Chodzi o 'porę między porannym szczytem komunikacyjnym a szczytem popołudniowym’
– Spotkałem się jakiś czas temu ze słowem „międzyszczyt” i bardzo mnie ono zaintrygowało. Z tego, co się dowiedziałem, funkcjonuje od dawna w środowisku osób zatrudnionych w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym w Krakowie, a domyślam się, że także gdzie indziej. Nazywa się tam w ten sposób „czas między porannym szczytem komunikacyjnym a szczytem popołudniowym”, kiedy tramwaje i autobusy kursują rzadziej, gdyż nie ma natłoku pasażerów. Jak ocenić poprawność tego wyrazu? Czy odnotowują go słowniki? (e-mail otrzymany od internauty).
Zrobiłem małą kwerendę na ten temat w internecie i wyszło mi, że w profesjolekcie (inaczej: języku zawodowym) pracowników zatrudnionych w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym w Krakowie, a także w tego typu zakładach w innych miastach istotnie występuje określenie międzyszczyt. Oto dowód:
Od dzisiaj tramwaje w międzyszczycie kursują częściej; Poznań tnie tramwaje w międzyszczycie; Zwracamy się z wnioskiem do Zarządu Transportu Miejskiego o przywrócenie kursowania linii 163 w dni powszednie w międzyszczycie i po godz. 18 oraz w weekendy i dni świąteczne; Według nowego rozkładu jazdy nastąpi zmniejszenie częstotliwości kursowania tramwajów w międzyszczycie: z 6 do 7,5 minut i z 12 do 15 minut.
Słowo międzyszczyt ma tutaj oznaczać – jak łatwo się domyślić i co trafnie zinterpretował czytelnik – ‘okres między dwoma szczytami komunikacyjnymi, czyli szczytem porannym i szczytem popołudniowym’.
Punkt wyjścia dla utworzenia neologizmu międzyszczyt stanowił, rzecz jasna, rzeczownik szczyt, który w jednej z wielu przenośnych definicji znaczy ‘godziny największego nasilenia ruchu komunikacyjnego w miastach’.
I właśnie, żeby jakoś krócej nazwać ów ‘okres, porę między szczytami (porannym i popołudniowym) w komunikacji miejskiej’, wymyślono w języku środowiskowym słowo międzyszczyt (taki zabieg, choć zwykle dotyczący przejścia nazwy dwuwyrazowej w jednowyrazową, np. autobus przegubowy > przegubowiec, nazywa się w językoznawstwie uniwerbizacją, od unum ‘jedno’ i verbum ‘słowo’), nie zważając na to, czy jest poprawne pod względem słowotwórczym, czy nie.
Międzyszczyt łatwo poddaje się deklinacji: l. poj. D. międzyszczytu, C. międzyszczytowi, B. międzyszczyt, N. międzyszczytem, Ms. (o, na, w) międzyszczycie; l. mn. M. międzyszczyty, D. miedzyszczytów, C. międzyszczytom, B. międzyszczyty, N. międzyszczytami, Ms. (o, na, w) międzyszczytach.
Jeśli chodzi o budowę omawianego tworu, to właściwie nie można zgłaszać pod jego adresem żadnych zastrzeżeń. W polszczyźnie znajdziemy wiele tego rodzaju określeń, choć są nieco przestarzałe, np.
międzyakt (‘przerwa między aktami sztuki wystawianej w teatrze; inaczej antrakt’),
międzyczas (‘czas uzyskany przez zawodnika na jakimś odcinku trasy biegu’),
międzypokład (‘przestrzeń zawarta między niższym a wyższym pokładem statku’),
międzywał (‘teren między dwoma wałami’, międzyplon (‘rośliny uprawiane pomiędzy dwoma głównymi zbiorami plonów’),
Istnieją również nazwy miejscowe:
Międzychód (nazwa wzięła się z tego, że miasto leży pomiędzy rzeką Wartą a Jeziorem Miejskim),
Międzybród ( ‘wieś między brodami, czyli miejscami na rzece, przez które brodząc, dało się przejść na jej drugi brzeg’) czy
Międzyrzec Podlaski (‘miasto leżące między rzekami’, pierwotnie były Międzyrzecz i Międzyrzecze).
Myślę, że neologizm międzyszczyt i utworzony od niego przymiotnik międzyszczytowy (wyrażenie godziny międzyszczytowe jest tak samo jak międzyszczyt w obiegu) powinny w przyszłości trafić do słowników ogólnych polszczyzny. Na razie jednak nie wszystkim się podobają.
MACIEJ MALINOWSKI