Alkoholizm, (wielka) siła analogii

W polszczyźnie XXI w. wyrastają jak grzyby po deszczu nowotwory typu „pracoholizm”, „seksoholizm”, „zakupoholizm”, „internetoholizm”. Tylko… po co?

Najpierw pojawiły się w polszczyźnie słowa alkoholizm i alkoholik (alkoholiczka), powstałe w ten sposób, że do podstawy słowotwórczej alkohol- dodane zostały przyrostki -izm oraz -ik, -iczka.

Przez jakiś czas z alkoholikiem i alkoholiczką rywalizowały formy alkoholista i alkoholistka odnotowane przez Słownik języka polskiego Karłowicza, Kryńskiego i Niedźwiedzkiego (t. I z 1900 r., s. 26), a później jeszcze przez Witolda Doroszewskiego w jego Słowniku języka polskiego PAN (t. I z 1958 r., s. 89).

Wyszły jednak z użycia być może dlatego, że z oczywistych powodów nie pasowały do licznej grupy wyrazów o wydźwięku pozytywnym, kończących się na -ista/-istka , np. solista (solistka), moralista (moralistka), orientalista (orientalistka), intelektualista (intelektualistka)…

Ale oto w polszczyźnie XXI w. wyrastają jak grzyby po deszczu nowotwory typu pracoholizm (pracoholik, pracoholiczka), seksoholizm (seksoholik, seksoholiczka), zakupoholizm (zakupoholik, zakupoholiczka), internetoholizm (internetoholik, (internetoholiczka).

Jak nietrudno się domyślić, wzorcem owego samozwańczego słowotwórstwa stały się określenia alkoholizm, alkoholikalkoholiczka. Wyciągnięto z nich cząstki -holizm, –holik, -holiczka i potraktowano je jako… przyrostki tworzące nowe określenia (dodano jeszcze spójkę -o) od wyrazów:

praca (prac-o-holik, prac-o-holik, prac-o-holiczka), seks (seks-o-holizm, seks-o-holik, seks-o-holiczka),  zakupy (zakup-o-holizm, zakup-o-holik, zaku-o-hioliczka),  internet (internet-o-holizm, internet-o-holik, internet-o-holiczka).

Tymczasem z punktu widzenia gramatycznego, strukturalnego jest to… błąd, powinny być bowiem – jeśli już – formy: pracoizm (pracoik, pracoiczka), seksoizm (seksoik, seksoiczka), zakupoizm (zakupoik, zakupoiczka), internetoizm (internetoik, internetoiczka).

Dlaczego? Dlatego że morfologiczna linia podziału w wyrazach alkoholizm, alkoholik, alkoholiczka przebiega między cząstką alkohol- i sufiksem -izm (-ik, -iczka), a nie: formą alko- i przyrostkiem -holizm. Nieprawdaż?

Jak widać, do wyrazów praca, seks, zakupy, internet powinny zostać dodane przyrostki -izm, -ik, -iczka poprzedzone spójką -o (w wypadku słowa zakupy znika samogłoska y). 

Słowo alkohol to zapożyczenie z języka arabskiego, w którym al-kohl (albo al-kuhl) znaczy ‘proszek; sublimat; wyskok’.

Cząstka al jest w arabskim rodzajnikiem (jak w wyrazach alchemia – al kimiya, alkowa al kobba, algebra – al – jabr), kohl (kuhl) znaczy ‘proszek (antymon) do malowania, barwienia powiek na czarno’. Słowo al-kohl (al-kuhl) oznaczało więc pierwotnie ‘proszek’ i sporządzaną z niego ‘maść-czernidło’, ale mniej więcej od XVIII w. zaczęto tak eufemistycznie mówić na… spirytus.

Miał to być niby roztwór proszku lekarskiego, esencja wina, „duch wina” (od spiritus vini).

Teoretycznie więc i my mogliśmy utworzyć słowo alkhol albo alkhul zamiast alkohol (o zgrozo, dziś w dobie mówienia i pisania skrótami zaczyna się pojawiać forma alkhol), jednak zbitka trzech spółgłosek -lkh- była trudna do wymówienia, stąd włączenie do omawianej formy jeszcze jednej samogłoski.

Arabskie pochodzenie słowa alkohol wyjaśnia też, dlaczego musimy je dziś zapisywać przez samo h (a nie: ch).

A zatem – co udowodniłem – do tworzenia nowych wyrazów oznaczających jakieś uzależnienie absolutnie nie powinno się używać przyrostków -holizm, -holik, -holiczka, ponieważ owo -hol należy genetycznie tylko i wyłącznie do wyrazu alkohol.

A jednak tak się robi. Oto dowód, jak silna jest w polszczyźnie siła słowotwórczej analogii…

Niewątpliwie powodem tego jest to, że w języku angielskim występują takie wyrazy, jak workaholism (i workaholic) = ‘chorobliwa pracowitość’ (‘człowiek, dla którego praca jest wszystkim’), chocoholism (chocoholic ) = ‘uzależnienie od jedzenia czekolady’ (‘człowiek jedzący namiętnie czekoladę’) czy shopaholism (shopaholic) = ‘patologiczne uwielbienie robienia zakupów’ (‘człowiek bez potrzeby robiący zakupy’), i myśmy owe określenia bezkrytycznie przejęli.

Teoretycznie – w kategoriach żartobliwych – można w nieskończoność tworzyć słowa o zakończeniu  -holizm, -holik, -holiczka, np.

telewizjoholizm (telewizjoholik, telewizjoholiczka), sprzątaczoholizm(sprzątaczoholik, sprzątaczoholiczka), jedzonioholizm (jedzenioholik, jedzenioholiczka), mlekoholizm(mlekoholik, mlekoholiczka), mięsoholizm (mięsoholik, mięsoholiczka), podróżoholizm (podróżoholik, podróżóholiczka). Pytam tylko: po co?

Kiedyś na człowieka uwielbiającego pracować mówiło się po prostu: pracuś, a obecnie kogoś, kto uwielbia ponad miarę robić zakupy, nazywa się pieszczotliwie zakupomanem, zakupomanką. O ileż sympatyczniej, a przede wszystkim poprawniej gramatycznie, słowotwórczo brzmią owe określenia?

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top