„Max pożyczka, mini rata (z mini ratą)” – głoszą billboardy PKO BP i… uczą Polaków złej ortografii
Gdyby w naszym kraju naprawdę obowiązywała ustawa o ochronie języka polskiego sprzed 10 lat i prawdziwe przepisy ortograficzne (a nie tylko normy), których by należało bezwzględnie przestrzegać, bank PKO BP z pewnością by zapłacił karę (i to sporą!) za psucie polszczyzny w reklamie „Max pożyczka, mini rata (z mini ratą)”.
Taka sama reprymenda należy się zresztą i wydawcom książki Leszka Kołakowskiego Mini wykłady o maxi sprawach. Nawet jeśli ów wybitny filozof upierał się przy takiej pisowni, należało go przekonać, że jest błędna, że muszą to być Miniwykłady o maksisprawach zgodnie z tym, co głosi jedna z ortograficznych reguł. Nie zrobiono tego i na efekty nie trzeba było długo czekać. Mamy max pożyczkę i mini raty banku PKO…
Zastanówmy się, skąd się bierze ów powszechny już pisowniowy błąd. Otóż mało kto sobie uzmysławia, że człony mini-, maksi- są przedrostkami, tzn. pierwszymi elementami rzeczowników złożonych. W dodatku zapis maksipożyczka czy minirata wielu osobom wydaje się dziwny, co jeszcze bardziej upewnia piszących w przekonaniu, że słowa te muszą być rozdzielone.
Tymczasem prawda jest zupełnie inna. Wystarczy zajrzeć do Wielkiego słownika ortograficznego PWN pod red. prof. Edwarda Polańskiego, reguła [148]: „W języku polskim wszystkie przedrostki – rodzime i obce – pisze się łącznie z wyrazami pospolitymi”. Wśród przedrostków obcych wymienia się tam cząstki maksi- i mini-, np. maksispódnica, miniparasol.
Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy PKO-wskiej max pożyczce i przekonajmy się, dlaczego nie może być ona pisana rozdzielnie i dlaczego nie powinien się tam znaleźć człon max.
Jeśli sięgniemy po słownik, dowiemy się, że max. jest skrótem łacińskiego słowa maximum(‘najwyższy możliwy poziom’), podobnie jak min. – skrótem minimum (najniższy możliwy poziom’). W łacinie, owszem, istnieją przymiotniki maximus, -a, -um (‘największy, największa, największe’), będące stopniem najwyższym od magnus, -a, -um (‘wielki, wielka, wielkie’), oraz minimus, -a, -um (‘najmniejszy, najmniejsza, najmniejsze’), od parvus, -a, -um (‘mały, mała, małe’), ale od nich tworzy się inne skróty: maksi (ewentualnie maxi) i mini.
Jednym słowem – nie max, tylko maksi (maxi).
To pierwsza wiedza, którą należy w tej kwestii posiąść. Potrzeba i drugiej. Otóż takiej, że kiedy słowa maksi i mini występują po rzeczownikach, traktuje się je jak przymiotniki i pisze suknia maksi, spódniczka mini. Gdy jednak kolejność członów rzeczownikowego i przymiotnikowego się zmienia, zmienia się i gramatyka, i pisownia. Człony maksi- i mini- stają się przedrostkami, a całość z występującym po nich wyrazem – rzeczownikiem złożonym, co uwidacznia się w pisowni łącznej maksisuknia i minispódniczka.
Dlatego nie byłoby błędu, gdyby bank PKO BP stworzył hasło „Pożyczka maksi (od biedy pożyczka maxi), rata mini”, a Leszek Kołaczkowski nazwał swe dzieło „Wykłady mini o sprawach maksi (maxi)”. W przeciwnym razie muszą to być „Maksipożyczka (maxipożyczka), minirata (z miniratą)” oraz „Miniwykłady o maksisprawach (maxisprawach)”.
MACIEJ MALINOWSKI