Warto wiedzieć, że mamy do czynienia z wyrazem odnotowanym przez słowniki już w XVII stuleciu (patrz Thesaurus polono-latino-greacus Grzegorza Knapskiego, Kraków 1621, t. II, s. 1274, a później przez Słownik języka polskiego Samuela Bogumiła Lindego, Lwów 1814, t. VI, s. 128).
Tylko że wtedy było to jeszcze słowo w l.poj., a nie l.mn., pisane przez y – (ta) wákácya (szkolna). Definiowano je tak: ‘wolność od nauk, zawieszenie lekcyj’.
Forma syngularna nie budziła niczyich zastrzeżeń, gdyż wzorem dla nowego tworu stało się łacińskie słowo vacatio (dosł. ‘uwolnienie, oswobodzenie’, od vacare ‘być próżnym, wolnym, niezajętym’).
Łacińskim rzeczownikom na -tio nadawano automatycznie zakończenie -cja (por. actio > akcja, dictio > dykcja, lectio > lekcja, fundatio > fundacja, negatio > negacja, oratio > oracja, ratio > racja, relatio > relacja).
Jeszcze Adam Mickiewicz pisał w Listach, t. IV, cz. I (Dzieła, t. I-XIV, Warszawa 1955):
Czekajmy zatem wakacji. Nigdy tak jej obojętnie nie czekałem.
Jak widać, miał na myśli słowo l.poj.
Dopiero na początku XX stulecia zaczęła się upowszechniać forma pluralna wakacje (z pewnością przez analogię do wyrazów ferie, kolonie czy wczasy).
Nie bez znaczenia było i to, że przerwa w nauce została z czasem wydłużona w szkołach kościelnych i świeckich do dwóch miesięcy.
Dodam, że nasi przodkowie posługiwali się jeszcze czasownikiem wakacjować (‘spędzać wakacje, odpoczywać z powodu wakacji’). Mówili: po intensywnym roku szkolnym uczniowie wakacjują; młodzież w tę letnią porę wakacuje.
Młodzi ludzie znali też powiedzenie wakacjonecs cras, na lizusów czas. Oznaczało to, że nadszedł czas porachunków z koleżankami i kolegami, którzy w ciągu roku szkolnego dali się całej klasie mocno we znaki. Można więc było sprawić komuś wakacjones, co nie należało do przyjemności.
Pan Literka