Nikomu nie zazdroszczę

W polszczyźnie nigdy nie było czasownika zazdraszczać jako rzekomego odpowiednika wielokrotnego czasownika dokonanego zazdrościć…

Zdarza mi się czasem usłyszeć lub zobaczyć w tekście napisanym w internecie zwroty w rodzaju „Ja nikomu niczego nie zazdraszczam”; „Nie ma co zazdraszczać”; „Nie zazdraszczaj, tylko weź się do roboty”. Czy te formy „zazdraszczam”, „zazdraszczać” „nie zazdraszczaj” są w normie potocznej dopuszczalne? Czy nie powinno się jednak i w niej mówić czy pisać „Ja nikomu niczego nie zazdroszczę”; „Nie ma co zazdrościć”; „Nie zazdrość, tylko weź się do roboty” (e-mail od internauty).

Oczywiście, że powinno się w każdej sytuacji mówić i pisać wyłącznie nie zazdroszczę, zazdrościć, nie zazdrość, i żadne względy nie mogą tłumaczyć odstępstw od tego (na przykład te, że robi się żarty w kabarecie czy w rozmowie z kolegą bądź koleżanką rozmawia się specjalnie niepoprawnie).

W polszczyźnie nigdy nie było czasownika zazdraszczać jako rzekomego odpowiednika wielokrotnego czasownika dokonanego zazdrościć.

Na przełomie XIX i XX w. istniał natomiast w obiegu oficjalnym bezokolicznik zazdroszczać (z cząstką rdzeniową dro-), ale nie jako odpowiednik niedokonany czasownika dokonanego zazdrościć, tylko jako jego wariant jednokrotny.

Odnotował go Słownik języka polskiego (tzw. warszawski) Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego (Warszawa 1927, t. VIII, s. 362).

Nasi przodkowie mówili i pisali:

zazdroszczam ci;
czemu mi zazdroszczasz, kuzynie?;
sąsiad mi zazdroszcza chałupy;
my nie zazdroszczamy nikomu;
wy, kumie, zazdroszczacie ludziom;
ludziska wam zazdroszczają.

Bezokolicznik zazdroszczać przegrał jednak rywalizację z zazdrościć (inaczej ‘patrzeć na kogoś albo na coś zawistnym okiem’), który w czasie teraźniejszym odmienia się według następującego wzoru:

l. poj. (ja) zazdroszczę, (ty) zazdrościsz, (on, ona, ono) zazdrości;
l. mn. (my) zazdrościmy, (wy) zazdrościcie, (oni, one), zazdroszczą.

Mimo że słowo zazdrościć bywa w użyciu bardzo często, spora część użytkowników polszczyzny nie wie o tym, że mamy do czynienia z czasownikiem niedokonanym. Myślą, że chodzi o twór dokonany zawierający przedrostek za-

Z tego powodu stawia go błędnie w jednym rzędzie z czasownikami dokonanymi typu ugościć czy uprościć, od którym możliwe są formy niedokonane ugaszczać, upraszczać. Per analogiam tworzy się wtedy od zazdrościć formę niedokonaną zazdraszczać.

Tymczasem jest to niemożliwe.

Bezokoliczniki ugościć i uprościć powstały odpowiednio od czasownika gościć (a ten od rzeczownika gość) oraz od przymiotnika prosty przez dodanie do nich przedrostka u- (u-gościć, u-prościć).

Czasownik zazdrościć zbudowany jest inaczej (vide: Eugeniusz Słuszkiewicz, Nie zazdraszczam, „Język Polski” XXVII z. 3 z 1947 r., s. 95-96). Nie powstał od jakiegoś archaicznego dzisiaj czasownika zdrościć przez dodanie doń przedrostka za- (za-zdrościć), lecz bezpośrednio od rzeczownika zazdrość, do którego doszła końcówka -ić (zazdrośc-ić).

To klasyczny czasownik odimienny, czyli taki, któremu za podstawę słowotwórczą posłużył wyraz zazdrość (tak samo powstały czasowniki gościć – od gość czy pościć – od post).

Dlatego właśnie i gościć, i pościć, i zazdrościć są czasownikami niedokonanymi i dlatego nie istnieją pary aspektowe gościć – gaszczać, pościć – paszczać i zadrościć – zazdraszczać.

Można więc powiedzieć czy napisać upraszczać, ugaszczać, ale nie zazdraszczać

A tak w ogóle, to pierwotnie nie znano słowa zazdrość, lecz zazrość, co odnotowuje jeszcze słownik warszawski (t. VIII, s. 366). Dopiero z czasem między drugie z- i r- dodano literę i głoskę d- (tak samo z pierwotnej zrady zrobiła się zdrada; vide słownik warszawski, s. 602).

MACIEJ  MALINOWSKI

Scroll to Top