Do powiedzenia Nie udawaj Greka, a także wersji niezaprzeczonej z bezokolicznikiem udawać Greka, sięga się dzisiaj chętnie przy różnych okazjach zarówno w mowie, jak i w tekstach pisanych.
Przywołuje się go wtedy, gdy ktoś, pytany o jakąś kwestię, sprawia wrażenie, że nie rozumie, o co chodzi, a w rzeczywistości dobrze wie. Oto trzy przykłady użycia:
– Nie udawaj Greka, dobrze wiesz, co się stało; – Dlaczego udajesz Greka, że nic a nic nie rozumiesz z matmy, a siedziałeś wczoraj nad zadaniami kilka godzin?; – Najłatwiej jest udawać Greka i mówić, że się niczego nie widziało i nie słyszało.
Omawiany zwrot przypomina trochę – jeśli chodzi o sens – inne powiedzenia: udawać głupiego, rżnąć głupa czy strugać durnia (wariata).
Ciekawa jest geneza frazeologizmu udawać (nie udawać) Greka.
Według paremiologów (zajmują się wyjaśnianiem znaczenia i pochodzenia przysłów) cała rzecz wiąże się z Sokratesem, największym filozofem starożytności (zm. w 399 r. p.n.e.).
Miał on w zwyczaju, przechadzając się po Atenach, zaczepiać ludzi i pytać, jak rozumieją niektóre pojęcia z zakresu filozofii (np. prawda, miłość, dobro, zło).
Kiedy uzyskiwał niesatysfakcjonującą go odpowiedź, nierzadko wytykał rozmówcom błędność rozumowania i zachęcał ich do dalszego poszukiwania definicji.
Sam znany był z powiedzenia Wiem, że nic nie wiem (gr. Oîda oudén eidṓs, łac. Scio me nihil scire lub Scio me nescire). Mówił, że nie uważa się za mędrca, znawcę filozofii, lecz jedynie za jej miłośnika.
Trochę jednak kokietował otoczenie. W rzeczywistości miał sporą wiedzę i trzeźwość umysłu.
I właśnie od tego zachowania Sokratesa, że niczego nie wie i nie rozumie, powstało z czasem powiedzenie udawać Greka. Równie dobrze mógł się upowszechnić wariant udawać Sokratesa i wówczas wszelkie wątpliwości, dlaczego chodzi o Greka, by zniknęły.
Pan Literka