Wielkie litery należy zostawić na oznaczenie nazw koncernów samochodowych (Fiat wprowadził zniżki na swoje produkty; Szefowie Opla nie zamierzają się poddawać itp.), marki samochodów zaś trzeba raczej pisać zawsze małymi literami
Mało wyrazista i przekonywająca jest w ortografii reguła, która mówi, że piszemy: jechałem fiatem, ale: jechałem samochodem marki Fiat lub samochodem „Fiat”. Dlaczego? Otóż dlatego, że nie wiadomo, jak napisać: jechałem Fiatem Punto czy jechałem fiatem punto?, jeśli opuści się wyraz samochód bądź wyrażenie samochód marki…
Niektórzy upierają się, że jeśli chodzi o konkretną markę auta, wówczas potrzebne są wielkie litery, inni nie widzą powodu pisania Fiat Punto, Opel Omega, Daewoo Matiz itp. Przepis wprowadza wiele zamieszania. Są gazety, które marki samochodów piszą wielkimi literami (np. „Gazeta Wyborcza”, „Super Express”), ale są i takie, które za żadne skarby czegoś takiego nie zrobią (np. „Wprost”).
Wydaje się, że można przyklasnąć wszystkim tym, którzy proponują wielkie litery zostawić na oznaczenie nazw koncernów samochodowych (Fiat wprowadził zniżki na swoje produkty; Szefowie Opla nie zamierzają się poddawać itp.), marki samochodów zaś pisać zawsze małymi literami. Byłoby to chyba najlepsze wyjście.
„Angora” podpowiada to rozwiązanie prof. Edwardowi Polańskiemu z Uniwersytetu Śląskiego i szefowi Redakcji Słowników Języka Polskiego Wydawnictwa PWN dr. Mirosławowi Bańce, przygotowującym Wielki słownik ortograficzny.
Nie znam nauczyciela, który napisze Karta nauczyciela (Karta wielką literą, a nauczyciela – małą). Na spotkaniu z młodzieżą w V Liceum Ogólnokształcącym w Krakowie (w jednym z najlepszych w Polsce) poprosiłem, by uczniowie napisali m.in. Karta nauczyciela. Wszyscy zrobili błąd! Kiedy wyjaśniłem, że jest to nazwa czegoś w rodzaju kodeksu, więc w myśl słownikowych zasad wielką literą pisze się wyłącznie Karta (podobnie Kodeks pracy, Ustawa o samorządzie itp.), nie przyjęli tego do wiadomości głównie… nauczyciele poloniści!
Trudno im się dziwić, skoro w materiałach Ministerstwa Edukacji Narodowej wysyłanych do szkół spotyka się wyłącznie pisownię Karta Nauczyciela, a powielają to później gazety. Wręcz za majstersztyk trzeba uznać to, co bodajże dwa lata temu zrobiła w tej kwestii wyjątkowo dbająca o polszczyznę „Gazeta Wyborcza”. Kiedy w lidzie tekstu czołówkowego na 1. stronie przytaczała słowa z listu ministra Handkego, napisała Karta Nauczyciela, jak chciał profesor (obydwa wyrazy wielkimi literami). W następnym akapicie użyto już jednak poprawnej postaci Karta nauczyciela. A więc w jednym tekście pojawiły się dwie wersje pisowni: Karta Nauczyciela i Karta nauczyciela! Wyszło na to, że minister i jego urzędnicy… nie znają ortografii!
Trudno jednak przypuszczać, by nauczyciele zaczęli nagle pisać Karta nauczyciela. Czy w tej sytuacji nie warto wprowadzić do słowników obocznej pisowni: Karta nauczyciela, Karta górnika, Karta hutnika i Karta Nauczyciela, Karta Górnika, Karta Hutnika bądź zdecydować się na tę wersję drugą?
MACIEJ MALINOWSKI