Na ręce albo na ręku

Wyrażenie w ręku znaczyło kiedyś ‘w obu rękach’, ale dziś zmieniło sens i uważa się je za twór w liczbie pojedynczej

Powracam dziś do omawianego przed tygodniem wyrażenia w ręku (dziękuję za e-mail w tej sprawie internaucie).

Napisałem wtedy, że w ręku należy rozumieć jako ‘w obu rękach’, gdyż mamy do czynienia z archaiczną formą pluralną miejscownika (w kim? w czym? w ręku) rzeczownika ręce należącego do nieistniejącej już liczby podwójnej (używano jej powszechnie wtedy, gdy chodziło o parzystość).

Rzecz wymaga dopowiedzenia, ponieważ dziś sformułowanie w ręku ma inny sens, odbiera się je jako twór liczby pojedynczej (‘w jednej ręce’), co odnotowują słowniki.

Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją prof. Andrzeja Markowskiego podaje, że:

„Formy w ręku, na ręku są synonimiczne z formami w ręce, na ręce, odnoszą się więc ‘do jednej ręki’. Niezbyt dobre jest jednak łączenie ich z liczebnikiem jeden. Lepiej: Trzymał karabin w ręku niż: Trzymał karabin w jednym ręku; Dziecko leżało jej na ręku niż: Dziecko leżało jej na jednym ręku”.

Współcześnie nie do przyjęcia są zwroty typu umarł w moich ręku, trzymał chleb w swoich ręku, był w nieprzyjacielskich ręku, ale jeszcze w XVI wieku nasi przodkowie tak właśnie mówili i pisali i nie mieli wątpliwości, że z wyrazem ręce muszą wystąpić przymiotniki, liczebniki czy zaimki w liczbie mnogiej.

Trzeba bowiem pamiętać o tym, że rzeczownik ręce, jako naturalny organ parzysty (jak oczy, uszy), przyporządkowany był tzw. liczbie podwójnej (dualis) i odmieniał się następująco:

M. ręce
D. ręku
C. rękoma
B. ręce
N. rękoma
Ms. w ręku
W. o, ręce!

Mówiło się wyłącznie w obu ręku, w dwu ręku.

Ale znano też formy liczby mnogiej słowa ręka, którymi posługiwano się wtedy, gdy towarzyszyły im liczebniki trzy, cztery itp. Odmieniano:

trzy, cztery ręki; trzech, czterech rąk; trzem, czterem rękom; z trzema, czterema rękami; w trzech, czterech rękach)\.

Gdy liczba podwójna w polszczyźnie zanikła, jej funkcję zaczęła z wolna przejmować liczba mnoga i doszło do wymieszania się form omawianego słowa.

Proszę spojrzeć na dzisiejszą fleksję rzeczownika ręce:

M. ręce (to forma l. podwójnej)
D. rąk (to forma l. mnogiej)
C. rękom (to forma l. mnogiej)
B. ręce (to forma l. podwójnej)
N. rękami (to forma l. mnogiej) albo rękoma (to forma l. podwójnej)
Ms. w rękach (to forma l. mnogiej).

Co widać?

Ano to, że z liczby podwójnej ostały się formy ręce, rękoma, brakuje natomiast w ręku (jest w rękach).

Ale owa forma nie znikła z polszczyzny. Ponieważ wygłosowe u było charakterystyczne dla rzeczowników męskich i nijakich liczby pojedynczej (np. sęk − w sęku, pęk − w pęku, lęk − w lęku), zaczęto w ręku ni stąd, ni zowąd odbierać jako wyraz… liczby pojedynczej, mimo że nie wchodziło w rachubę słowo (ten) ręk.

Wykolejone – jak na owe czasy – konstrukcje (np. w moim ręku, w potężnym ręku, w drżącym ręku itp.) niespodziewanie trafiły do literatury. Juliusz Słowacki napisał:

Ale w moim ręku ta struna drgnęła i pękła bez jęku,

a Adam Mickiewicz:

Moja luba, siodła imaj prawą ręką − co masz w ręku).

Nic więc dziwnego, że z czasem upowszechniły się w polszczyźnie ogólnej Polaków i uważa się je obecnie za poprawne.

Dlatego dziś nosi się zegarek na ręku i czasem dziecko na ręku, trzyma karabin w ręku albo skrzypce w lewym ręku, a smyczek w prawym ręku. I tylko językoznawcy wiedzą jeszcze, że ongiś wyrażenie w ręku znaczyło ‘w obu rękach, oburącz”.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top