Prokrastynacja, czyli ‘odwlekanie wszystkiego’

Owej przypadłości nie należy utożsamiać ze zwykłym lenistwem…

– Ostatnimi czasy modne stało się słowo „prokrastynacja”, inaczej odkładanie wykonania czegoś na później. Niby ma się świadomość tego, że robi się źle i w przyszłości będą kłopoty, ale jednak przekłada zrobienie czegoś na nie wiadomo kiedy. A potem dopada człowieka strach. Dlaczego hasła „prokrastynacja” nie zamieszczają słowniki? (e-mail od internautki).

Słowo, o którym wspomina korespondentka, jest terminem od dawna stosowanym w psychologii, ale w powszechnym obiegu komunikacyjnym, w polszczyźnie ogólnej, funkcjonuje rzeczywiście od niedawna.

Niewątpliwie stało się popularne przez obecność w obiegu komunikacyjnym anglicyzmów procrastination, procrastinating.

To by tłumaczyło, dlaczego prokrastynacji nie ma jeszcze w słownikach języka polskiego.

Prokrastynacja – trudne słowo… Trzeba się nauczyć niełatwego, obcojęzycznego brzmienia i starać się go nie przekręcać.

Zapożyczyliśmy ów wyraz z języka łacińskiego (procrastinatio ‘odroczenie, zwłoka’, od pro ‘naprzód’ i crastinus ‘jutrzejszy’) i posługujemy się nim – o czym wspomniała internautka – w znaczeniu ‘notoryczne odkładanie czegoś na ostatnią chwilę’.

O prokrastynacji mówi się wtedy, gdy ktoś regularnie – mimo że tego wcale nie chce – przekłada wykonanie czegoś na później (w psychologii traktuje się to wprost jako dolegliwość psychiczna).

Może to być np. nieprzeczytanie kilku rozdziałów książki zadanych przez wykładowcę i zostawienie tego na „zapalenie płuc” czy nienapisanie we właściwym czasie artykułu naukowego do publikacji zbiorowej po konferencji, choć niebezpiecznie zbliżył się termin oddania prac do wydawnictwa, i później ślęczenie nad tym po nocach.

Ale prokrastynacja dotyka nas niekiedy również wtedy – okazuje się – gdy odkłada się na świętego Dygdy posprzątanie pokoju, w którym się pracuje i śpi, gdyż panuje tam ogromny nieład, bądź zostawia z tygodnia na tydzień uporządkowanie książek w domowej w bibliotece według jakiegoś klucza.

Osoba cierpiąca na prokrastynację wymyśla wówczas na siłę powody, by tylko nie wykonać zaplanowanych zadań. Np. zaczyna myć w mieszkaniu okna, idzie na długi spacer z psem, odwiedza niespodziewanie babcię, rozmawia godzinę przez telefon z koleżanką albo jest aktywna jak nigdy dotąd na Facebooku bądź zwyczajnie śpi w ciągu dnia po kilka godzin itp.

Prokrastynacji nie należy utożsamiać ze zwykłym lenistwem.

Prokrastynatorzy wiedzą, że postępują niewłaściwie, że w sumie sobie szkodzą, mają wyrzuty sumienia, często ogarnia ich strach, lenie nie widzą w swym postępowaniu niczego nagannego…

Za prokrastynatorów uważa się dużą część studentek i studentów, którzy dopiero tuż przed sesją zabierają się do nauki i nadrabiają zaległości. Ale prokrastynatorami bywają i tacy osobnicy, którzy odwlekają na przykład wizytę u lekarza, wiedząc, że powinni to zrobić, gdyż im coś dolega.

Czy trudne do artykulacji słowa prokrastynacja, prokrastynator i prokrastynatorka dałoby się jakoś spolszczyć albo znaleźć ich rodzime odpowiedniki?

Spolszczyć – nie, ale na ‘prokrastynację’ można by mówić dojutrkostwo (w XVI w. znano czasownik jutrać ‘odkładać na później, zwlekać’).

Jeśli chodzi o formę męską, to na taki odpowiednik dobrze by się nadawało słowo dojutrek, odnotowane przeszło pół wieku temu w Słowniku języka polskiego PAN (Warszawa 1960, t. II, s. 208) pod redakcją Witolda Doroszewskiego jako ‘człowiek odkładający na później, do jutra wykonanie jakiejś pracy; człowiek wahający się, opieszały’.

Mnie się dojutrek podoba.

Gorzej z feminatywem (ta) dojutrka i pluralizmem (ci) dojutrkowie, ponieważ trudno owe formy wymówić (przeszkadza zbitka spółgłosek -trk-).

Dodam, że prokrastynacji nie należy mylić z kunktatorstwem (łac. cunctator ‘zwlekający’, od cunctari ‘wahać się; zwlekać’).

Kunktatorstwo, polegające na odkładaniu czegoś (np. podjęcia decyzji) na później, jest działaniem rozmyślnym, taktycznym, nierzadko świadomą grą na zwłokę, podczas gdy prokrastynacja – jak napisałem – może dotknąć człowieka nagle i trwać długo wbrew jego woli.

Przy okazji wyjaśnienie, że upowszechnienie się przymiotnika kunktatorski zawdzięczamy dyktatorowi rzymskiemu Quintusowi Fabiusowi Maximusowi (Fabiuszowi), który z powodów taktycznych długo unikał decydującej bitwy z Hannibalem w czasie II wojny punickiej (218-201 p.n.e.), mając świadomość przewagi liczebnej Kartagińczyków.

Dlatego potem otrzymał przydomek Quintus Fabius Maximus Cunctator (Kwintus Fabiusz Maksimus Kunktator).

MACIEJ  MALINOWSKI

Scroll to Top