Warto wiedzieć, że niektórzy uważają to wyrażenie za rusycyzm в конце концов
– Interesuje mnie Pańska opinia o wyrażeniu „koniec końców”, na które niekiedy natrafiam w tekstach książkowych. Ma ono znaczyć to samo, co „na końcu”, „w końcu”, „wreszcie”, „ostatecznie”. Ale jakiś czas temu obiło mi się o uszy stwierdzenie pewnej osoby, że w starannej polszczyźnie nie należy się tym określeniem posługiwać ze względu na jego obcość, to znaczy że jest to kalka z języka rosyjskiego. Czy to prawda? (e-mail od internautki).
Rzadko kiedy, odpowiadając na pytania w sprawach języka przysyłane przez czytelników „Angory”, zaglądam do Wikipedii, żeby to i owo sprawdzić bądź w czymś się upewnić, gdyż nie jest to dla mnie w stu procentach miarodajne i wiarygodne źródło informacji (chociaż przed ich umieszczeniem w sieci wymaga się potwierdzenia prawdziwości faktów przez ekspertów).
Tym razem jednak uczyniłem wyjątek. I nieoczekiwanie dobrze się stało, ponieważ odkryłem, że połączenie wyrazowe koniec końców uznaje się tam za rusycyzm, prawie że dosłowne przeniesienie na grunt polski wyrażenia в конце концов (w konce koncow, dosł. ‘w końcu, na końcu końców’).
I że z tego powodu zamiast koniec końców należy mówić i pisać wreszcie, ostatecznie.
Przy okazji napisano w Wikipedii (etym. wiki- to ‘strony internetowe modyfikowane przez odbiorców’ + –encyklopedia, dosł. ‛edukacja ogólnokształcąca’), że wariantem słowa rusycyzm jest rusyzm, tyle że rzadszym, współcześnie nieużywanym.
Warto jednak mieć na uwadze to, że rusycyzmem nazywa się raczej ‘wyraz, zwrot lub konstrukcję składniową wzorowane na języku rosyjskim albo z niego przejęte’, podczas gdy rusyzm pozostaje ‘wyrazem, wyrażeniem albo zwrotem właściwym językom ruskim, a więc obecnym na obszarach Kresów Wschodnich dawnej Polski i ziemi z nią sąsiadujących.
To tak na marginesie.
Kwerenda na temat pochodzenia i oceny normatywnej wyrażenia koniec końców nie potwierdza jednak wątpliwości czytelniczki, że mamy do czynienia z kalką z języka rosyjskiego.
Przede wszystkim w ogóle nie wspomina się o nim w Wielkim słowniku poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją Andrzeja Markowskiego (Warszawa 2004, s. 419, w haśle koniec). W przeciwnym razie uczyniono by to na pewno.
Wymienia się go za to bez żadnych kwalifikatorów najpierw w Słowniku poprawnej polszczyzny PIW Stanisława Szobera (Warszawa 1966, s. 222: koniec końców lub koniec końcem = ‘w końcu, wreszcie’), a następnie w Słowniku poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją Witolda Doroszewskiego (Warszawa 1973, s. 261, hasło koniec: na koniec, w końcu, koniec końców, rzadziej koniec końcem ‘ostatecznie, wreszcie’).
To samo zresztą odnajdujemy we wcześniejszym o kilka czy kilkanaście lat Słowniku języka polskiego PAN pod redakcją Witolda Doroszewskiego (Warszawa 1961, t. III, s. 919). Wyrażenie koniec końców a. koniec końcem ‘ostatecznie, wreszcie’ potraktowane tam zostało neutralnie jako frazeologizm, ale nie rusycyzm.
I podparto się przykładami użycia przez Stefana Żeromskiego (Bezmian […] koniec końców się ubrał i […] wyszedł w towarzystwie gości) czy Elizę Orzeszkową (Rzucał się w różne głupie antrepryzy, które go koniec końcem zrujnowały).
Antrepryzą (z fr. entreprise) nazywano dawniej 'przedsiębiorstwo teatralne, cyrkowe itp. założone przez osobę prywatną’, a także 'kierowanie nim administracyjne, prawne, finansowe jako właściciel czy dyrektor’.
Współcześnie do omawianego wyrażenia nie zgłaszają zastrzeżeń redaktorzy Uniwersalnego słownika języka polskiego PWN pod redakcją Stanisława Dubisza (Warszawa 2003, t. II, s. 410): koniec końców, koniec końcem «ostatecznie, wreszcie», np. Koniec końców jakoś się dogadali.
Jak więc koniec końców ocenić wyrażenie koniec końców? Jeśliby rzeczywiście był to rusycyzm, to można powiedzieć, że tak bardzo się zadomowił w polszczyźnie, iż na co dzień w jego używaniu nie widzi się niczego nagannego.
Mimo to radzę raczej ostrożnie po to wyrażenie sięgać, wiedząc, że istnieje kilka bezpieczniejszych określeń znaczących to samo.
MACIEJ MALINOWSKI