Zdradzić (zdradzać)

Czasownik ten ma współcześnie kilka znaczeń…

– „Zdradzić” było w moich czasach szkolnych przedwojennych w każdej dziedzinie (historycznej, militarnej czy małżeńskiej) słowem negatywnym lub bardzo negatywnym. Teraz przyszła maniera używania go w tekście neutralnym jako synonimu „mówić”, „powiadomić”, „pisać” lub „oświadczyć”. Doszło nawet do używania czasownika „zdradzić” w kontekście pozytywnym, co uważam za daleko idące nadużycie. Przykładowo w jednym z artykułów o Romanie Polańskim („Angora” nr 20) przeczytałem: „Dowcipny, charyzmatyczny, błyskotliwy, miał ogromny apetyt na życie, zaskakiwał na każdym kroku” – mówiła w jednym z wywiadów.  „Jest solidnym partnerem i bardzo czułym ojcem” – zdradziła w innym (e-mail otrzymany od internauty).

Czytelnik nawiązuje w e-mailu do mnie do tekstu Marty Bitner „Wieczna ucieczka”, wydrukowanym w maju br. w naszym tygodniku pod zmienionym redakcyjnie tytułem „Sukcesy przekreśliła jedna noc”. Nie podoba mu się posłużenie się przez autorkę (i to dwukrotnie) formą czasownikową zdradziła w znaczeniach innych niż te, do których jest przyzwyczajony (‘przechodzić na stronę nieprzyjaciela; sprzeniewierzać się czemuś, nie dochowywać przysięgi małżeńskiej’).

Przytoczmy obydwa fragmenty artykułu. W pierwszym są to słowa uwiedzionej przez reżysera osoby wtedy nieletniej: – To, co się stało między mną a Polańskim, nigdy nie było dla mnie wielkim problemem zdradziła żonie reżysera wykorzystana przez niego Samantha Geimer w wywiadzie dla francuskiego pisma „La Point” (do gwałtu doszło w 1977 roku w willi Jacka Nicholsona, Polański miał wtedy 43 lata, Samantha – trzynaście).

Drugi fragment, zacytowany już w e-mailu przez internautę, dotyczy wypowiedzi eksżony Romana Polańskiego Emmanuelle Seigner: – Dowcipny, charyzmatyczny, błyskotliwy, miał ogromny apetyt na życie, zaskakiwał na każdym kroku – mówiła w jednym z wywiadów. – Jest solidnym partnerem i bardzo czułym ojcem – zdradziła w innym.

Zwrot zdradziła żonie reżysera oznacza tyle, że Samantha Geimer ujawniła Emmanuelle Seigner całą prawdę o jej potajemnym spotkaniu z Polańskim, niczego nie zatajając, opowiedziała jej o schadzce. Z kolei zwrot zdradziła w innym [w domyśle: wywiadzie] to nic innego jak samowolny zabieg stylistyczny zastosowany przez autorkę tekstu, polegający na użyciu przez nią synonimu dla formy czasownikowej mówiła, żeby nie powtórzyć jej w zdaniu drugim. Dość często można się z tym spotkać w dziennikarskich tekstach publicystycznych.

Dlatego o jakimś wielkim uchybieniu językowym ze strony Marty Bitner, że sięgnęła po słowo zdradzić w niewłaściwym sensie i kontekście, mowy być nie może. Ale też pochwalić ją za to nie można. Zamiast zdradziła wystarczyło napisać dodała, nie ukrywała, powiedziała szczerze.

Prawdą pozostaje przecież to, że słowniki języka polskiego nie wspominają o czasownikach mówić, powiadomić, powiedzieć, oświadczyć jako synonimach zdradzić (zdradzać). Wciąż wymieniają znane od lat znaczenia tego wyrazu: 1’ przejść na stronę nieprzyjaciela’, 2. ‘nie dochować wierności małżeńskiej bądź partnerskiej’, 3. ‘sprzeniewierzyć się czemuś’, 4. wyjawić coś, ujawnić, zdemaskować’, 5. ‘odstąpić od wyznawanych ideałów, wartości itp.’, 6. ‘mimo woli przejawiać jakieś cech’ (w tym wypadku dotyczy to formy niedokonanej zdradzać, np. zdradzać w czymś talent).

Trudno się zatem dziwić części użytkowników polszczyzny, głównie starszego pokolenia, że nieprzychylnie patrzą na czasownik zdradzić (zdradzać) pojawiający się w wypowiedziach publicznych w kontekstach innych niż tradycyjne. Warto mieć to na względzie, kiedy coś się pisze bądź redaguje.

MACIEJ  MALINOWSKI

odcinek nr 1239

Skomentuj

Przewijanie do góry