Kielczanie, czyli scyzoryki

W słownikach i źródłach historycznych nie znajdziemy wyjaśnienia tej kwestii. Są tylko przypuszczenia…

– Zwracam się do Pana z pytaniem, dlaczego na kielczan mówi się przenośnie „scyzoryki”. Przecież scyzoryk jest narzędziem wykorzystywanym czasem do niecnych czynów. Czyżby kielczan należało się bać dlatego, że mają w zwyczaju nosić w kieszeni składane, ostre narzędzie niewielkich rozmiarów? (e-mail nadesłany przez internautkę).

Scyzoryk, Scyzoryk, tak na mnie wołają

Ludzie spoza mego miasta, pewnie rację mają.

Bo ja jestem z Kielc i tak już zostanie… – śpiewał swego czasu Liroy, kielczanin z pochodzenia.

Scyzorykami powszechnie nazywa się również kibiców piłkarskiej drużyny Korona Kielce, ale – nieco prześmiewczo – mówi się tak na wszystkich osobników pochodzących z Kielc i okolic.

Skąd się owo powiedzenie wzięło, do końca nie wiadomo. W słownikach i źródłach historycznych nie znajdziemy wyjaśnienia tej kwestii. Wszystko więc wskazuje na to, że mogło to być jakieś potoczne określenie wymyślone w przeszłości przez nieznanego osobnika, który zauważył, że wielu młodzieńców mieszkających w Kielcach i okolicach ma na co dzień przy sobie scyzoryk, podchwycone potem przez innych i z czasem włączone do języka ogólnego mieszkańców.

Ale dlaczego akurat scyzoryki były w tym regionie tak popularne? – można zapytać. Daje się na to pytanie odpowiedzieć.

Na przełomie XIX i XX stulecia ziemia świętokrzyska słynęła z przemysłu metalowego. Działało tam wiele zakładów produkujących łańcuchy, gwoździe i wiele innych elementów metalowych. Wśród nich były i takie, które wytwarzały noże, koziki i właśnie scyzoryki.

Źródła historyczne wymieniają np. fabrykę „Gerlach” Rajmunda i Samuela Kobylańskich w Kuźnicach Drzewieckich, zakład Lucjana Wójcickiego w Przedborzu, fabrykę wyrobów metalowych „Trancilo” Icka i Jakuba Wajnmanów czy zakład metalowy „Granat” w Kielcach.

Ważny punkt na mapie przemysłowej ziemi kieleckiej stanowiła również Suchedniowska Huta Ludwików założona przez Ludwika Starkego, produkująca m.in. szable dla wojska w II RP. Za najsłynniejszą uważano szablę wzór 34, nazywaną popularnie ludwikówką (wyprodukowano blisko 40 tys. sztuk tej broni).

Na ową ludwikówkę z czasem zaczęto mówić scyzoryk, co by wskazywało na to, że pierwotnie wyraz ten miał sens ogólniejszy niż dzisiaj, nazywał każde narzędzie służące do cięcia, np. broń obosieczną. W takim właśnie znaczeniu użył określenia scyzoryk Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”, wkładając w usta Gerwazego Rębajły słowa:

Ja w krew jego rany

Obmoczyłem mój rapier, Scyzorykiem zwany

(Zapewne pan o moim słyszał Scyzoryku,

Sławnym na każdym sejmie, targu i sejmiku).

Przysiągłem wyszczerbić go na Sopliców karkach;

Ścigałem ich na sejmach, zajazdach, jarmarkach […].

Jeden tylko został,

Który dotąd ode mnie pamiątki nie dostał!

Omawiany wyraz zapożyczyliśmy przed wiekami z francuszczyzny (cisoir), ale tworząc go, podparliśmy się łacińską formą scissor (‘rozcinający’, od scindere ‘rozszczepiać, rozdzierać, dzielić’), dodając do scyzor– przyrostek zdrabniający –yk.

Słownik języka polskiego Samuela Bogumiła Lindego (Lwów 1859, t. V, s. 235) i Słownik języka polskiego, tzw. wileński wydany staraniem Maurycego Orgelbranda (Wilno 1861, t. II, s. 1461) definiowały hasło scyzoryk tak: ‘nożyk do zaostrzania piór do pisania, skrypturalik’.

Istniał też wariant tego słowa – szczyzoryk , ponieważ część naszych przodków, nie znając etymologii, myślała, że scyzoryk pozostaje formą zmazurzoną (odnotowuje ją jeszcze Słownik języka polskiego, tzw. warszawski Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego (Warszawa 1915, t. VII, s. 52).

MACIEJ  MALINOWSKI

odcinek 1217

Skomentuj

Przewijanie do góry