Ministra

Takiego słowa nigdy w polszczyźnie nie było, ale w łacinie – owszem. Jest tam nie tylko ministra,  ale i magistra

W programie „Tomasz Lis na żywo” (TVP2, 27 lutego 2012 r.) gospodarz zapytał zaproszoną do studia Joannę Muchę, jak ma się do niej zwracać: „Pani minister”,„pani ministro”, a może „pani ministerko”?

– Preferuję „pani ministro” – odparła Joanna Mucha.
Naprawdę? Czyli tak bardziej feministycznie – ciągnął Lis.
– Tak jest – odpowiedziała stanowczo rozmówczyni.
Będę się próbował trzymać tej „ministry”… – kontynuował dziennikarz.
Spróbujmy. To będzie chyba pierwszy raz w historii… – dodała wyraźnie zadowolona z siebie posłanka PO.

Lwią część widzów owo pani ministro, czyli forma wołacza rzeczownika żeńskiego (ta) ministra, wyraźnie zirytowało. – Przecież takiego słowa w polszczyźnie nie ma – podkreślano i zarazem grzmiano.

Następnego dnia na forach internetowych pojawiły się złośliwe komentarze, a lingwistyczny temat podchwycili dziennikarze wielu gazet:

Mucha nie dość, że jest ignorantką w sprawach sportowych, to jeszcze kaleczy polszczyznę”;

Jestem ministra Mucha;

Premier Donald Tusk nie będzie mówił do Joanny Muchy „Pani ministro”…

Forma ministro nie spodobała się językoznawcom:

Pani minister robi zbyt wiele, żeby skupić na sobie uwagę. To była manifestacja pewnej postawy ideologicznej. Można walczyć, tak jak robią to feministki, ale nie gwałcić język! – wypowiedział się w portalu Gazeta.pl prof. Jerzy Bralczyk.

Negatywnie o (tej) ministrze mówił w telewizji prof. Jan Miodek, a na łamach „Gazety Wyborczej” sekretarz Rady Języka Polskiego dr Katarzyna Kłosińska, według której jedynym poprawnym żeńskim odpowiednikiem minister jest ministerka, na razie jednak zbyt potoczna, by się nią posługiwać w języku oficjalnym.

Skąd feministki, a za nimi Joanna Mucha, wzięły więc tę budzącą tyle wątpliwości poprawnościowych formę (ta) ministra?

Okazuje się, że… z języka łacińskiego. Tam rzeczywiście występuje żeńskie słowo ministra, –ae, oznaczające ‘pomocnicę, służącą’, będące odpowiednikiem męskiego wyrazu minister, –ri ‘pomocnik, sługa’.

Warto wiedzieć, że początkowo słowo minister miało zaskakujące dla nas, współczesnych, znaczenie – nazywało ‘kogoś niższego, sługę’ (od ministrare ‘służyć; podawać do stołu’) i było antonimem wyrazu magister ‘zwierzchnik, przełożony’.

Istniała też para wyrazowa ministra (‘pomocnica’) i magistra (‘zwierzchniczka’).

Dopiero później minister zajął miejsce wyższe w hierarchii społecznej niż magister, zmieniła się jego definicja na ‘wysoki urzędnik państwowy’, magister zaś otrzymał znaczenie ‘nauczyciel, biegły w praktyce nauczania’ (stąd żeńska magistra w sentencji historia magistra vitae est, tzn. historia jest nauczycielką życia; człon magistra, mimo że w narzędniku, przyjmuje w łacinie postać mianownikową), a następnie ‘stopień nadawany po ukończeniu studiów wyższych’.

Tylko że żeńskich wyrazów (ta) ministra i (ta) magistra nigdy na grunt polski nie przenieśliśmy, nie odnotowywały ich żadne słowniki i poradniki.

Słownik języka polskiego PAN (tzw. warszawski) z 1962 roku (t. IV, s. 367) podawał jedynie słowo magisterka (jako ‘osoba z najniższym stopniem naukowym’, będące żeńskim odpowiednikiem wyrazu magister), ale ministerka miała dość dziwną definicję: ‘żona ministra albo jedna z doradczyń królowej’ (s. 721).

Ministerka była więc synonimem słowa ministrowa (‘żona ministra’).

Okazuje się, że żeńską formą ministra już kilka lat wcześniej posługiwała się pełnomocniczka rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn Izabela Jaruga-Nowacka. 12 lipca 2006 r. ukazał się w „Polityce” tekst Joanny Cieśli pod znamiennym tytułem „Pani Ministra”.

Jak widać, sama dziennikarka nie widziała niczego nagannego w słowie ministra. Poza tytułem użyła go jeszcze dwa razy:

Działaczkom Ligi Kobiet Polskich, gdzie dzisiejsza ministra trafiła w połowie lat 80., od początku dała się poznać jako zaangażowana, rozsądna i sprawna dziewczyna (…)

oraz:

W Parlamentarnej Grupie Kobiet mówi się, że nie ma kobiety, która miałaby tu większą szansę na sukces niż efektowna ministra.

Wtedy mało kto zwrócił uwagę na ów nowotwór językowy. Nie przypominam sobie, by rozgorzała na ten temat jakaś dyskusja…

MACIEJ MALINOWSKI

PS  Jak poinformował mnie internauta, w Słowniku łacińsko-polskim dla prawników i historyków (Universitas Kraków 1997, s. 629) pod redakcją Janusza Sondela widnieje słowo ministera, –ae na 'służącą, pomocnicę’. W tej sytuacji mielibyśmy jeszcze drugą – obok (ta) ministra – formę żeńską nazywającą 'panią minister’. Jak się Państwu podoba określenie ministera Joanna Mucha?

Scroll to Top