Tak dawniej nazywano urlop spędzany na wsi…
– „Jadę w tym roku na wilegiaturę w Podkarpackie. Przez dwa tygodnie żadnych telefonów, zero internetu i telewizji, zabieram ze sobą tylko dwie książki” – powiedziała koleżanka, a ja po raz pierwszy usłyszałam to obce słowo. Nie odważyłam się jednak zapytać, co ono oznacza. Pomyślałam, że napiszę w tej sprawie do Pana, żeby się czegoś więcej o nim dowiedzieć (e-mail od internautki; szczegółowe dane do wiadomości mojej i redakcji).
Wilegiatura (albo wiledżiatura) to inaczej ‘urlop na wsi, dłuższy wypoczynek spędzany latem w środowisku wiejskim’. Mówi się tak również na samo ‘miejsce takiego wypoczynku’ i na ‘domek letniskowy na wsi’.
Owo określenie zapożyczyliśmy dawno temu z języka włoskiego, w którym villeggiatura oznacza ‘letnią posiadłość wiejską’ (od villeggiare ‘przebywać w domu na wsi’).
Na przełomie XIX i XX stulecia pisaliśmy jeszcze willegjatura (przez dwa ll i jotę), gdyż tak stanowiły ówczesne reguły ortograficzne; formę w takiej grafii odnotował Słownik ortograficzny Wydawnictwa M. Arcta (Warszawa 1916, wyd. II, s. 787).
Później weszła do użytku pisownia wilegjatura (ciągle z jotą po g), czyli geminata ll została zastąpiona jednym l. W taki właśnie sposób omawiane słowo zapisano w Słowniku języka polskiego (tzw. warszawskim) J. Karłowicza, A. Kryńskiego i W. Niedźwiedzkiego ( Warszawa 1919, t. VII, s. 608-609) z informacją, że może przyjmować postać pluralną (te wilegjatury).
Wskutek wielkiej reformy ortograficznej w latach 1934-1935 z wilegjatury zrobiła się wilegiatura, ponieważ po spółgłoskach w środku wyrazu obligatoryjnie musiało się odtąd pojawiać i. I tak zostało do dzisiaj.
Można jednak współcześnie mówić i pisać wilegiatura [wym. wilegjatura] bądź wiledżiatura, gdyż po drugiej wojnie światowej część pisarzy i publicystów zaczęła lansować brzmienie fonetyczne owego italianizmu (wł. villeggiatura wymawia się [wiledżiatura]).
Obydwie formy zamieszcza dzisiaj Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny Wydawnictwa „Kurpisz” pod redakcją H. Zgółkowej (Poznań 2004, t. 45, s. 364), ale z adnotacją: wyraz bez liczby mnogiej.
Wiele jednak słowników pomija dzisiaj wśród haseł owo archaiczne słowo, a jeśli je zamieszcza, to zwykle poprzestaje na wilegiaturze. Tak właśnie uczyniono w Wielkim słowniku ortograficznym PWN pod redakcją E. Polańskiego (Warszawa 2017, s. 1223).
Tymczasem w dawnych tekstach (a nieraz i teraźniejszych) wiledżiaturę spotyka się równie często co wilegiaturę, a więc ową oboczność pisowniową powinno się w słownikach obowiązkowo zaznaczyć.
Dodam, że niekiedy widuje się jeszcze trzecią wersję – wileżiatura (z fr. villégiature, wym. wileżiatür], lecz ta nie znalazła dotąd drogi do słowników (i chyba nie znajdzie).
Wilegiatura/ wiledżiatura jest współcześnie niewątpliwie wyrazem przestarzałym i należącym do stylu książkowego, a i tam rzadko ostatnio widywanym. Zresztą już przed półwieczem wydawnictwa poprawnościowe uznawały owo zapożyczenie za słowo wychodzące z użycia.
Koleżanka internautki z pewnością posłużyła się nim w rozmowie nieco żartobliwie (odrzucam argument, że chciała się popisać obco brzmiącym tworem…). Widząc jednak na twarzy znajomej zdziwienie, a może i zakłopotanie, powinna była od razu wyjaśnić, że chodzi o ‘letni wypoczynek, urlop na wsi’.
Dzisiaj wypoczynek spędzany w gospodarstwie wiejskim (zwykle wyspecjalizowanym w tym celu) i nierzadko połączonym z uczestniczeniem w życiu właścicieli nazywa się fachowo agroturystyką albo agroturyzmem. To jedna z coraz popularniejszych form spędzania urlopów i wakacji przez ludzi szukających spokoju i kontaktu z przyrodą oraz zwierzętami.
Pamiętajmy jednak o tym, że przed laty była to wilegiatura/ wiledżiatura.
MACIEJ MALINOWSKI