Naigrawać się

Jeśli lwia część Polaków mówi naigrywać się, to nie ma chyba wyjścia – trzeba będzie ową formę uznać przynajmniej za dopuszczalną…

Wszystkie współczesne słowniki języka polskiego odnotowują, że należy mówić i pisać naigrawać się z kogoś lub z czegoś (inaczej ‘kpić lub szydzić z tej osoby lub rzeczy’).

Tymczasem lwia część rodaków (z dziennikarzami gazet i tygodników na czele) posługuje się czasownikiem naigrywać się, czyli cząstkę -awa- zmienia w nim na -ywa-.

Oto przykłady (wynotowane z internetu) na potwierdzenie tego, że błędną formę spotyka się już nie tylko w języku mówionym, ale i w tekstach pisanych:

  • Czy Krasickiemu wolno było jako biskupowi naigrywać się z polskiego kleru?;
  • Doszedł do takiej erudycji, że dwa lata po rozpoczęciu kursu matematycznego spokojnie mógł się naigrywać z nauczycieli;
  • Można naigrywać się do woli z polityków PiS i ich krótkiej ławki, na początku której siedzi Gosiewski, a na końcu Suski, ale bądźmy szczerzy – ilu jest rozpoznawalnych polityków Platformy? Trzech? Czterech?

To oczywiste, że owo naigrywać się ciśnie się na usta i na papier przez analogię do bezokoliczników grywać, nagrywać, wygrywać, odgrywać, zgrywać się itp.

Czy to oznacza, że należałoby dopuścić do użycia nową postać omawianego czasownika (z wygłosowym –ywać) na razie na zasadzie oboczności i nie upierać się przy postaci naigrawać się, brzmiącej dziś archaicznie?

Zdaje się, że nie będzie innego wyjścia.

Trudno bowiem przypuszczać, by ci użytkownicy języka, którzy mają zakodowane, że istnieją pary wyrazowe być – bywać, grać – grywać, pisać – pisywać itp., nagle zaczęli mówić i pisać naigrawać się.

Można się raczej spodziewać czegoś odwrotnego: odrzucenia na dobre bezokolicznika z cząstką -awa.

Nie byłby to zresztą pierwszy wypadek zastąpienia w polszczyźnie formy poprawnej mniej poprawną, jednak ugruntowaną przez uzus.

Przejście cząstki -awa- w -ywa- nastąpiło kiedyś w formie wielokrotnej czasownika wykonać. Pierwotnie za wzorcową uchodził czasownik wykonawać (stąd wykonawca, wykonawstwo), obecnie oczywiście jedyna do zaakceptowania forma to wykonywać.

Językoznawcy jakby nie dostrzegali, że to samo można by zrobić z bezokolicznikiem naigrawać się.

Niewykluczone, że powodem trwania przy starej postaci tego czasownika jest to, że wyszła z użycia jego forma jednokrotna, czyli naigrać się (‘naszydzić się do woli’).

Zresztą funkcjonował on w dawnej polszczyźnie również w innym znaczeniu (‘użyć do woli, do syta igraszek, swawoli, zabawy’) i miał bezpośredni związek ze słowem igrać, czyli ‘robić sobie z czegoś zabawkę, igraszkę, żartować, zabawiać się’.

Być może właśnie owa dwuznaczność czasownika naigrać się powstrzymuje lingwistów przed uznaniem za poprawną (przynajmniej obocznie) formy naigrywać się…

Taka zachowawczość z ich strony nie zasługuje jednak na aprobatę.

Przeważająca liczba Polaków mówi dziś i pisze naigrywać się, a nie: naigrawać się, i nie ma raczej widoków na to, żeby coś się w tym względzie zmieniło.

Po prostu ludzie mają zakodowane w pamięci, że jeśli są czasowniki jednokrotne zagrać, wygrać, odegrać (się), to w postaci wielokrotnej muszą to być formy zagrywać, wygrywać, odgrywać (się).

A naigrawać się jest do tych ostatnich czasowników bardzo podobne i w postaci naigrywać się powinno zostać uznane za poprawne.

Tym bardziej że i zagrywać, wygrywać, odgrywać (się), i naigrywać się mają związek ze słowami igra oraz igrać, z których powstały wyrazy gra oraz grać. Przed wiekami mówiono nie tylko naigrawać się, ale i nagrawać się, był też nagrawacz (obocznie do naigrawacz) i nagrawca (naigrawca) ‘szyderca’.

MACIEJ MALINOWSKI

Jeszcze w sprawie p.o. dyrektora

– Jestem pracownikiem administracji publicznej i z wyrażeniami p.o. dyrektor i p.o. dyrektora spotykam się nader często. Zwrot Pismo podpisał pełniący obowiązki (p.o.) prezes Jan Kowalski oznacza, że pismo zostało podpisane przez osobę, która piastuje stanowisko prezesa (niewykluczone, że prezesów jest kilku i każdy pełni swoje obowiązki w inny dzień tygodnia) i ma prawo (lub obowiązek) podpisania tegoż pisma (bo zostało to umocowanie w akcie normatywnym, np. kontrakcie, zarządzeniu czy ustawie).

Zupełnie inne znaczenie przypisane jest zwrotowi Pismo podpisał pełniący obowiązki (p.o.) prezesa Jan Kowalski. Tutaj mamy do czynienia z przypadkiem, kiedy pismo podpisała osoba niebędąca prezesem, ale jedynie upoważniona do wykonywania pewnych czynności (pełnienia obowiązków) należących do prezesa. Nie można tutaj także mówić o zastępcy bądź wiceprezesie, gdyż owe stanowiska muszą mieć umocowanie w akcie normatywnym.

Dlatego do czasu wyborów o Kazimierzu Marcinkiewiczu można było powiedzieć wyłącznie, że jest to człowiek pełniący obowiązki (p.o.) prezydenta Warszawy, a nie: pełniący obowiązki (p.o.) prezydent Warszawy. Konstrukcja p.o. prezydent Warszawy wskazywałaby na to, że pan Marcinkiewicz był wtedy prezydentem Warszawy. A wiemy, że nie był.

 Wojciech M.

Scroll to Top