Gusty, koszty

Formy tych wyrazów z wygłosowym -a  (gusta, koszta) są jeszcze dopuszczalne, choć owej głoski nigdy w nich być nie powinno…

– Powiem szczerze, że mocno irytują mnie formy „gusta”, „koszta” używane nawet przez ludzi mieniących się wykształconymi, np. „gusta się zmieniają”, „były to za duże koszta”. Przecież skoro jest „koszt” i „gust”, to powinny być „koszty” i „gusty”, jak „ruszty” od „ruszt” czy „odpusty” od „odpust”. Skąd się ta końcówka „-a” w liczbie mnogiej wzięła? Czy mówienie „gusta”, „koszta” itp. jest dzisiaj z punktu widzenia poprawności językowej dopuszczalne? (pytanie od internautki; szczegółowe dane do wiadomości mojej i redakcji).

Muszę zmartwić czytelniczkę… Form gusta, koszta nie uważa się współcześnie za jednoznacznie niepoprawne, dopuszcza się je jako oboczność form gusty, koszty.

Informuje o tym zarówno Uniwersalny słownik języka polskiego PWN, Warszawa 2003, t. I, s. 1102: gust, lm M. -y (-a); t. III, s. 268: koszt, lm. -y (-a), jak i Wielki słownik ortograficzny PWN, Warszawa 2010, s. 272 i s. 393: gustgusty a. gusta; kosztkoszty a. koszta.

Nie jest więc błędem mówienie czy pisanie gusta się zmieniają czy były to za duże koszta.

Jeśli jednak zajrzymy do Wielkiego słownika poprawnej polszczyzny PWN (Warszawa 2004, s. 310 i s. 435), to przekonamy się, że brzmienia o zakończeniu -a, czyli gusta, koszta, uznaje się tam za przestarzałe.

Sprawa jest interesująca z punktu widzenia gramatyki (fleksji) i wiąże się z adaptacją na grunt polszczyzny XVIII-, XIX-wiecznej wyrazów pochodzenia łacińskiego kończących się na –um, a w l. mn. na -a.

Po staniu się tworami męskimi powinny one od samego początku mieć końcówkę pluralną -y. Ale nie miały…

Przenalizujmy to wspólnie.

W języku łacińskim występują wyrazy rodzaju nijakiego typu fundamentum, documentum, momentum, które w mianowniku l. mn. przyjmują formy z -a: fundamenta, documenta, momenta.

Gdybyśmy i my mówili dzisiaj i pisali identycznie, tzn. fundamentum, documentum, momentum, brzmienia z wygłosowym -a byłyby czymś naturalnym.  Stało się jednak inaczej.

Przenosząc owe latynizmy do polszczyzny, nieco je sobie graficznie uprościliśmy, rezygnując z -um. W ten sposób powstały rzeczowniki rodzaju męskiego fundament, dokument, moment, które w I przypadku l. mn. – nie mogło być inaczej – otrzymały rodzimą końcówkę -y (fundamenty, dokumenty, momenty).

Niestety, nie wszyscy nasi przodkowie podporządkowali się takim ustaleniom normatywnym.

Wprawdzie po nowemu mówili fundament, dokument, moment, ale pamiętając o proweniencji łacińskiej omawianych słów, w l. mn. nadal, po staremu, sięgali po formy z -a, czyli fundamenta, documenta, momenta zamiast fundamenty, dokumenty, momenty.

To jednak nie wszystko. Zdarzało się i tak, że końcówkę -a nadawano z rozpędu rzeczownikom, które w łacinie nigdy nie kończyły się na -um/-a (np. projekt, łac. proiectusnumer, łac. numeri czy gust, łac. gustus), a także wyrazom niemającym z łaciną nic wspólnego (np. bilet, fr. billet, grunt, niem. Grund czy właśnie koszt, czes. košt, niem. Kost).

Wszystkie wymienione zapożyczenia – przez analogię do fundamenta, dokumenta, momenta – otrzymywały w M. l. mn. błędną końcówkę -a: (te) projekta, (te) numera, (te) gusta, (te) bileta, (te) grunta), (te) koszta.

Zdarzało się nawet i tak, że owo -a trafiało niekiedy do swojskich rzeczowników męskich typu biust, okręt czy urząd (np. biusta, okręta, urzęda). O dziwo, sięgali do nich chętnie poeci i pisarze, np. Cyprian Kamil Norwid, który pisał:

Księgi, w złoconych na grzbiecie ornatach, / Pozamykane na srebrne paznokcie, / Biusta z marmuru w wawrzynach i kwiatach (wiersz „Sława” z 1858 r.) czy Widziałem także okręta rozbite („Pierwszy list, co mnie doszedł z Europy” z 1853 r.).

Jakżeż znamienne i wymowne wydaje się dzisiaj to, że nie powie się już nigdy fundamenta, dokumenta, momenta, okręta, urzęda, ale nie chcą jakoś odejść w niepamięć formy pluralne gusta i koszta, w których końcówki -a nigdy być nie powinno.

Maciej Malinowski

1 komentarz

Komentowanie jest niedostępne.

Scroll to Top