„Zagrać na zero z tyłu…”

Trwają mistrzostwa Europy w piłce nożnej we Francji (z pewnością je oglądacie…). Niestety, komentatorzy telewizyjni posługują się nie najlepszą polszczyzną, nierzadko trafiają im się spore wpadki…

Na przykład pewien doświadczony dziennikarz, pracujący w TVP od lat, przekonywał nas po meczu Polska-Szwajcaria, że dzień 26 czerwca 2016 r. zapisze się w historii naszego futbolu złotymi zgłoskami.

Nie, nie chodzi mi to, że użył słowa zgłoska, gdyż to akurat jest poprawnie, zgłoska to synonim sylaby, ale o to, że wygraliśmy z Helwetami po rzutach karnych 5-4, co było wielkim sukcesem, w sobotę… 25 czerwca 2016 r.

Ten sam sprawozdawca ciągle myli Milika z Lewandowskim, czyli mówi, że przy piłce jest Milik, gdy tymczasem chodzi o Lewandowskiego

Jeden z meczów (właśnie ten wygrany ze Szwajcarią) nasi piłkarze rozgrywali w miejscowości Saint-Étienne.

Należy to wymawiać jako [sę-te-tien], z głoską t w środku (to tzw. liaison, czyli łączeniem międzywyrazowym) i z przyciskiem na ostatnią sylabę. Tymczasem w ustach wielu dziennikarzy Polsatu i TVN24 owa nazwa brzmi: [sę etię]. I uszy człowiekowi więdną…

Ulubionym powiedzeniem wielu dziennikarzy staje się powoli zwrot zagrać na zero z tyłu

Najważniejsze wydaje się to, żeby zagrać na zero z tyłu, wtedy szanse będę większe – mówi zadowolony z siebie żurnalista i do głowy mu nie przychodzi, że w ten sposób psuje polszczyznę i naraża się na kąśliwe uwagi. Czyżby zwrot zagrać na 0 – 0 już mu nie wystarczał?

Najwięcej jednak uchybień językowych popełniają osoby występujące w telewizji w roli ekspertów od futbolu.

Takie błędy jak niecelne trafienie lub celne trafienie (popr. celny, niecelny strzał), piłka wyszła w aut (popr. …na aut) zwycięstwo z Ukrainą (popr. …nad Ukrainą), wymowa [boj-sko] (popr. [bo-i-sko]) czy od półtorej miesiąca (popr. od półtora miesiąca) itp. ranią uszy prawdziwych miłośników polszczyzny.

Nie bierzcie przykładu z komentatorów piłkarskich i gości zapraszanych do studia!

 Pan Literka

Scroll to Top