Czyli inaczej bez podania racji. Wiele osób mówi jednak błędnie bez zdania racji…
– Chciałabym się dowiedzieć, jak powinno się mówić: „bez dania racji” czy „bez zdania racji”? Na przykład „pozbawili go premii bez dania racji czy bez zdania racji”. Często słyszę ten drugi zwrot, a wydaje mi się, że powinno być „bez dania racji” (dane personalne i adresowe internautki do wiadomości mojej i redakcji).
Wyjaśniałem już kiedyś w „Obcym języku polskim” ową kwestię, ale – jak widzę – wciąż interesuje ona wiele osób, więc warto do niej wrócić.
Obserwacje poczynione przez internautkę są słuszne – zarówno w mowie, jak i w piśmie spotyka się obydwie wersje tego wyrażenia. Oto kilka przykładów na potwierdzenie tego:
- Wszedł do mojego powodu i bez dania racji wyłączył telewizor, zabierając pilota;
- Jak tak można bez dania racji wyrzucić człowieka na bruk, nie dając mu nic w zamian?
- Bez dania racji ukarali go najgorzej jak tylko mogli: wymówieniem świadczenia pracy;
- Bez zdania racji kazał mi to wykonać, nie tłumacząc, dlaczego padło właśnie na mnie;
- Bez zdania racji zabrał się i wyszedł;
- Wlepili mi bez zdania racji mandat. Nie miałem nic do powiedzenia.
Który wariant jest poprawny?
Rzecz jasna, bez dania racji, czyli ten ze słowem danie w połączeniu z przyimkiem bez i rzeczownikiem racja.
W owym związku frazeologicznym danie racji znaczy po prostu to samo, co podanie racji, czyli jej przedstawienie, a całe wyrażenie bez dania racji ma sens ‘bez podania, przedstawienia powodu; bez uzasadnienia; bez wyjaśnienia; bezpodstawnie’ (słowo racja należy tutaj rozumieć jako ‘przyczynę, podstawę, na której opiera się czyjś sąd, powód’).
Trudno z całą odpowiedzialnością stwierdzić, dlaczego nasi przodkowie (jest to powiedzenie stare) zaczęli mówić bez dania racji zamiast bez podania racji. Niewykluczone, że powodem mogła być jedna sylaba więcej w słowie podanie (po-da-nie), więc się jej pozbyto, by przy wymawianiu było krócej.
Tym oto sposobem pojawiło się w obiegu powiedzenie bez dania racji.
Tylko że tak się nieszczęśliwie złożyło (jeśli chodzi o fonetykę), że końcowa głoska z w przyimku bez w zetknięciu i pierwsza głoska d w członie danie (D. dania) zlewają się artykulacyjnie w [zd]. To sprawia, że całe wyrażenie bywa wymawiane jako [bez_dańia], czyli prawie że identycznie jak wyrażenie bez zdania [bez_zdańia] (w tym drugim wypadku słychać jedynie nieco przedłużony dźwięk z).
To właśnie uznaje się za przyczynę przekręcania związku frazeologicznego bez dania racji w wariant bez zdania racji, niedopuszczalny w starannej polszczyźnie (patrz: Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją Andrzeja Markowskiego, Warszawa 2004, s. 943).
Nasi przodkowie żyjący na przełomie XIX i XX stulecia nie popełniali raczej tego uchybienia, to znaczy nie zmieniali poprawnego słowa danie na niepoprawne zdanie, ponieważ używali niekiedy powiedzenia bez daj racyi.
Jak widać, forma gerundialna (danie, D. dania) została w nim zastąpiona rozkaźnikiem 2 os. l. poj. daj, co wykluczało potem zniekształcanie wyrażenia bez dania racji (związek formy daj z daniem był aż nadto widoczny…).
Na wariant bez daj racyi (wtedy pisano y zamiast j) natrafiamy np. w jednej z powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego – „Hołota” z 1878 roku (t. II):
Podróżny uśmiechnął się smutnie. – Starego ja znam, poczciwości człowiek, a że czasem kieliszek wypije, kto bez tego, proszę pana. Wszyscyśmy śmiertelni. Tego człowieka co bez daj racyi namęczyli, na wołowej skórze by nie spisał.
Owo bez daj racyi (racji) – przytoczone przeze mnie jako ciekawostka – z pewnością pomoże każdemu, kto być może mówił do tej pory bez zdania racji, w zapamiętaniu jedynie poprawnej postaci omawianego związku frazeologicznego, czyli bez dania racji.
MACIEJ MALINOWSKI