Logomachia (‘wojna na słowa’)

W logomachii nie chodzi o prawdę…

– Zetknąłem  się niedawno w internecie z nieznanym mi słowem „logomachia”. Jakiś publicysta pisał: „To, co obserwuję co tydzień w niedzielę w studiu telewizyjnym TVN 24, Posat News czy TVP Info, to nie jest dyskusja merytoryczna, ale bezpardonowa logomachia, kto kogo bardziej obrazi, kto komu mocniej dokopie”. Proszę Pana o przybliżenie znaczenia pojęcia „logomachia” (e-mail nadesłany przez internautę).

Logomachią (z gr. logós ‘mowa, słowo’ i gr. máchē ‘bój, bitwa, walka’) nazywa się ‘potyczkę na słowa’. Zwrot przytoczony w e-mailu przez internautę dobrze oddaje istotę sprawy. Zamiast w dyskusji rozmawiać na argumenty, czyli spierać się o coś merytorycznie, celowo sprowadza się ją do poziomu jałowej, nieraz ostrej walki na słowa zawierającej przykre dla drugiej strony epitety, frazesy czy porównania. Ma to na celu pogrążenie przeciwnika, sprowadzenie go do parteru i czerpanie z tego pożal się Boże zachowania satysfakcji.

Inaczej mówiąc, logomachia to świadomy sposób działania spin doktorów (piarowców od polityki), a niekiedy również dziennikarzy. Ich zadaniem jest regularne dostarczanie członkom partii politycznej, dla której pracują, i jej sympatykom dosadnych, negatywnych określeń wykorzystywanych później w atakach na przedstawicieli wrogich ugrupowań konkurencyjnych.

Zamieszcza się je często w tzw. przekazie dnia wysyłanym w formie SMS-wej do wszystkich, żeby powielali go w wypowiedziach publicznych w mass mediach (głównie w telewizjach 24-godzinnych) i w nagraniach zamieszczanych w social mediach.

Zwykle stosuje się logomachię na użytek wewnętrzny, głosząc „prawdy”, w które ma uwierzyć elektorat. Na przykład, że afera ze sprzedażą prywatnemu biznesmenowi działki należącej do areału pod przyszły Centralny Port Komunikacyjny to nie wina dwutygodniowego rządu PiS, ale zaniechanie obecnego, Koalicji Obywatelskiej, gdyż przecież jeszcze dwa lata temu Tusk chciał zaorać CPK. Działka może wrócić do KOWR, a CPK i tak nie zatrzymacie! – głoszą PiS-owcy. I taki fałszywy komunikat idzie w świat.

W logomachii nie chodzi o prawdę. Wystarczy, że w nieprawdziwe słowa uwierzy część społeczeństwa (nieprawda powtarzana setki razy staje się prawdą, przynajmniej dla niektórych).

Przykładem logomachii może być słynne für Deutschland w telewizji Kurskiego, kiedy pokazywano Donalda Tuska, a także wyrażenie totalna opozycja wobec PiS-u wymyślone swego czasu przez Grzegorza Schetynę. To również określenie koalicja 13 grudnia używane przez PiS-owców zamiast koalicja 15 października czy nazwy neosędziowie i neo-KRS czy Trybunał Julii Przyłębskiej zamiast Trybunał Konstytucyjny powielane przez Koalicję Obywatelską.

Jak widać, politycy nie przebierają niekiedy w środkach. Ochoczo sięgają po logomachię wtedy, gdy zamierzają przedstawić przeciwników w jak najgorszym świetle, chociaż nie musi to dotyczyć przekonań, poglądów tych drugich.

Z pewnością zgodzą się Państwo ze mną, że logomachia pozostaje czymś naprawdę złym we współczesnym świecie, także u nas. To paskudna technika dezinformacji, z którą codziennie się musimy mierzyć.

Warto wspomnieć i o tym, że logomachię wykorzystuje się nie tylko w bezpardonowej walce politycznej, ale również w reklamach. Dobrym przykładem pozostaje logomachiczne hasło Luksus, na który Cię stać. Reklama miała rzekomo przekonać odbiorców, że jakiś luksusowy produkt jest na miarę ich możliwości finansowych, podczas gdy w rzeczywistości chodziło o rzecz niezwykle drogą, na której zakup raczej nikt sobie nie mógł pozwolić. Uważajmy, Szanowni Państwo, na logomachię.

MACIEJ  MALINOWSKI

odcinek 1244

Skomentuj

Przewijanie do góry