„Zdognie z nanjwoymszi baniadmai…”

Brytyjscy naukowcy dowodzą, że w zapisie słowa najważniejsza jest pierwsza litera i ostatnia, a i tak domyślimy się, o co chodzi…

Zacznę od zamieszczenia tekstu krążącego od jakiegoś czasu w I(i)nternecie, wywołującego sporo komentarzy (tylko proszę się nie przerażać po przeczytaniu kilku pierwszych słów):

Zdognie z nanjwoymszi baniadmai perzporawdzomyni na bytyrijskch uweniretasytch nie ma zenacznia kojnoleść ltier przy zpiasie dengao sołwa. Newajżanszjie jest to, żbey prieszwa i otatsnia lteria byla na siwom mijsecu, ptzosałoe mgoą być w niaedziłe i w dszalym cąigu nie pwinono to sawrztać polbemórw ze zozumierniem tksetu. Dzijee sie tak datgelo, że nie czamyty wyszistkch lteir w sołwie, ale cłae sołwa od razu.

Ileż tu, o zgrozo, literówek?! Co ja mówię… same literówki! Najprościej można by to skomentować tak: tych kilka zdań jest przykładem na bełkot, niechlujność językową, wręcz ignorancję w sprawach polszczyzny (czyli pisanie z błędami wynikającymi z szybkiego stukania w klawiaturę komputera, kiedy łatwo o przestawienie liter i zrobienie tzw. czeskiego błędu), na powszechne nieczytanie po sobie tego, co się napisało.

Okazuje się jednak, że psychologowie (i specjaliści od szybkiego czytania) analizują ów tekst od innej strony. Nie namawiając nas, rzecz jasna, do pisania w taki właśnie sposób, próbują dowieść tezy, że o wiele lepsze jest patrzenie na tekst całościowo niż koncentrowanie się na poszczególnych słowach. – Jeśli podczas czytania ogarniamy polem widzenia większą liczbę słów, to po pierwsze – szybciej wykonujemy ową czynność czytania, a po drugie – łatwiej o rozumienie tego, co zostało napisane – dowodzą.

Proszę sobie zrobić mały eksperyment: wrócić do tekstu wydrukowanego na wstępie i zacząć go czytać raz wolno, raz szybko. Mogę z góry założyć, że w pierwszym wypadku całość wydała się wielu z Państwa nonsensowna (bo literowali Państwo każde słowo, w dodatku zapisane z przestawionymi literami czy sylabami), w drugim – było o wiele lepiej: z pewnością  większość osób zrozumiała, o co w tekście chodziło, gdyż nie analizowała pisowni i znaczenia pojedynczego wyrazu, tylko skupiała się na całości.

Nie mam wątpliwości, że identyczny efekt uzyskalibyśmy, eksperymentując na tekście po wyeliminowaniu usterek literowych. Brzmi on bowiem całkiem sensownie:

Zgodnie z najnowszymi badaniami przeprowadzonymi na brytyjskich uniwersytetach nie ma znaczenia kolejność liter przy zapisie danego słowa. Najważniejsze jest to, żeby pierwsza i ostatnia litera była na swoim miejscu, pozostałe mogą być w nieładzie i w dalszym ciągu nie powinno to stwarzać problemów ze zrozumieniem tekstu. Dzieje się tak dlatego, że nie czytamy wszystkich liter w słowie, ale całe słowa od razu.

Zgódźmy się więc (choć nie do końca) ze stanowiskiem ekspertów, że „nie ma znaczenia kolejność liter przy zapisie danego słowa, najważniejsze jest to, żeby pierwsza i ostatnia litera była na swoim miejscu”. Efektywne czytanie rzeczywiście polega na tym, by obejmować jednym spojrzeniem nie pojedyncze słowo, ale całe grupy wyrazów, a tym samym, żeby skracać czas zatrzymywania wzroku na tekście (to tzw. fiksacja, czytanie odbywa się bowiem w płacie potylicznym mózgu, oczy są „narzędziami przechwytywania informacji” zakodowanych pod postacią wyrazów).

Psychologowie podważają mit wpajany dzieciom przez nauczycieli języka polskiego od pierwszych klas szkoły podstawowej: „Czytaj powoli i dokładnie, a wówczas wszystko zrozumiesz”. Otóż właśnie nie! Wolne czytanie jest nam potrzebne wyłącznie na etapie nauki składania liter i sylab, później jest wręcz niewskazane, gdyż kiedy tak robimy, szybko się… dekoncentrujemy.  – Czy zdarza się (potwierdzą to Państwo?), że po przeczytaniu kilku stron książki nagle uświadamiamy sobie, że nie wiemy, o czym czytaliśmy, że myśleliśmy o zupełnie innych sprawach?

Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest to, że „wczytywaliśmy się” w każde słowo, powtarzaliśmy je w myślach lub wyszeptywali (nazywa się to subwokalizacją), a nasz kanał słuchowy zbyt wolno podawał informacje dalej. Gdy czytamy szybko, koncentrujemy się na tekście o wiele bardziej, niż robiąc to wolno (nasz mózg jest wtedy zaabsorbowany wyłącznie tą czynnością). Zabrzmi to dziwnie, ale choć do czytania niezbędne są oczy, to jednak niemal wszyscy „czytamy uchem”. – Wymawiamy to, co widzimy, żeby „lepiej” zrozumieć to, co zobaczyliśmy – tłumaczą psychologowie.

Tak czy inaczej wystrzegajmy się raczej pisania z literówkami. Nie może się to na pewno przerodzić w jakąś nową modę czy manierę. Uwagę tę w pierwszej kolejności kieruję do ludzi młodych. Zdarza mi się bowiem widzieć i słyszeć, jak mówią oni nieraz czy piszą nei zamiast nie, jad im ot zamiast daj mi to;tka sejt zamiast tak jest; wioczyście, kaj barnajdziej zamiast oczywiście, jak najbardziej itd. Ani to śmieszne, ani nowatorskie, prawda?

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top