Błąd polegający na używaniu spójnika a zamiast ale, lecz w konstrukcjach zaprzeczonych jest już tak powszechny, że mało kto – z mediami na czele – na niego reaguje
– W zastraszającym tempie upowszechniają się w języku polskim konstrukcje z użyciem spójnika „a” w zwrotach, w których pierwszy człon jest zaprzeczony. Ostatnio usłyszałam w telewizji z ust polityków i dziennikarzy, że Jarosław Kaczyński podczas przemówienia na konwencji programowej PiS zaproponował „Nie 500 plus, a 800 plus”. A przecież należało powiedzieć „Nie 500 plus, ale 800 plus” (e-mail nadesłany przez internautkę).
Przyznam się, że kwestia, na którą zwraca uwagę korespondentka, irytuje mnie wyjątkowo. Za każdym razem, gdy słyszę nieuzasadnione użycie spójnika a, zastanawiam się, jaka jest tego przyczyna.
Nie mam wątpliwości, że duża część użytkowników języka nigdy nie słyszała o regule głoszącej, iż: „Jeżeli pierwszy człon zdania jest zaprzeczony, w drugim jako element przeciwstawny lub prostujący powinien wystąpić spójnik «ale», «lecz», «tylko»” (Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją Andrzeja Markowskiego, Warszawa 2004, s. 1).
Niestety, usterki polegające na użyciu spójnika a zamiast ale, lecz w wypowiedziach słownych i pisemnych, z których pierwsze jest zaprzeczone, a drugie jego treść prostuje, zdarzają się niezwykle często, popełniają je politycy, naukowcy, prawnicy, urzędnicy, publicyści, dziennikarze i inni.
Wystarczy wsłuchać się w język dowolnej stacji telewizyjnej i przeanalizować pod tym kątem serwisy informacyjne i programy publicystyczne prowadzone na przykład przez doświadczonych prezenterów wiadomości TVN-u 24 z Grzegorzem Kajdanowiczem i Piotrem Kraśką na czele. Przekonają się Państwo, że spójnik a zamiast ale, lecz króluje tam na dobre w konstrukcjach przeciwstawnych.
Te same błędy trafiają też często do tekstów gazet mainstreamowych, od których trzeba by wymagać o wiele więcej, jeśli chodzi o poprawną polszczyznę.
Z niemałym zaskoczeniem i wręcz niedowierzaniem zobaczyłem niedawno na pierwszej stronie wydania „Gazety Wyborczej” z 15 maja br. tytuł: Nie 500, a 800 plus od nowego roku (z nadtytułem: Obietnice Kaczyńskiego na konwencji PiS).
„Taki błąd w tej gazecie?” – pomyślałem. – „Nie do wiary!”.
Minęły niestety bezpowrotnie czasy, kiedy „Wyborczą” z przyjemnością brało się do ręki i było się pewnym, że błędów językowych prawie w ogóle się tam nie znajdzie. Dzisiaj autorom i redaktorom zdarza się nawet nieodmienianie nazwisk męskich kończących się spółgłoską (np. -ów).
Wydrukowanie przez gazetę tytułu Nie 500, a 800 plus od nowego roku zamiast Nie 500, ale (lecz) 800 plus od nowego roku wystawia wszystkim jak najgorszą ocenę, ale najbardziej autorom tekstu Pawłowi Wrońskiemu i Leszkowi Kostrzewskiemu oraz redaktorowi prowadzącemu Grzegorzowi Kubickiemu (ów błąd mogła jeszcze wychwycić korekta, ale tego nie zrobiła).
Gwoli wyjaśnienia dodam, że spójnikiem a wolno się posłużyć, owszem, ale wyłącznie wtedy, gdy pierwszy człon zdania nie jest zaprzeczony.
Gdyby więc „Wyborcza” dała tytuł 800 plus, a nie 500 plus od nowego roku, wszystko by było w porządku. W wypadku członów przestawionych za jedynie poprawną konstrukcję – jak już wspomniałem – uznaje się tę ze spójnikami ale, lecz (niekiedy tylko).
Mówienie i pisanie a, kiedy chce się przeciwstawić dwie treści, z których pierwsza jest zaprzeczona, to zdaniem leksykografów kalka składniowa z języka rosyjskiego. Tam rzeczywiście powie się i napisze:
Это было не вчера, а сегодня (Było to nie wczoraj, a dzisiaj); Не на один год, а на много лет (Nie na jeden rok, a na wiele lat) ; Они поженились не по любви, а по привязанности (Oni się pobrali nie z miłości, a przywiązania).
Nie chcemy chyba mówić i pisać po rosyjsku.
MACIEJ MALINOWSKI
Oo, wreszcie artykuł na ten temat u Pana Profesora. Tak właśnie trzeba, wytykać z imienia i nazwiska dziennikarzy, którzy nie mają pojęcia, jak mówić i pisać. Od siebie natomiast dorzucę perełkę z mojego „Kuriera Szczecińskiego”: „W środku nie było przestępcy, a dwoje mieszkających tam lokatorów”. Aż chciałoby się dodać: „…a dwoje mieszkających tam lokatorów co?? – było mocno zdziwionych najściem?”. W głowie się nie mieści, że dziennikarze nie widzą absurdów takiej pisowni. Pisowni i wymowy; wspomniany wyżej Piotr Kraśko kiedyś palnął na wizji: „Jest to jednak nie uzbrojona, a ćwiczebna głowica”. Hmm… aćwiczebna głowica, czyli jaka – niećwiczebna? Rety…