Mistrz wszech wag

Tylko pisownia rozdzielna tego wyrażenia jest zasadna. W słownikach ortograficznym trzeba to koniecznie poprawić!

– Zawsze mi się wydawało, że dość dobrze znam ortografię, od dawna śledzę Pana rubrykę „Obcy język polski” i dowiaduję się nowych rzeczy. Proszę mi jednak wytłumaczyć, dlaczego według słowników należy pisać „sportowiec wszech czasów” (rozdzielnie), ale mistrz świata wszechwag” (łącznie)? Przecież i w jednym wypadku, i w drugim „wszech” znaczy ‘wszystkich’ – ‘wszystkich czasów’, ‘wszystkich wag’ – argumentuje internauta.

Czytelnik słusznie upomina się o pisownię rozdzielną wyrażenia mistrz wszech wag.

Wszystko zaczęło się od nieprzemyślanego wprowadzenia do 11-tomowego Słownika języka polskiego PWN pod redakcją Witolda Doroszewskiego hasła wszechwaga (Warszawa 1967, t. IX, s. 1362) bez podania jego definicji. Przy nowym słowie umieszczono jedynie kwalifikator: sportowe, poprzestając na podaniu przykładu użycia mistrz wszechwag pochodzącego z pewnością z jakiegoś artykułu prasowego (najpewniej w „Przeglądzie Sportowym”, „Życiu Warszawy” bądź „Trybunie Ludu”, gdyż tylko ekscerpcja z tych dzienników wchodziła wówczas w grę) i mającego znaczyć ‘mistrz wagi ciężkiej w boksie’.

Przyjęto za dobrą monetę, że w języku sportowym ktoś, kto pozostaje mistrzem kategorii ciężkiej w boksie (dzisiaj mamy jeszcze wagę superciężką, powyżej 91 kg, a więc należałoby mówić o mistrzu kategorii superciężkiej), jest jednocześnie (umownie, z założenia) czempionem wszystkich wag, a więc również muszej, koguciej, lekkiej, lekkopółśredniej, półśredniej, średniej, półciężkiej (nikt przecież z osobników mniejszych wzrostem i lżejszych wagowo nie da mu w ringu rady…).

Nikogo z osób opracowujących owo monumentalne dzieło leksykograficzne nie zdziwiło to, że w wyrażeniu mistrz wszechwag człon drugi został zapisany łącznie (niewykluczone, że dziennikarz po prostu się pomylił…). Uznano pochopnie, że funkcjonuje w obiegu środowiskowym słowo wszechwaga rozumiane jako 'najcięższa kategoria w boksie’.

Szkopuł w tym, że gramatycznie i ortograficznie konstrukcja pluralna mistrz wszechwag jest niemożliwa. W polszczyźnie bowiem wyrazy zaczynające się od wszech– nie mają form l. mn. (np. mówi się i pisze zawsze wszechmoc, wszechwiedza, wszechświat, wszechbyt, wszechocean, wszechpotęga itp.), co zostało wyraźnie zaznaczone w słownikach (np. wszechbyt m IV, D. -u, Ms. -ycie, blm; Słownik języka polskiego PWN, s. 1357).

Jeśli już, to w grę mogłoby wchodzić jedynie wyrażenie mistrz wszechwagi, czyli ‘mistrz kategorii ciężkiej, teraz superciężkiej’).

Trzeba koniecznie zaznaczyć, że w Słowniku języka polskiego PWN z 1967 roku hasło wszechwaga występuje… bez końcówek form pluralnych. Pojawiły się one dopiero w następnych wydaniach leksykograficznych pod redakcją naukową innych osób, prawdopodobnie po to, by uzasadnić konstrukcję z dopełniaczem pluralnym słowa wszechwaga. Niestety, do dzisiaj owo błędne ustalenie leksykalne sprzed półwiecza znajduje naśladowców…

O tym, że należy to bezwzględnie poprawić (czyli nakazać pisanie wyłącznie mistrz świata wszech wag), przekonują jeszcze względy prozodyczne całego określenia. Otóż w członie wszech wag akcent pada na obydwa elementy: [wszech] i [wag], jak w wyrażeniu wszech czasów czy wszech nauk.

W przedstawionej egzegezie na temat poprawności ortograficznej wyrażenia mistrz wszech wag(stąd tytuł odcinka z członem wszech wag) podpieram się opinią dra Tomasza Karpowicza z Uniwersytetu Warszawskiego. Zwrócił on na to uwagę w tekście opublikowanym w „Poradniku Językowym” (Warszawa 1999, z. 7, s. 9), pisząc m.in.:

„W wyrażeniu mistrz świata wszech wag występuje dopełniacz l. mn. rzeczownika waga: wsze wagi, czyli ‘wszystkie wagi’.  Tym samym połączenie wszech wag wpisuje się w serię konstrukcji wszech czasów czy (ze) wszech miar. W takiej postaci odnotowałem to wyrażenie w swoim słowniku [chodzi oPraktyczny słownik ortograficzny współczesnego języka polskiego wydawany przez Oficynę Wydawniczą Delta W-Z]. Mam nadzieję, że ów przykład zadomowi się w innych wydawnictwach leksykograficznych, dotyczących nie tylko ortografii. Ten aspekt wydaje się jednak najistotniejszy: podawano wszak pisownię łączną (błędną bez wątpienia) zamiast poprawnej (bo logicznej i uzasadnionej) pisowni rozdzielnej”.  

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top