W Jastrzębiu Zdroju głośno mówi się o tym, że miasto musiałoby wydać sporo pieniędzy na zmianę pieczątek, tablic informacyjnych, a nawet rejestrów sądowych, dlatego wszystko pozostanie po staremu…
Tego jeszcze nie było! W Jastrzębiu Zdroju władze i mieszkańcy protestują przeciwko zmianie pisowni nazwy ich miasta. Nie wyrażają zgody na łącznik między członami Jastrzębie i Zdrój. Odbyło się nawet w tej sprawie… referendum.
Wydaje się jednak, że decyzja Rady Języka Polskiego jest nieodwołalna. 7 maja ub. roku postanowiono, że należy pisać Jastrzębie-Zdrój (a także Busko-Zdrój, Duszniki-Zdrój, Horyniec-Zdrój, Iwonicz-Zdrój, Krynica-Zdrój, Kudowa-Zdrój, Lądek-Zdrój, Piwniczna-Zdrój, Polanica-Zdrój, Rabka-Zdrój itp.).
Zdaniem językoznawców trzeba było ujednolicić pisownię nazw miejscowych o członach rzeczownikowych (czyli wstawić między nie łącznik), gdyż po pierwsze − panowało w tej kwestii spore zamieszanie, a po drugie − ogromne trudności sprawia nieraz ustalenie, czy miejscowość nosząca nazwę dwuczłonową powstała z połączenia dwóch miejscowości czy wskutek wydzielenia jakiejś części administracyjnej.
Nie przekonuje to władz i mieszkańców Jastrzębia.
Twierdzą oni, że od 40 przeszło lat, kiedy miejscowość otrzymała prawa miejskie, nazwa Jastrzębie Zdrój zapisywana jest bez łącznika i ma to uzasadnienie historycznie. Już bowiem w XIX w. całą okolicę traktowano jako rejon uzdrowiskowy, gdyż odkryto tu źródła leczniczych solanek.
W wypadku Jastrzębia Zdroju nie chodzi więc na pewno o nazwę powstałą z połączenia dwóch miejscowości (jak np. Bielsko-Biała z Bielska i Białej Krakowskie). Występuje w niej człon zasadniczy Jastrzębie i człon uściślający Zdrój. W skład miasta wchodzą przecież i Jastrzębie Górne, i Jastrzębie Dolne i inne dzielnice będące kiedyś sąsiednimi gminami.
Okazuje się, że zapis Jastrzębie Zdrój (bez łącznika) został odnotowany po wojnie w wykazie nazw przygotowanym przez Komisję Ustalania Nazw Miejscowych i Obiektów Fizjograficznych. Tymczasem w Pisowni polskiej PAN z 1957 r. nieoczekiwanie znalazł się passus, że:
„Nazwy miejscowe złożone z dwóch lub więcej rzeczowników, oznaczające jednostkę administracyjną piszemy z łącznikiem, np. Skarżysko-Kamienna, Bielsko-Biała, Warszawa-Okęcie, Kraków-Prokocim, Kudowa-Zdrój, Warszawa-Praga-Południe”.
Trudno w to uwierzyć, ale podobno przepis o stosowaniu łącznika w tego typu nazwach wprowadzono w tym słowniku przez… pomyłkę!
Pierwszy odsłonił prawdę o błędnym zredagowaniu (w 1956 r.) reguły dotyczącej pisowni nazw miejscowych o członach nierównorzędnych prof. Witold Taszycki i odpowiedni zapis (że pisze się Busko Zdrój, Iwonicz Wieś, Kraków Podgórze, Warszawa Praga Południe) wszedł do Słownika ortograficznego i prawideł pisowni polskiej Ossolineum oraz Słownika poprawnej polszczyzny PWN.
Niestety, nie uczynił tego autor Słownika ortograficznego języka polskiego prof. Mieczysław Szymczak (I wydanie w 1975 r.). Według niego nazwy typu Kraków-Płaszów czy Kudowa-Zdrój wciąż musieliśmy pisać z łącznikiem.
Miało to swoje konsekwencje, gdyż właśnie na słowniku Szymczaka oparła się Komisja Ustalania Nazw Miejscowości i Obiektów Fizjograficznych działająca przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, wydając w latach 1980−82 decyzję w sprawie pisowni z łącznikiem nazw miejscowych zawierających człon Zdrój, co znalazło odzwierciedlenie w Wykazie urzędowych nazw miejscowości w Polsce.
Podparto się ponoć dodatkowo Skorowidzem miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowanym na podstawie pierwszego powszechnego spisu ludności z 1921 r., w którym widnieje Krynica-Zdrój z łącznikiem.
Zastanawiające, że nikt wówczas nie przypomniał sobie o ustaleniach podobnej komisji z lat 1947−1948…
Czy można się zatem dziwić, że zapis z łącznikiem w nazwach o członach nierównorzędnych typu Krynica-Zdrój, Warszawa-Praga, Kraków-Płaszów z roku na rok upowszechniał się coraz bardziej?
Podawał go jeszcze wspomniany słownik Szymczaka w XVII wydaniu, które ukazało się w 1994 r.
Zmienił to dopiero Nowy słownik ortograficzny PWN pod red. prof. Edwarda Polańskiego wydany w 1996 r. Wprowadzono tam wówczas przepis, że:
„w nazwach typu Kraków Płaszów, Katowice Bogucicie, Wrocław Nowy Dwór, Busko Zdrój, Świeradów Zdrój stosunek członów względem siebie jest znaczeniowo nierównorzędny i dlatego nie należy w nich stosować łącznika”.
