Sekretarka (jaka?) szparka

 Dziennikarka „Tygodnika Powszechnego” nie zrozumiała sensu słów profesora interlokutora Po co mi asystent, lepsza jedna szparka sekretarka niż dziesięciu asystentów”…

– W nr. 30 „Tygodnika Powszechnego” z 25 lipca w tekście „Mam dość” autorka bardzo się oburzyła na słowa użyte przez profesora uniwersytetu. Ten przepraszając, że długo nie odpisywał na maile, usłyszawszy radę: „Może przydałaby się panu profesorowi asystentka albo asystent?”, odpowiedział: „Po co mi asystent, lepsza jedna szparka sekretarka niż dziesięciu asystentów”. Pani redaktor zbulwersowała się słowami o „szparce sekretarce”, uznała je za mocno nieprzyzwoite, będące „jednym z przejawów przemocy seksualnej”. Tymczasem profesor nie miał na myśli niczego zdrożnego, chodziło mu o „szparką sekretarkę”, czyli osobę rzutką, energiczną, chętną do pracy. Prawda, że mam rację? – pyta internauta  (dane do wiadomości redakcji).

Korespondent się nie myli. Profesor absolutnie nie popełnił gafy, używając określenia szparka sekretarka.

Odpowiadając dziennikarce, że lepsza jedna szparka sekretarka niż dziesięciu asystentów, przywołał po prostu rzadko już dzisiaj występujący w mowie przymiotnik szparka (r. męski szparki) o znaczeniu ‘bystra, żwawa, prędka, wartka’, odnotowany jednak jeszcze chociażby przez Uniwersalny słownik języka polskiego pod redakcją Stanisława Dubisza PWN (Warszawa 2003, t. IV, s. 676).

Szparka sekretarka znaczy zatem ‘kobieta chętna do pracy, dobrze zorganizowana, obowiązkowa zatrudniona w charakterze sekretarki’. Gramatycznie chodzi o połączenie przymiotnika (jaka?) szparka i rzeczownika (kto?) sekretarka.

Małgorzata Nocuń, od lat współpracująca z „Tygodnikiem Powszechnym”, kompletnie nie zrozumiała sensu słów rozmówcy, opacznie uznając cały zwrot za seksizm i „słowną przemoc, którą powinno się karać”.

Co tu dużo mówić – autorka, pisząc: „Bo słysząc słowa o szparce sekretarce, to my, kobiety się wstydzimy. Czujemy się zażenowane. Upokorzone. Spuszczamy głowy i milkniemy”, zwyczajnie się ośmieszyła.

Wzięła określenie szparka sekretarka za obsceniczne, sądząc, że człon szparka jest zdrobnieniem rzeczownika szpara w potocznym, wulgarnym rozumieniu ‘kobieta rozwiązła, lubiąca przygodny seks z mężczyznami’.

Z pewnością Małgorzata Nocuń nigdy nie słyszała o piosence „Szparka sekretarka” Maryli Rodowicz sprzed 35 lat (z płyty „Gejsza nocy”) napisanej przez Andrzeja Korzyńskiego (muzyka) i Jana Wołka (słowa).

Jak niektórzy z Państwa pamiętają, w drugiej zwrotce pojawiają się słowa:

To ja, to ja, to ja,
przyłbica twoja i ostoja,
ja jestem czujna, ja jestem zwarta,
ja jestem szparka, ja sekretarka.

Jan Wołek, wirtuoz słowa, napisał same pochlebstwa pod adresem kobiety niezwykle sprawnej w pracy w charakterze sekretarki, szybkiej w działaniu, świetnie zorganizowanej.

Rzecz jasna, doskonale musiał sobie zdawać sprawę z tego, że część opinii publicznej, usłyszawszy szparka sekretarka, będzie miała kosmate myśli.

Homonimiczność (jaka?) szparka sekretarka i (kto?) szparka sekretarka była dla niego aż nadto oczywista.

Wątpliwości co do wydźwięku tekstu i oczywiście samego tytułu piosenki zgłosili również cenzorzy (był to rok 1986), ale jednoznacznie pozytywna ekspertyza w tej kwestii lingwistów z Uniwersytetu Warszawskiego (że szparka sekretarka znaczy ‘chętna do pracy, dobrze zorganizowana sekretarka’) ostatecznie załatwiła sprawę i cała płyta „Gejsza nocy” mogła się ukazać.

Małgorzata Nocuń napisała w tekście „Mam dość” tak:

Wmawiam sobie, że musiałam się przesłyszeć. Po spotkaniu upewniam się, że nie. Słowa o „szparce sekretarce” padły.

Nie, pani redaktor. Ze strony profesora nie padły słowa o szparce sekretarce, tylko szparka sekretarka, które w miejscowniku przybrałyby formę o szparkiej (jakiej?) sekretarce

MACIEJ  MALINOWSKI

Scroll to Top