Podstawą tych wyrazów są różne latynizmy
– Prosiłbym o wyjaśnienie, dlaczego w języku prawniczym raz występuje słowo „akty”, a raz „akta. Są „akty notarialne”, „akty urodzenia”, „akty zgonu”, ale „akta sądowe” i „akta sprawy”. Z tego powodu również w dopełniaczu są dwie formy: „tych aktów” i „tych akt” (e-mail od internauty).
Istnienie do dzisiaj w polszczyźnie dwóch form mianownika – akty i akta – ma podłoże historyczne, etymologiczne. Obydwa wyrazy są zapożyczeniami z języka łacińskiego.
Pierwszy wywodzi się od rzeczownika rodzaju męskiego actus, od którego odpadło końcowe -us, i w ten sposób na gruncie polskim pojawiło się takież słowo męskie, ale o zakończeniu -t, czyli akt (tak jak fakt, takt, trakt).
Owa przynależność rodzajowa do grupy maskulinów twardotematowych pociągnęła za sobą powstanie w mianowniku l. mn. formy z -y: akty (tak jak fakty, takty, trakty itp.), która w II przypadku przyjmuje brzmienie i postać graficzną aktów.
Teoretycznie – ponieważ w łacinie actus, jako wyraz deklinacji IV, ma w mianowniku l. mn. identyczną formę, czyli actus – to właśnie do niej mogliśmy dodać zakończenie -y i utworzyć formę pluralną aktusy (actus- + -y > aktusy). Chyba jednak dobrze się stało, że nikt tego kiedyś nie zaproponował (aktusy za bardzo by przypominały kaktusy).
Drugą formę – akta – należy łączyć z latynizmem (te) acta, będącym postacią pluralną rzeczownika rodzaju nijakiego (to) actum. Słowem aktum (łac. actum > pol. aktum) od początku jego pojawienia się w dawnej polszczyźnie rzadko się jednak posługiwano.
W łacinie wyrażenie ad actum było jednak dość żywe, a i w polskim prawie znana jest do dzisiaj chociażby kuratela ad actum, ustanawiana po to, by załatwić określoną sprawę (kuratela taka ustaje wraz z chwilą zakończenia sprawy).
Zamiast ad actum częściej sięga się po pluralną jego postać, czyli wyrażenie ad acta [wym. ad akta], co znaczy ‘(odłożyć coś) do akt (uznając je za zakończone pomyślnie lub niewymagające rozpatrywania)’.
Tym oto sposobem upowszechniło się z czasem w polszczyźnie słowo akta na ‘zbiór dokumentów, papierów urzędowych w jakiejś sprawie’ lub ‘zbiór ksiąg zawierających takie pisma’. Zapomniano jakoś o tym, że etymologicznie wywodzi się ono od wyrazu (to) aktum (łac. actum), i zaczęto je niesłusznie traktować jako twór z gatunku plurale tantum (‘tylko mnogie’).
Powstała w związku z tym przedziwna sytuacja: na ‘pojedynczy dokument urzędowy lub prawny’ mówiono akt, na kilka takich dokumentów – akty, ale na ‘zbiór tego rodzaju dokumentów, ksiąg zawierających zapisy urzędowe’ – akta. I tak zostało…
Pamiętajmy zatem, że z jednej strony może być akt notarialny, akt kupna-sprzedaży, akt urodzenia czy akt zgonu, w l. mn. akty notarialne, akty kupna-sprzedaży, akty urodzenia, akty zgonu, a w dopełniaczu aktów notarialnych, aktów kupna-sprzedaży, aktów urodzenia, aktów zgonu. Z drugiej zaś (tylko w l. mn.): akta sprawy, akta sądowe, akta śledcze, akta procesowe, w II przypadku akt sądowych, wyciąg z akt śledczych, wpis do akt urzędowych.
Witold Doroszewski (O kulturę słowa. Poradnik językowy, Warszawa 1970, t. I, s. 257) proponował swego czasu następujące rozróżnienie znaczenia wyrazów akta i akty: akta prawne ‘dokumenty prawne’, akty prawne ‘działania prawne’. Byłoby to zgodne z pochodzeniem słowa akt – od łacińskiego czasownika agere (‘pędzić, gonić’, a wtórnie ‘czynić, działać’).
Jak wiadomo, rzeczownik akt może również oznaczać ‘część utworu scenicznego’ i ‘wizerunek nagiego ciała kobiety’. Powiemy trzy akty dramatu i piękne akty kobiece, a w dopełniaczu – trzech aktów dramatu i aktów kobiecych.
MACIEJ MALINOWSKI
odcinek 1203