Wyszczepiać

Według mnie ów czasownik nie kryje w sobie żadnych nowych treści, chodzi po prostu o zaszczepienie (szczepienie) jak największej liczby ludzi, społeczeństwa, populacji, żeby zwalczyć skutecznie dany wirus i wykazać to później w statystykach…

– Irytuje mnie słowo „wyszczepiać” padające z ust urzędników ministerialnych i samych medyków. Co to za dziwoląg językowy? Czyżby „szczepienia” i „zaszczepienia” już niektórym nie wystarczały? (e-mail od internautki).

O wyszczepianiu usłyszałem w połowie ub. roku, kiedy posłużył się nim kandydat na prezydenta Szymon Hołownia. – Apelujemy do rządu o zakup kilkunastu milionów szczepionek przeciwko grypie i podjęcie masowego wyszczepiania, zwłaszcza grup ryzyka opisywanych w procedurach związanych z koronawirusem – powiedział.

Później dodał: – Jeśli my teraz wyszczepimy odpowiednią liczbę Polaków na grypę, zmniejszy się liczba tych z objawami, a więc czekających w poczekalniach POZ.

Przyznam się, że owo wyszczepianie mocno mi wówczas zazgrzytało, a jednocześnie zdziwiłem się, że takiej formy gerundium użył człowiek sprawnie władający polszczyzną. Szybko wyszło na jaw, że Hołownia jedynie bezwiednie przywołał wyrazy wyszczepiać, wyszczepianie funkcjonujące już w przestrzeni komunikacyjnej i medialnej, a przede wszystkim w środowiskach związanych ze służbą zdrowia.

Przeszło trzy lata temu Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego donosił, że poziom wyszczepienia Polaków przeciwko odrze w 2017 roku wyniósł 94%. A jeszcze wcześniej, w 2013 roku, pewien poseł lekarz endokrynolog pytał w interpelacji do ministra zdrowia: czy należy wyszczepiać przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu, a jeśli tak, to jakie grupy i czy w ramach szczepień obowiązkowych?

Jednym słowem, okazało się, że owo wyszczepianie zadomowiło się w polszczyźnie środowiskowej i nikomu nie przeszkadza.

Kłopot zaczął się wtedy, gdy wyszczepianie przedostało się do mass mediów. Co bardziej przezorni dziennikarze, słusznie dopatrując się w nim błędu, sięgając po nie, zaczęli opatrywać je skrótem tzw. lub cudzysłowem i pisać tzw. wyszczepianie, „wyszczepianie”.

Zastanówmy się nad tym, co by miał znaczyć czasownik wyszczepić i jego wariant wielokrotny wyszczepiać. Według mnie nie kryją one w sobie żadnych nowych treści, chodzi po prostu o zaszczepienie (szczepienie) jak największej liczby ludzi, społeczeństwa, populacji, żeby zwalczyć skutecznie dany wirus i wykazać to w statystykach.

I być może właśnie przez wzgląd na owe statystyki, czyli wykazanie, wyszczególnienie liczby osób zaszczepionych, ktoś z urzędniczych kręgów ministerialnych zajmujących się problematyką zdrowotną – niestety, niebędący raczej za pan brat z piękną i poprawną polszczyzny – wymyślił słowo wyszczepić, tzn. ‘zaszczepić i wykazać to w liczbach, procentach itp.’ (wy-kazać, wy-szczególnić – wy-szczepić).

Nie mam co do tego stuprocentowej pewności, ale przypuszczam, że czasowniki przedrostkowe wykazać, wyszczególnić mogły się naprawdę stać wzorcem słowotwórczym dla nowotworu wyszczepić (wyszczepiać)! Tymczasem wyszczepić – jak napisałem – jest niepotrzebne, aż nadto tchnie kancelaryjnością, a przede wszystkim powiela sens czasowników szczepić, zaszczepić.

Inaczej za to należy ocenić pod względem poprawności językowej czasownik przedrostkowy doszczepiać. Wprawdzie jego też nie odnotowują słowniki ogólne języka polskiego, lecz bywa używany i dobrze wypełnia funkcję leksykalną.

Doszczepiać znaczy ‘uzupełniać szczepienie’. Pewna kobieta pyta w internecie (pytanie sprzed 2 lat): – Chciałabym uzupełnić szczepienie przeciwko żółtaczce typu A. Zrobiłam badanie anty-HBs, żeby sprawdzić, czy powinnam się jednocześnie doszczepić przeciwko żółtaczce typu B (byłam szczepiona ok. 8-10 lat temu). Ktoś inny chce się dowiedzieć: Na jakie choroby należy się doszczepiać w dorosłym życiu?

Tak więc wyszczepianie sobie darujmy, doszczepianie ma jednak sens. Oby tylko temu drugiemu określeniu nie zmieniać znaczenia na 'szczepić nową liczbę, grupę osób’. Niestety, już takie użycie doszczepiania funkcjonuje w obiegu…

MACIEJ  MALINOWSKI

3 komentarze

  1. Wydaje mi się, że w epidemiologii funkcjonuje „wyszczepialność” – procent osób, które otrzymały szczepionkę.

  2. W żargonie medycznym powszechnie stosuje się termin „wyszczepialność”, będący odpowiednikiem angielskich terminów „immunization/vaccination coverage” i „vaccination rate”, a więc oznaczający „odsetek populacji, który został poddany szczepieniu ochronnemu”. Stosowane bywa także wyrażenie „poziom wyszczepialności”, które nosi znamiona pleonazmu.
    Na słowo „wyszczepialność” można niekiedy natknąć się w specjalistycznym piśmiennictwie z zakresu wakcynologii, epidemiologii, immunologii czy chorób zakaźnych.
    Słowo „wyszczepiać”, nawiązujące do terminu „wyszczepialność”, czasami stosuje się w żargonie środowiskowym w znaczeniu „poddać szczepieniu jakąś część populacji”. Rzeczownik odczasownikowy „wyszczepianie” nie jest w powszechnym użyciu.
    Zgadzam się, że w pozaśrodowiskowych kontekstach językowych lepiej nie używać słowa „wyszczepiać”. Jeszcze zasadniejsze wydaje się unikanie słowa „wyszczepianie”.

  3. Wróżę, że „doszczepianie” się przyjmie, jako że od jakiegoś czasu przedrostek „do-” robi oszałamiającą karierę. Polacy dodają to nieszczęsne „do” wszędzie, gdzie się tylko zmieści. Uwielbiają do-bierać, do-pytywać, do-praszać, a nawet, o zgrozo, do-mawiać. Dziennikarze TVN-u nie potrafią już o nic normalnie zapytać, oni muszą o wszystko „dopytać”. Już nie można tego słuchać.

Komentowanie jest niedostępne.

Scroll to Top