Czeski błąd

Kiedy zdarzy nam się napisać „skdła” zamiast „skład”, „wsyzdeł” zamiast „wyszedł”, to słowa te istotnie wyglądają tak, jakby były żywcem z języka czeskiego…

W jednym z programów „Dzwonię do Pani (Pana) w bardzo nietypowej sprawie” emitowanych w Radiu Zet spytano Janusza Weissa, czy wie, skąd się wzięło powiedzenie czeski błąd, kiedy przestawi się w wyrazie litery (np. gdy napisze dal zamiast dla, nei zamiast nie, bćy zamiast być, rok 2050 zamiast 2005). Słuchacz zdradził, że miał nawet zadzwonić w tej sprawie do profesora Miodka, bo owa kwestia męczy go od lat, ale nie zna numeru. Pomyślał więc o Januszu Weissie. Ten odpowiedział, że, owszem, zetknął się z określeniem czeski błąd, nie ma jednak pojęcia, jaka jest jego etymologia. Natychmiast pomyślałem, że to temat na nowy odcinek „Obcego języka polskiego”…

Otóż wyrażenie czeski błąd, oznaczające − jak już powiedziano − przestawienie liter w wyrazach pisanych na maszynie lub na komputerze, ma rzeczywiście odniesienie do języka czeskiego. Wśród bohemizmów można bowiem natrafić na wyrazy dziwnie dla nas wyglądające, np. osm (osiem), osmnáct (osiemnaście), čtrnáct (czternaście), čtvrtek (czwartek) czy srpen (sierpień). Choć czyta się je [osum], [osumnact], [cztyrnact] [cztwyrtek], [syrpen], w zapisie brakuje samogłosek u, y. Kiedy więc zdarzy nam się napisać skdła zamiast skład, wsyzdeł zamiast wyszedł, a więc kiedy przestawimy któreś literki, to słowa te istotnie przypominają czeskie. Dlatego na takie usterki w pisowni zaczęto mówić czeski błąd, czyli ‘napisane jak po czesku’.

Nieco inaczej interpretuje omawiany frazeologizm prof. Grzegorz Dąbkowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Otóż w języku czeskim (pod wpływem niemieckiego) liczebniki złożone (od 21 w górę) występują w dwóch postaciach. Na przykład liczba 28 to dvacet osm lub osmadvacet (osiem i dwadzieścia), a zatem ktoś, kto zapisuje takie liczby, łatwo może zrobić czeski błąd, przestawiając cyfry (i z 28 wychodzi 82). Czeskie błędy popełnia się zazwyczaj wtedy, gdy pisze się na maszynie bądź na komputerze bardzo szybko. Przytrafiają się one zwykle osobom operującym dwiema dłońmi. Wtedy najczęściej a lub e mylone jest z i, bo litery te umieszczone są na klawiaturze po przeciwnej stronie. Zdarza się jednak i tak, że jedną literę zastępuje się drugą, gdyż sąsiadują obok siebie (np. przez n), albo wręcz występują one w tym samym klawiszu (np. z i ż, x i ź, a i ą itp.; wówczas trzeba włączyć przycisk Alt).

Dodajmy, że w językoznawstwie (w fonetyce) znane jest zjawisko o nazwie metateza. Mówi się o niej wówczas, gdy w jakimś wyrazie przestawione zostają głoski lub sylaby, co zwykle wynika z upodobnienia lub odpodobnienia artykulacyjnego (np. renamentzamiast remanent, ekulubracja zamiast elukubracja, lewolwer zamiast rewolwer, labolatorium zamiast laboratorium). Tak więc piśmie mamy do czynienia z czeskimi błędami, w mowie zaś − z przestawkami głosek lub sylab, tzn. z metatezą. 

Wiele jest anegdot związanych z czeskimi błędami, czyli gafami dziennikarskimi, a czasami drukarskimi. W książce „Dziennikarz w globalnej wiosce” Krzysztof Mroziewicz wspomina o tym, jak to „Polityka”, tygodnik za czasów Gierka oddany reformom i modernizacji kraju, wydrukował w jednym z tekstów publicystycznych słowo gospodraka zamiast gospodarka. Redakcja tłumaczyła się potem, że klawisze z literkami d, r, a znajdują się blisko siebie i że wystąpił właśnie czeski błąd, czyli pomylono czcionki. Mało kto w to jednak uwierzył. Z kolei w połowie lat 50. ub. wieku jeden ze spikerów Dziennika TVP miał powiedzieć, że do Warszawy przyjechał Nikita Chruszczow. Pobyt jego trwa mać (zamiast: trwać ma) pięć dni. To mać , jako człon pewnego dobitnego wyrażenia, odebrane zostało jednoznacznie (łatwo przewidzieć, co się stało ze spikerem…). Dostało się też przed laty dziennikarzowi, który przejęzyczył się i zamiast SLD powiedział na antenie LSD. A było to w czasach, gdy Sojusz Lewicy Demokratycznej trzymał władzę bardzo mocno i żartów albo wpadek nie tolerował.

Z braniem wszystkiego za czeski błąd należy jednak uważać. Kiedy zobaczą Państwo gdzieś w druku stare słowo fejleton bądź noweodbytwatel albo przeczytają, że pani prezydentowa z wszelkich precjozów najbardziej lubi kulczyki, to niekoniecznie muszą to być od razu literówki…

A oto fragment tekstu, w którym aż się roi od czeskich błędów:

Zdognie z nanjwoymszi baniadmai perzporawdzomyni na bytyrijskch uweniretasytch nie ma zenacznia kojnolesc ltier przy zpiasie dengao sołwa. Newajżanszjie jest to, aby prieszwa i otatsnia lteria byla na siwom mijsecu, ptzosałoe mgoą być w niaedziłe i w dszalym cąigu nie pwinono to sawrztać polbemórw ze zozumierniem tksetu. Dzijee sie tak datgelo, że nie czamyty wyszistkch lteir w sołwie, ale cłae sołwa od razu.

Po poprawieniu wychodzi taka sensowna treść:

Zgodnie z najnowszymi badaniami przeprowadzonymi na brytyjskich uniwersytetach nie ma znaczenia kolejność liter przy zapisie danego słowa. Najważniejsze jest to, aby pierwsza i ostatnia litera była na swoim miejscu, pozostałe mogą być w nieładzie i w dalszym ciągu nie powinno to stwarzać problemów ze zrozumieniem tekstu. Dzieje się tak dlatego, że nie czytamy wszystkich liter w słowie, ale całe słowa od razu.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top