Zawsze w przeddzień Bożego Narodzenia słucham od rana (nawet po kilka razy…) na YouTube pięknej piosenki „Czerwonych Gitar” skomponowanej w 1967 roku przez Seweryna Krajewskiego do jeszcze piękniejszych słów Krzysztofa Dzikowskiego „Dzień jeden w roku”. Ileż w niej otuchy i radosnego przesłania!
Jest taki dzień…/ bardzo ciepły, choć grudniowy./ Dzień, zwykły dzień,/ w którym gasną wszelkie spory; (…) w którym radość wita wszystkich,/ który każdy zna już od kołyski.
(…) Dzień, zwykły dzień, gdy jesteśmy wszyscy razem/ i wszyscy wszystkim ślą życzenia./ (…) Niebo – Ziemi, Niebu – Ziemia;/ drzewa – ptakom, ptaki – drzewom, / tchnienie wiatru – płatkom śniegu.
Tym jednym jedynym dniem w roku pozostaje oczywiście Wigilia…
Słowo to zapożyczyliśmy z łaciny, w której etymologicznie vigilia znaczy ‘czuwanie, stróżowanie, warta’ (od: vigil ‘straż’, vigiliare ‘czuwać’).
Dzień poprzedzający Boże Narodzenie zaczęto tak nazywać w dawnych wiekach dlatego, że w tę wyjątkową noc pierwsi chrześcijanie spędzali czas na vigiliach, czyli na dwunastogodzinnym czuwaniu i modlitwie (od szóstej po południu do szóstej rano; vigilia była ‘częścią nocy równą trzem godzinom’).
Owe vigilie dzielono umownie na cztery wieczorno-nocne okresy: zmierzch, północ, kuropianie i ranek. Wraz z nastaniem zmierzchu kończył się okres adwentu (Adwentu).
Określenie adwent jest również latynizmem (łac. adventus ‘przyjście, przybycie, nadejście’), w Kościele katolickim nazywa się tak czterotygodniowy czas przygotowujący wiernych do uczczenia narodzin Jezusa w Betlejem i jego powtórnego przyjścia na świat.
Warto jednak wiedzieć, że słowo wigilia w przeszłości niekoniecznie musiało się łączyć wyłącznie z Godami, czyli Bożym Narodzeniem. Używano go w odniesieniu do każdego dnia poprzedzającego większe święto kościelne.
Mogła więc być na przykład wigilja przed Wielkanocą (czyli Wielka Sobota) czy wigilja przed świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (15 sierpnia).
Potwierdzenie tego znajdujemy w dawnych słownikach. W Słowniku języka polskiego Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego (Warszawa 1919, t. VII, s. 604) czytamy:
wigilja, wilja ‘dzień poprzed świętem, często łączony z postem, przedświęcie’.
Jeszcze bardziej obrazowy sens takiego pojmowania wigilii odkrywamy w tekście Ceremonji kościoła rzymskiego cytowanym przez Samuela Bogumiła Lindego (Słownik języka polskiego, Lwów 1860, t. VI, cz. 1, s. 325):
„Wigilia, niespanie abo czucie; […] chrześcijanie zwyczajnie dzień przed uroczystością jaką znaczniejszą na bezsnie i modlitwie pędzili; ztąd dni przed świętami znaczniejszemi zowią się i dziś wigilje”.
Z tego względu również współcześnie wigilia nazywa jeszcze niekiedy ‘każdy dzień poprzedzający inny dzień’. Słyszy się czasem, że coś wydarzyło się w wigilię imienin Andrzeja, w wigilię wyjazdu za granicę czy w wigilię urodzin kogoś w rodzinie.
Dodajmy, że przed wiekami funkcjonowało w obiegu drugie, krótsze, słowo o takim samym znaczeniu – wilia, zapisywane przez jakiś czas – tak jak wigilia – z jotą, tzn. wilja, wigilja. Znano je powszechnie na Kresach Wschodnich (we Lwowie, na Wileńszczyźnie), a używał go na przykład chętnie Melchior Wańkowicz, pisząc o wilii w Nowotrzebach pod Kownem tak:
„Pośrodku stołu pofalowanego bielą obrusa, na pękach siana (ze ździebeł jego wróżyliśmy, czyje życie dłuższe) stawiano tzw. kucję – ogromną salaterę poczwórną, w której mieściły się cztery zasadnicze potrawy wilii, cztery paskudztwa ku tradycji przyrządzone, których nikt nie tykał”.
Słowotwórczo wilia, jak łatwo się domyślić, była formą krótszą wigilii, powstałą w wyniku tzw. kontrakcji, czyli ściągnięcia dwóch samogłosek i rozdzielonych spółgłoską g wigilia (wi-gi-lia ˃ wi-lia). W przeciwieństwie jednak do wigilii – wyrazem wilia posługiwano się wyłącznie w odniesieniu do świąt kościelnych.
MACIEJ MALINOWSKI
Bardzo podobał mi się ten opis piosenki „czerwonych gitar” zrobiło się tak jakoś ciepło i przyjemnie. Szkoda tylko, że autor zapomniał dodać, że tekst nie wspomina o Wigilii lub Wilii w obu znaczeniach i głównie o to w tym chodziło, żeby było niby o tym a się o tym nie mówiło. Od czasy,