Aqq!, czyli a kuku!

À propos poprzedniego odcinka „Polszczyzny od ręki Pana Literki”, to chciałabym dodać, że hack mowę nazywa się często „pokemoństwem” i że używanie T4|<!3g0o0 bądź TaKieGo pisma wcale nie jest chlubne − dzieli się ze mną spostrzeżeniami i uwagami (ainatxxx@tlen.pl) i dodaje:

Najczęściej w TeN sposób piszą słitt dzieFFczynki w przedziale wiekowym 12-16 lat, których ambicje ograniczają się do błyszczyka, ciucha i chłopaka. One uważają ten sposób korespondencji za szalenie oryginalny i fajny. Ja również mam 12 lat, ale PoKeMoNeM nie piszę i słit nie jestem. Mam własny styl, w żaden sposób nie powiązany z cekinami, różem i przetartymi dżinsami.

− I jeszcze jedno − pisze na zakończenie listu czytelniczka „Angorki”. – „Pokemonami” są często tak zwane fallen angele, czyli zakompleksione nastolatki, z myślą przewodnią „Chcę się zabić, ach, dajcie mi żyletkę”. Tną one sobie skórę (nie żyły) właściwie w każdym miejscu i każdym dostępnym ostrym przedmiotem. Oczywiście, one nie chcą się naprawdę pokaleczyć czy zabić − to tylko jeden z rozpaczliwych i raczej żałosnych sposobów zwrócenia na siebie uwagi.

No, proszę. I ja się od Was czegoś dowiedziałem (że hack mowa to inaczej pokemon, pokemoństwo). Jak to dobrze, że nie wszyscy młodzi ludzie przepadają za pisaniem szyfrem, co ma jeszcze jak widać swój podtekst, filozofię.

Okazuje się, że poza hack mową istnieje jeszcze coś takiego, jak zastępowanie literek ku znaczkiem q i tworzenie np. tworów językowych qpić, aqq!, qfel, Qba, qrnik, qltura, qmpel, qmpela, do domq, sql, qchnia, qrczę, qqryq itp. (chodzi o wyrazy czy wyrażenia kupić, a kuku!, kufel, Kuba, kurnik, kultura, kumpel, kumpela, do domku, skul, tzn. szkoła; ang. school, kuchnia, kurczę, kukuryku).

Czasem spotyka się formy zawierające i literkę q, i samogłoskę u, np. Dom Qultury, Qult, co dowodzi sporej inwencji piszących, ale i pewnej niekonsekwencji. Na dobrą bowiem sprawę należałoby obydwa słowa wymawiać w ten sposób: [dom kuultury, kuult], a więc z podwojoną głoską u.

Dlatego z ową pisowniową polszczyzną nie wolno przesadzać, bo śmieszy, a nawet drażni. Na jednej ze stron internetowych znalazłem informację, że słowa typu tesh (= też) czy qpić (= kupić) są tam w korespondencji niedozwolone.

Niektórzy młodzi ludzie z lubością posługujący się jednak literką q twierdzą, że doskonale ratuje ona z opresji ortograficznych, kiedy nie wiadomo, czy napisać ku czy kó. Już sobie wyobrażam, co by się stało, gdyby napisali tak w dyktandzie. Jedynka murowana!

Bartek Chaciński, autor Wypasionego i Wyczesnego słownika najmłodszej polszczyzny (już go znacie, bo kilka razy był na tych łamach przeze mnie przywoływany), nie ma wątpliwości, że literka q stosowana w niektórych słowach zamiast ku jest czasem uzasadniona, gdyż taki wyraz wygląda wówczas jak szyfr.

Na przykład sql (= skul, od ang. school) nie dość, że wygląda tajemniczo, to jeszcze wyróżnia się tym, iż nie zawiera ani jednej samogłoski. Albo Ql, fonetyczny zapis formy cool: również nie od razu wiadomo, o co chodzi…

− W małych dawkach takie pisanie wydaje się nawet zabawne − podsumowuje Bartek. − Ale na większą skalę wręcz zabronione. Bo jeśli od czegoś qleje (= kuleje) polszczyzna, to od przypadqw zbytq (= przypadków zbytku), których woqł qpa (= wokół kupa)..

Nic dodać, nic ująć…

Pan Literka

PS Zdradzę Wam, że pomysł zastępowania literek ku znaczkiem q wcale nie jest nowy. Mój szkolny kolega nosił przezwisko Piksa i był bardzo dumny z tego, że wymyślił trzyliterowy podpis πxa. Często (dla zabawy) pisał też πłka, πneska, πnokio, πeniądze itp.

Scroll to Top