktoś przygotowujący w przywołanym portalu ową informację był osobą młodą, niewystarczająco dobrze zaznajomioną z arkanami poprawnej polszczyzny.

Ani przez moment nie przyszło jej do głowy, że po polsku mówi się i pisze wart i że od dziesiątków lat jest to forma normatywnie właściwa, uświęcona tradycją, nadal obowiązująca. Może nawet, natrafiwszy w tekście wyborcza.pl na słowo wart, uznała je za błąd literowy (że wypadło końcowe -y)?

Niewykluczone, że rozumowała następująco: skoro istnieją w języku polskim przymiotniki warta (rodzaj żeński), np. dziewczyna grzechu warta, i warte (rodzaj nijaki), np. widowisko warte obejrzenia, to musi być także przymiotnik rodzaju męskiego warty, np. on jest warty nagrody.

Na potwierdzenie takiego rozumowania przywoływała wyrazy otwarty, otwarta, otwarte; uparty, uparta, uparte czy nieprzetarty, nieprzetarta, nieprzetarte.

Wyjaśnijmy zatem, dlaczego należy się współcześnie posługiwać słowem wart.

Jest on jednym z trzech krótkich przymiotników (wart, rad, kontent) kończących się na spółgłoskę (-d, –t), a nie na samogłoskę –y. To pozostałość tzw. rzeczownikowej odmiany przymiotników, charakteryzującej się tym, że występują one jako samodzielne orzeczniki w zdaniu (np. wyjazd był tego wart, jestem niezwykle rad, dziadek był kontent) albo jako orzeczniki rozwinięte (np. to był koncert wart wszystkich pieniędzy; stryj wydawał się rad z wizyty wielu gości; kolega jest jak zwykle kontent z siebie).

Należy wiedzieć, że takie przymiotniki nigdy nie występują w zdaniu jako przydawki proste stojące przed rzeczownikiem. Nie powie się i nie napisze: wart wysiłek, rad kolega, kontent dyrektor.

W znanym frazeologizmie wart Pac pałaca, a pałac Paca człon wart pojawia się wprawdzie przed nazwą własną Pac, ale to inwersja dłuższego zwrotu Pac (jest) wart pałaca, a pałac Paca. Słowo wart pozostaje tutaj orzecznikiem (przydawką rozwiniętą).

Pamiętajmy zatem o tym, by mówić i pisać poprawnie wart, rad, kontent oraz niewart, nierad, niekontent. Zwracam uwagę na łączną pisownię tych przymiotników z przeczeniem nie (np. nic niewart, rad nierad).

PS Można już jednak pisać świadom i świadomy. Niewykluczone zatem, że kiedyś wejdzie do normy językowej forma warty obok wart i zostanie uznana za poprawną.

MACIEJ  MALINOWSKI

Skomentuj

Scroll to Top