Ilekroć w telewizji słyszę „obraz”, kiedy mówi się „o filmie”, to mną trzęsie…

Jestem spokojnym człowiekiem, ale ilekroć w telewizji słyszę „obraz”, kiedy mówi się „o filmie”, to mną trzęsie. Co za głupia moda! Im bardziej „kultowy” ma być film, tym bardziej jest on „obrazem”. Przecież to bzdura! Można na tej zasadzie mówić „pies” o „koniu” czy „sad” o „lesie”…

Muszę się przyznać, że i mnie to irytuje. Zastępowanie filmu obrazem jest kalką (po amerykańsku picture, 'obraz’, to rzeczywiście film). Nie słyszałem jednak, by polscy językoznawcy rozszerzyli znaczenie wyrazu obraz na dziedzinę filmową, więc nie powinno się go używać zamiast filmu. Nie zasługuje też na poparcie posługiwanie się rzeczownikiem produkcja, np. „Zemsta” to najnowsza produkcja Andrzeja Wajdy. Podobno już w samym języku angielskim production w znaczeniu film nie jest uważane za słowo zbyt eleganckie. Można by jeszcze wymienić trzeci termin, movie. Czekam na to, kto pierwszy odważy się go spolszczyć…

Zobacz także

Scroll to Top