Da się wytłumaczyć sens tego słowa
– Proszę mi wytłumaczyć, dlaczego na coś, co jeździ, mówi się „samochód”. Czy określeniem sensowniejszym nie byłoby słowo „samojezd”? (e-mail od internauty).
Zacznijmy od tego, że zarówno samochód, jak i samojezd nie do końca są tworami sensownie wymyślonymi, gdyż coś tak nazwane nie porusza się przecież samo, bez działania sił zewnętrznych, ale za pomocą silnika spalinowego lub elektrycznego (pierwotnie miało napęd parowy).
Owszem, cząstka chód w tym złożeniu ma związek z czasownikiem chodzić, jednak nie w znaczeniu ‘przenosić się z miejsca na miejsce, stawiając kroki’. Nasi przodkowie mówili na coś, czego się wówczas nie ciągnęło ani nie pchało, że samo chodzi, działa, porusza się.
Chód znaczył zatem to samo co ruch, funkcjonowanie, działanie czegoś. Dlatego nikogo nie dziwią używane do dzisiaj zwroty: zegar chodzi, telewizor chodzi, pralka chodzi itp. Nieraz powie się jeszcze, że autobusy, tramwaje czy pociągi nie chodzą, kiedy z jakiegoś powodu nastąpiła przerwa w komunikacji miejskiej czy dalekobieżnej.
Chodzić to w tym wypadku ‘działać, funkcjonować, kursować, jeździć’. Z tego względu dawniej, by jakoś nazwać urządzenie kołowe poruszające się o własnych siłach (był to w końcu wynalazek), zaczęto używać właśnie słowa samochód.
Ów samochód różnił się jednak od zegara, który chodzi, czy pracującej maszyny tym, że widać było gołym okiem, iż pokonuje odległości między jednym punktem a drugim, tzn. jeździ. I dlatego z czasem weszło do potocznego obiegu – jako wariant samochodu – określenie samojazd.
Słowotwórczo forma ta nawiązywała do wyrażenia sama jazda, stąd w tym wyrazie cząstka -jazd, a nie: -jezd, jak by oczekiwał korespondent (skoro jeździ, to samojezd).
Od razu zdradzę, że choć były w użyciu obydwie formy (samochód i samojazd), częściej posługiwano się tą drugą (występowała przed I wojną światową w prasie). Pisano o tym, że ktoś przyjechał samojazdem, że przed domem stoi ładny samojazd lub że wydarzała się katastrofa samojazdowa.
Nic więc dziwnego, że słowo samojazd, a nie samochód znalazło się w pierwszych przepisach o ruchu drogowym z 1922 r. Kilka lat wcześniej odnotował je Słownik języka polskiego (tzw. warszawski) Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego (Warszawa 1915, t. VI, s. 19). Zamieszczono tam również hasło samochód (s. 17).
Nie wszystkim jednak nowe nazwy przypadły do gustu. Byli tacy, którzy uważali, że słowem oficjalnie obowiązującym powinien być automobil (z fr. automobile), składający się z cząstki auto- (gr. autós ‘sam’) i cząstki -mobile (łac. mobilis ‘ruchomy, zmienny’). Zwolennikom automobilu nie przeszkadzało francuskie pochodzenie tego wyrazu.
Wobec rozbieżności stanowisk co do tego, jak w obiegu oficjalnym nazwać pojazd poruszający się samodzielnie po drodze, ogłoszono nawet konkurs (na łamach czasopisma „Lotnik i Automoblista” w 1912 roku). Spośród trzech propozycji (samojazd, samochód, automobil) wybrano z pozoru najmniej logiczną – samochód. I tak zostało.
A dlaczego do dzisiaj mówi się, że pociąg skończył bieg, a nie jazdę? – można by zapytać.
Warto wiedzieć, że i w tym wypadku nie chodzi o słowo bieg w znaczeniu współczesnym (‘przemieszczanie się za pomocą szybkich ruchów nóg’), lecz ogólnie pojęty ‘ruch’. Bieg to także m.in. ‘dzianie się, odbywanie się’ (np. bieg rzeczy, bieg historii, dziejów) oraz ‘prąd wody, nurt’ (np. bieg rzeki).
Jako ciekawostkę dodam, że dawniej potocznie słowem samochody nazywano ‘buty, które same chodzą, niosą człowieka’. W słowniku warszawskim z 1915 r. czytamy: buty samochody = ‘[buty] w których człowiek robi za każdym krokiem milę, [a] za każdym skokiem – dwie mile’.
MACIEJ MALINOWSKI