Z nie najweselszymi minami…

Dyktando przeprowadzone w Senacie RP pokazało, że parlamentarzyści nie najlepiej znają ortografię

Senator Krystyna Bochenek, niegdyś dziennikarka Radia „Katowice” i spiritus movens ogólnopolskiego „Dyktanda”, i tym razem dopięła swego. 21 lutego, w Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego ustanowionym w 1999 r. przez UNESCO, a obchodzonym w Unii Europejskiej, zorganizowała posłom i senatorom krótki sprawdzian ortograficzny. Okazja była znakomita, gdyż decyzją Senatu RP rok 2006 okrzyknięty został Rokiem Języka Polskiego.

Nie chodziło jednak o wyłonienie spośród parlamentarzystów indywidualnego mistrza ortografii (a szkoda), ale o rywalizację zespołową klubów. Tak więc dyktando pisała jedna osoba (można się domyślać, że ta, która z polszczyzną radzi sobie w miarę dobrze), podpowiadać jej mogli jednak wszyscy. Mimo to efekty takiej wspólnej pracy nie okazały się najlepsze! Zwycięski klub Prawa i Specjalności zrobił ponoć „od sześciu do jedenastu błędów”, jak dyplomatycznie ogłosiło jury (prof. prof. Andrzej Markowski, Jerzy Bralczyk, Walery Pisarek i Edward Polański), inni wypadli więc jeszcze gorzej…

Tymczasem klasówka autorstwa prof. Andrzeja Markowskiego nie należała do jakichś wyjątkowo trudnych. Ot, raptem paręnaście wyrazów i wyrażeń, które osobie poważnie podchodzącej do spraw ojczystego języka nie powinny sprawić najmniejszego kłopotu. Zresztą warto się o tym przekonać samemu. Oto tekst:

 Z historii najnowszej albo nawet supernowej polskiego parlamentaryzmu

Z nie najweselszymi minami, choć na ogół żwawo, krokiem chyżym, zdążali grupkami posłowie i senatorowie do sali obrad plenarnych Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. Nierzadko wyzierały im zza pazuchy miniksiążeczki, co poniektórzy zerkali ukradkiem na na wpół wysunięte mankiety śnieżnobiałych koszul, wyglądające tak, jakby makiem je kto przyprószył. Nie po raz pierwszy tu przecież wchodzili, jednakże jak dotąd nigdy nie postawiono przed nimi tak oryginalnego zadania. Rozglądając się niepewnie w tę i we w tę stronę, skupiali się z wolna wokół swoich liderów, którzy, nie zważając na podenerwowanie kolegów, spokojnie spoglądali znad niezapisanych kartek. Niegłośny gwar z nagła ucichł, gdy do sali wkroczyło groźne grono nie mniej niż czterech indywiduów, nieprzekupnych, odpornych na hucpę, prośby i szlochy. Rozpoznawszy wśród nich dyktatora i weryfikatorów alias lustratorów, zadrżeli. Dyktator, pół poważny, pół uśmiechnięty, rozpoczął: „Panie i Panowie, dyktuję: »Z historii najnowszej albo nawet supernowej polskiego parlamentaryzmu«”.

Jeśli i dla Państwa klasówka w Senacie RP okazała się mimo wszystko niełatwa, proszę przeczytać ten odcinek „Obcego języka polskiego” (i następny za tydzień) do końca. Wyjaśnię, dlaczego należało napisać tak, a nie inaczej:

− nie najweselszymi. Partykułę nie pisze się rozdzielnie przed przymiotnikami w stopniu najwyższym (i wyższym), ale łącznie z przymiotnikami w stopniu równym. Wesoły – weselszy – najweselszy – tak wygląda stopniowanie tego przymiotnika. A zatem: z niewesołymi minami, ale: z nie najweselszymi minami;

− na ogół. Obowiązuje w tym wypadku pisownia rozłączna, gdyż owo wyrażenie (złożone z przyimka na i rzeczownika ogół) nie jest jeszcze zrostem (wyraz ogół występuje w polszczyźnie samodzielnie). Tak samo: w ogóle, na razie, w bród, w przód, w poprzek (ale: wzwyż, bo to zrost);

− (krokiem) chyżym, czyli ‘szybkim, zwartym, żwawym’. Tadeuszowi Cymańskiemu z PiS chyży pomylił się z ulicą Hożą w Warszawie i niewykluczone, że „poradził” tak właśnie napisać (czyli krokiem hyżym) koledze firmującemu dyktando. Przyznam jednak, że chyżego można pomieszać z hożym (to zapożyczenie z jęz. ukr. znaczące ‘krzepki, kwitnący zdrowiem’). I dawnym pisarzom zdarzyło się skrobnąć na papierze choży ruchawy pachołek (chodziło o kogoś… zwinnego!). Istnieje przypuszczenie, że przymiotnik chyży powstał z kontaminacji wyrazów chybki (czyli ‘zwinny, szybki’) i hoży;

− zza (pazuchy). Zza to zrośnięte przyimki i dlatego pisze się to łącznie;

− nierzadko. Rzadko to przysłówek utworzony od przymiotnika rzadki, dlatego z przeczeniem nie obowiązuje zapis łączny (także nietrudno, nieczęsto itp.);

− miniksiążeczki. Mini- to w tym wypadku przedrostek i z wyrazami pospolitymi pisze się go łącznie. Kiedyś stawiało się w środku łącznik (mini-książeczka), ale od 1971 r. obowiązuje pisownia łączna;

Ciąg dalszy wyjaśnień – za tydzień.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top