To inaczej ‘osoba niemająca wiedzy i wykształcenia w danej dziedzinie, a mimo to wypowiadająca się na jakiś temat w przekonaniu, że robi to dobrze, fachowo’.
Innymi słowy, dyletant jest miłośnikiem, entuzjastą czegoś, ale oddającym się temu jedynie powierzchownie, hobbistycznie, inaczej amatorem, nieprofesjonalistą.
Słowo to ma współcześnie jednoznacznie negatywny wydźwięk, a ktoś nazwany takim mianem nie może się z tego powodu czuć doceniony.
Mówi się często: W sklepach RTV/AGD zatrudniają sprzedawców dyletantów, nieumiejących fachowo wyjaśnić tego czy owego; Dziennikarze są nieraz dyletantami w wielu sprawach, a mimo to o nich piszą; Ten lekarz to zwykły dyletant, a nie fachowiec.
Dodam jednak, że przed wiekami (w połowie XIX stulecia, kiedy omawiany wyraz wchodził do polszczyzny) wydźwięk słowa dyletant był łagodniejszy. Nazywano tak kogoś, kto zajmuje się czymś z zamiłowania, dla przyjemności i to go bawi, cieszy.
Owo zamiłowanie do czegoś uznawano wówczas za atut, cechę pozytywną danego osobnika, nie wypominano mu braku wiedzy czy powierzchowności oglądu jakiejś kwestii.
Szczególnie doceniano dyletantów w dziedzinie sztuki, wypowiadających się na ich temat jak prawdziwi znawcy dzieł malarskich czy rzeźbiarskich.
Pozostawało to zresztą zgodne z etymologią wyrazu dyletant (niem. dilettant, fr. wł. diletantte), który wywodził się z łacińskiego czasownika dilettare (‘cieszyć, bawić, lubować się w czymś’).
Dopiero na początku XX w. zaczęło się upowszechniać wtórne i zarazem pejoratywne znaczenie terminu dyletant, tzn. ‘miłośnik jakieś sztuki lub nauki niemający gruntownej znajomości rzeczy’. Brak fachowości zawarty w tej definicji okazał się silniejszy od zamiłowania do czegoś.
I dlatego dzisiaj dyletant jest amatorem w jakiejś dziedzinie wiedzy, niezasługującym na zainteresowanie.
Pan Literka