Niestety, teraz powrócono do pisowni z łącznikiem nazw Jastrzębie-Zdrój, Iwonicz-Zdrój, Kraków-Płaszów…
W Jastrzębiu głośno mówi się o tym, że miasto musiałoby wydać sporo pieniędzy na zmianę pieczątek, tablic informacyjnych, a nawet rejestrów sądowych, dlatego wszystko pozostanie po staremu. Tymczasem na stronie internetowej miasta.gazety.pl.katowice ktoś podzielił się taką oto uwagą:
Nazwy miast mają w Polsce status urzędowy, są ustalane przez rząd i publikowane w Dzienniku Ustaw (ostatnio w DzU 1999 nr 110 poz. 1267, przy okazji rozporządzenia w prawie ustalania siedzib gmin), o czym mówi Ustawa z 29 sierpnia 2003 r. o urzędowych nazwach miejscowości i obiektów fizjograficznych, która zmieniła obowiązujące od kilkudziesięciu lat Rozporządzenie Prezydenta RP z 24 października 1934 r. o ustaleniu nazw miejscowości i o numeracji nieruchomości.
Odkąd do nazwy „Jastrzębie” dodano człon „Zdrój”, urzędową nazwą była ta z dywizem. Władze miasta wykazały się zatem totalną ignorancją, skoro nie wiedzą, jak się ich miasto nazywa, a ponieważ, jak twierdzą, nazwy bez dywizu używały we wszystkich drukach itd., to znaczy łamały prawo, które jasno stwierdza, że w Polsce oficjalnie można się posługiwać tylko nazwami miast zatwierdzonymi urzędowo. Nie zdziwię się, jak po tych wypowiedziach niekompetentnych urzędników do Jastrzębia-Zdroju zawita kontrola i ukarze osoby odpowiedzialne za dotychczasowe używanie błędnej nazwy, bo taka z punktu widzenia prawa polskiego jest i była nazwa „Jastrzębie Zdrój”. Niestety, za błędy władz miasta zapłacą mieszkańcy, gdy zamiast na drogi czy na szkoły pieniądze trzeba będzie wydać na zmianę szyldów (…).
MACIEJ MALINOWSKI
E-maile od Czytelników:
- W słowie wstępnym do płyty „Café Sułtan (nowe wykonanie piosenek „Kabaretu Starszych Panów”) Grzegorz Turnau napisał: „Przybora – mistrzowskie połączenie piosenki lirycznej i żartobliwej. Mistrzostwo polega na tym, że nie widać „szwów”. (…) Dodam, „szwów” nie widać również w kongenialnych kompozycjach Jerzego Wasowskiego”. Według mnie słowo „kongenialny” zostało użyte źle… (gim***@neostrada.pl)
Płyta „Café Sułtan” jest naprawdę świetna (ach, te piosenki „Śmierć ptaka” czy „Zmierzch”!). Niestety, potwierdzam, że Grzegorz Turnau posłużył się przymiotnikiem kongenialny niepoprawnie. Kongenialny (z łac. con- + genialny) znaczy ‘nieustępujący wartością oryginałowi’, a nie… ‘więcej niż genialny’. Może być kongenialny przekład książki (tak świetny jak oryginał), może zachwycać kongenialna inscenizacja (równie genialna jak wystawiane dzieło) albo kongenialny muzyk, czyli ktoś, kto dorównuje talentem mistrzowi. Turnau powinien był więc napisać, że „szwów” nie widać również w genialnych kompozycjach Jerzego Wasowskiego. Być może piosenkarz, wstawiając do tekstu przymiotnik kongenialny, chciał podkreślić, że muzyka Wasowskiego jest tak samo znakomita jak teksty Przybory. Niestety, użył złego słowa, porównanie musi się bowiem odnosić do tej samej dziedziny twórczości.
- Tłumaczę z języka czeskiego sztukę dla dzieci o Arlekinie (w oryginale „Harlekýn y Pantallone”). Czy odmieniając imię „Pantalone”, powinienem pisać „Pantalone’a czy „Pantalona”. (qba***@autograf.pl)
Imię komicznej postaci z komedii dell’arte − kochliwego, złośliwego starca, podstarzałego zalotnika, którego sługą był Arlekin − można pisać Pantalone albo Pantalon. W pierwszym wypadku pozostaje ono nieodmienne, w drugim się odmienia: Pantalon, Pantalona, Pantalonowi, z Pantalonem, o Pantalonie. Jak widać, odpada pisownia z apostrofem (kogo? czego?) Pantalone’a, Pantalone’owi, z Pantalone’em, o Pantalonie (tu bez apostrofu).
- Pewne gospodarstwo na terenie Jury promuje „agroturyzm”. Dla mnie to idiotyzm, a nie polszczyzna! (50***@sms.idea.pl)
Rzeczownika agroturyzm nie notują żadne słowniki, a mimo to często pojawia się on w ogłoszeniach, folderach, a nawet opracowaniach naukowych jako synonim agroturystyki. Niepotrzebnie. Skoro nie ma turyzmu, nie może być agroturyzmu…
- W jednym z numerów „NIE” użyto wiele razy przymiotnika „koedukacyjny” w odniesieniu do szpitali psychiatrycznych. Co Pan o tym sądzi? (wa**@vp.pl)
„NIE” ma kłopoty z polszczyzną! Przymiotnik koedukacyjny nie oznacza w ogóle wszystkiego, co jest przeznaczone dla osób obojga płci, ale odnosi się wyłącznie do wspólnego uczenia się, kształcenia (np. koedukacyjna klasa). Szpitale psychiatryczne mogą być wspólne dla kobiet i mężczyzn, ale nie koedukacyjne.