Idea, ale: aleja (dawniej jednak alea)

Zakończenie „-ea” mają przeważnie wyrazy zapożyczone z łaciny, a zakończenie „-eja” wyrazy pochodzące z greki

– Czy to prawda, że kiedyś nie mówiło się i nie pisało „aleja” jak dzisiaj, lecz „alea”? Jeśli tak, to czy formę „alea” zamieszczał jakiś słownik języka polskiego? Kiedy w takim razie pojawiła się w tym wyrazie jota i dlaczego? – pyta internautka.

Słowo aleja trafiło do polszczyzny dawno temu za pośrednictwem języka francuskiego (allée dosłownie ‘chodnik dla pieszych’; od: aller ‘chodzić’), a może także niemieckiego (Allee) i najpierw rzeczywiście otrzymało oboczną postać bez joty: alea, allea.

Obydwie te formy pojawiły się w Słowniku języka polskiego M. Samuela Bogumiła Lindego (Lwów 1854, t. I, s. 13) i w Słowniku języka polskiego (tzw. wileńskim) wydanym staraniem Maurycego Orgelbranda (Wilno 1861, t. I, s. 14).

Jak widać, początkowo ówcześni kodyfikatorzy leksyki i ortografii opowiedzieli się za formą alea, czyli jedynie drugie e oryginału zastąpili literą a, wahali się natomiast, czy powinna pozostać geminata ll (być może nie chcieli zrywać z postacią graficzną allée).

Tak czy inaczej nowe określenie alea (allea) w znaczeniu ‘ulica w sadzie lub droga drzewami osadzona, wysadzona; szpaler’ zaczęło być chętnie używane. Wprawdzie niektórzy chcieli je spolszczyć i proponowali swojskie wyrazy przechodnik i przechodnia (wymienia je Linde), ale nie zyskały one aprobaty literatów.

Mimo wszystko słowo alea  nie było tworem idealnym przede wszystkim dlatego, że zawierało sąsiadujące samogłoski e, a, ale również z tego powodu, że stało się… homonimem wyrazu łacińskiego alea (‘gra w kości’; słynne powiedzenie Juliusza Cezara przekraczającego rzekę Rubikon i wbrew decyzji senatu rozpoczynającego wojnę domową alea iacta est ‘kości zostały rzucone’, dosłownie ‘kostka została rzucona’).

Sąsiedztwo dwóch samogłosek nazywa się w fonetyce polskiej rozziewem (albo z łacińska hiatusem). Jeśli w jakimś wyrazie mamy z nim do czynienia, przy artykulacji mimowolnie między samogłoski „wciskamy” dodatkową spółgłoskę i mówimy np. [klijent], [sytułacja] czy [pijar]. W wypadku tych wyrazów owa wymowa nie przeniosła się na szczęście do ortografii i wciąż piszemy klient,sytuacja, PR.

Jeśli chodzi o słowo alea, stało się inaczej… Ponieważ był to wyraz stosunkowo nowy, dało się z nim jeszcze co nieco poeksperymentować. Żeby wyeliminować występujący w nim rozziew, czyli zbieg dwóch samogłosek, językoznawcy postanowili, że między e i a wstawi się element spółgłoskowy, czyli jotę. W ten sposób alea przeszła w aleję i znalazła się w grupie wyrazów kończących się na -eja (jak epopeja, knieja, mierzeja, transzeja, tuleja).

Pierwszy zarejestrował nowe brzmienie tego wyrazu Słownik języka polskiego (tzw. warszawski) Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego (Warszawa 1900, t. I, s. 22), formę alea zaopatrując w kwalifikator: mało używana. Można więc założyć, że do zmiany brzmienia i pisowni tego rzeczownika doszło w ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku.

Koniecznie trzeba jednak dodać, że dla słowa aleja uczyniono właściwie wyjątek. Np. wyrazy kamea (‘półszlachetny kamień’) czy orchidea (‘storczyk’), z pochodzenia też francuskie (camée, orchidée), ciągle wymawiany i zapisujemy z -ea. Dlaczego i one nie otrzymały postaci kameja, orchideja?

Wspomnijmy jeszcze i o tym, że zakończenie -ea w polszczyźnie mają dziś przeważnie wyrazy zapożyczone z łaciny, np. idea (łac. idea), farmakopea (łac. pharmacopoea), teodycea (łac. theodicea), a zakończenie -eja wyrazy pochodzące z greki, np. epopeja (gr. epopoiia) czy onomatopeja (gr.onomatopoiia). Nie zawsze jednak przestrzega się owej reguły. Słowniki podają oboczne nazwy Bazylea albo Bazyleja, Erytrea albo Erytreja czy Amaltea albo Amalteja, mimo że wywodzą się one bądź z łaciny, bądź z greki, a zatem powinny mieć wyłącznie jedno zakończenie (-ea lub -eja).

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top