Zanes, czyli pomniki wstydu

Pisałem już o wyrazach olimpiada i maraton. Wyjaśniłem, że są to eponimy, czyli wyrazy wywodzące się od nazw miast: Olimpia, gdzie w okresie od 776 r. p.n.e. do 394 r. n.e. odbywały się starogreckie igrzyska ku czci Zeusa, Marathón, skąd po zwycięskiej bitwie żołnierz (w pełnej zbroi!) biegł do Aten z wiadomością o zwycięstwie nad Persami.

Z pewnością wiecie jednak, że słowo olimpiada rozszerzyło dziś znaczenie. Są to już nie tylko ‘międzynarodowe zawody sportowe rozgrywane w różnych konkurencjach, odbywające się od 1896 r. co cztery lata (z dwiema dotychczas przerwami wojennymi), za każdym razem w innym kraju’, ale także ‘konkursy dla uczniów dotyczące wiedzy z jakiegoś przedmiotu’.

Na pewno słyszeliście o olimpiadzie polonistycznej, matematycznej, fizycznej itp. Jeśli uczestniczyliście w takim sprawdzianie albo zwyciężyliście (gratuluje!), to byliście… olimpijczykami! Oczywiście w podstawowym znaczeniu mianem tym określa się zawodników biorących udział w igrzyskach olimpijskich (przy okazji zapamiętajcie, że pisze się to wyrażenie małymi literami, chyba że chodzi o pełną nazwę, np. XXVIII Igrzyska Olimpijskie w Atenach).

Ponadto od rzeczownika olimpiada wzięło się określenie olimpijski spokój. Mówi się, że kto zachowuje olimpijski spokój, jeśli nie denerwuje się w sytuacji, w której wiele osób traci panowanie nad sobą.

Tak samo maraton ma dodatkowe definicje.

Nazywa się tak ‘wyścig na najdłuższym dystansie w danej dyscyplinie sportu’ (może więc być maraton pływacki, maraton narciarski), a także ‘długo trwający (nawet kilka godzin bez przerwy) pokaz filmów, przedstawień teatralnych itp.’ (np. maraton filmowy, maraton kabaretowy) albo ‘impreza ciągnąca się w nieskończoność’ (np. maraton taneczny). Mówi się również czasem maraton o czynności niezwykle wyczerpującej, np. Pracowałem 12 godzin. To był prawdziwy maraton.

A wracając jeszcze do prawdziwej olimpiady, przytoczę ciekawostkę o sędziowaniu zawodów.

Początkowo przez całe igrzyska robił to… jeden człowiek.

Przy 50. olimpiadzie pojawiło się po raz pierwszy dwóch arbitrów zwanych agonothetesami albo hellanodikami. Później ich liczba systematycznie rosła. Najczęstszą karą nakładaną na zawodników za oszukiwanie była grzywna albo wystawienie pomnika wstydu (zwano je zanes). Oczywiście sportowiec mógł być także wykluczony z rywalizacji.

Dzisiaj nie ma już agonothetesów, są arbitrzy, czyli ‘sędziowie, rozjemcy’. Pamiętajcie jednak, by nie mylić rzeczownika arbiter z przymiotnikiem arbitralny. Arbitralny nie znaczy ‘obiektywny, sprawiedliwy’, tylko ‘taki, który nie liczy się ze zdaniem innych’.

Pan Literka

Scroll to Top